Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Orlen Warsaw Marathon - część III: Bye bye
pacemaker


W końcu mam dość tego tłoku. Na ósmym km zaczyna się jedyny na trasie większy podbieg Spacerową i Goworka i tu się urywam. Co prawda przypłacam to skokiem pulsu do 170, ale trudno. Puls za zyskane sekundy to uczciwa wymiana, a w bonusie mam wreszcie trochę przestrzeni z przodu. Oglądam się za siebie, ale chorągiewki nie widać. Decyduję się zostać trochę z przodu i samodzielnie kontrolować tempo, a zająca wykorzystać jako zawór bezpieczeństwa – gdy mnie dojdzie, trzeba znów odskoczyć lub zależnie od sił przykleić się i jednak ciągnąć z grupą.

Lecimy na południe Puławską. Skład grupy w miarę stały, nawet jeśli ktoś znika to zaraz znów się pojawia. Zero hurtowego mijania maruderów, wyprzedzam tylko tych trochę wolniejszych. Jakiś czas był gość z wegańskiej grupy biegowej w przebraniu banana, ale na podbiegu włączył dopalacz i tyleśmy go widzieli. Szok, że w tym upale (ok.15-17*C) się nie zakisił w tym stroju. Nawet nie skorzysta z faktu, że wciąż przyjemnie kropi.

Na 14. km nawala mi pomiar pulsu, na szczęście tylko na 1.5 km. W sumie i tak biegnę na tempo, ale po wszystkim warto zgrać do komputera i wiedzieć jak było. 1/3 dystansu za mną. Czuję rosnące zmęczenie, nie obserwuję już otoczenia, ale póki co jestem raczej spokojny, rezerwa jest. Piję wodę w punktach odżywczych, co do mnie niepodobne bo mam 400 ml izo w bidonach na pasie biodrowym – jednak dziś wiem, że w upale mi to nie starczy. Łapię połówkę banana. Do dyspozycji są też gąbki nasączone wodą, można taką wsadzić za koszulkę lub pod czapkę i się schłodzić. Standardem jest rzucanie śmieci na ziemię, wolontariusze potem to sprzątają. Skórkę od banana wolę jednak rzucić na pobocze, żeby ktoś się nie pośliznął, więc biegnąc środkiem znajduję w gęstwinie biegaczy boczny korytarz w który mocno ciskam odpadek… i trafiam prosto w kolano wolontariuszki. Sorry… a z drugiej strony tak mi się skojarzyło: ;)

cdn.

  • ggeisha

    ggeisha

    29 kwietnia 2015, 21:32

    A w ogóle, to jak się czujesz PO? Miałeś jakieś problemy ze schodzeniem?

    • strach3

      strach3

      29 kwietnia 2015, 21:54

      Mięśnie oczywiście bolą (głównie łydki), ale ze schodzeniem żadnych problemów. Wczoraj wieczorem machnąłem już wolne 9 km. Dziś wieczorem tak mnie nosiło, że tylko rozsądek mnie powstrzymał przed 15stką po lesie, zamiast tego poszedłem tam na spacer a pobiegam rano :)

  • curly.wirly

    curly.wirly

    29 kwietnia 2015, 20:51

    :D Monty Python genialny tylko lektor to zabija :D no pisz pisz dalej ;)

  • Oktaniewa

    Oktaniewa

    29 kwietnia 2015, 13:01

    hahahh :d ja chcę jeszcze... :D

  • ggeisha

    ggeisha

    29 kwietnia 2015, 09:39

    Dobra, dobra, chciałeś zobaczyć, jak dziewczyna wywija orła :D W końcu to ORLEN marathon :D

    • curly.wirly

      curly.wirly

      29 kwietnia 2015, 20:53

      ;D tez tak mysle

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.