Jak pamiętacie, a jeżeli nie to przypomnę, że w dniu startu było 76 kg
4 dzień – 28.03.17 – waga 74.30
Warzywnie owocowo
5 dzień – 29.03.17 – waga 74.30
Warzywnie owocowo. Dzisiaj było mi wieczorem okrutnie zimno. Przykładałam zimne łapki do ślubnego w celu ugrzania, ale krzyczał i robił uniki, he, he. Wredotka ; a powiedział mi przy ołtarzu, że bierze mnie na dobre i na złe, a teraz ogrzać nie chce. Biegałam 30 minut.
6 dzień – 30.03.17 –
waga 73.20
Ładny spadek. Dzisiaj z rana pobiegałam 40 minut. Dzisiaj 1 grzeszek, ale wolę tak niż cierpieć psychiczne katusze. Teraz robię gołąbki warzywne wg przepisu ggeisha. To co zostanie powpycham w paprykę, a ślubnemu do tego dodam mięska i ryżu i każdy będzie zadowolony. W niedzielę raczej dieta będzie mieszana bo mamy roczek wnuczki i córka powiedziała, że warzywka mam odłożyć. Zobaczę co zaserwuje
Myślałam, że szycie na maszynie mam z głowy, a nie pomyślałam, że kiedyś doczekam się wnucząt i trzeba było uszyć pościel dla misia Dominika i do łóżeczka dla lalki Weronki, które zresztą dziadkowie kupili. Uszyłam też ciuszki dla lalki i zrobiłam na drutach małe co nieco bo lalka musi się stroić jak to dziewczynka.
Buziaki lekko odchudzone
mania131949
31 marca 2017, 07:34Pięknie ważysz!! Ja też kiedyś szyłam, teraz maszyna schowana w zakamarkach chaty, ja natomiast dziergam chodniczek z resztek (szydełkiem), wyplatam jakieś durnostojki z papieru a druty jakoś takoż mnie nie ciągną. Ale odgapię od Ciebie pomysł i sprawię wnuczce kolekcję dla lali razem z lalą! :-)))
kubala03
31 marca 2017, 07:05OOOOO ładnie Ci idzie Miesku...i na dodatek w dobrą strone sie waga posuwa.... Takie robótki to sama przyjemność - ale tylko jeżeli ma sie umiejetnosci i czas. A zdjeć nie robiłaś swoich dzieł???
kubala03
31 marca 2017, 07:06Przesadziła moja klawiatura zamiast Mieciu wyszło MIESKU.... Sorry! ale za to sie rymuje do Piesku....
Spychala1953
31 marca 2017, 20:20He, he, piesek. Robiłam fotki w starym telefonie zostały i chyba nie odgrzebię...no chyba, że kiedyś lala to ubierze:)))) ale pościel da się...pomyśle. Buziaki
misiala
31 marca 2017, 04:25cierpliwosci kolezanko, jestes dopiero 6 dni na diecie?poscie..ja tez zaczynalam z taką wagą...wszystko przed nami :)
Nieznajoma52
30 marca 2017, 22:59Bardzo ładnie Ci waga spada. A wnuczęta pewnie zachwycone:)
luckaaa
30 marca 2017, 21:49To jest dobre usprawiedliwienie , zeby znowu misiami i lalkami sie pobawic :))) Swietnie ci idzie Mieciu , prawie 3 kilosy pogonione !
ggeisha
30 marca 2017, 21:18Pięknie Ci idzie! Spadek motywujący. Też sobie wprowadzam swoje przerwy i zasady. Grunt, że działa :) A po moich gołąbkach już śladu nie ma :/
mada2307
30 marca 2017, 20:10No ja bym Z PRZYJEMNOŚCIĄ wróciła do drutów i starego łucznika, gdyby mojej wnuczce, a raczej jej lalce, ubranka potrzebne były. Ale póki co, nie ma wnuczki ;(
agnes315
30 marca 2017, 18:44no to moje wnuki miałyby przekichane, bo z robótek ręcznych jestem lewus totalny, ledwo guzik przyszyję :)) Dobrze Ci idzie :) Buziaki
Spychala1953
30 marca 2017, 19:05Agnieszko dzielna kobieto , jak Cię znam z pewnością masz inne uzdolnienia :))))
sobotka35
30 marca 2017, 17:40O Mieciu, to Ty jesteś zdolna i wszechstronna. Super, że potrafisz coś wyczarować dla wnucząt, czego w sklepie się nie kupi i jest niepowtarzalne:)
Spychala1953
30 marca 2017, 19:08Okazuje się, że jak jest taka potrzeba dajemy rade:))
jendraska
30 marca 2017, 17:16jejku ja kiedyś też cos tam szyłam i robiłam na drutach, ale to było sto lat temu...;)) Brawo Mieciu za spadek, tak trzymaj:)
Spychala1953
30 marca 2017, 19:02Też mogłabym powiedzieć, że szyłam i dziergałam wieki temu i nagle szok i musiałam sobie przypomnieć, he, he. Potrzeba matką wynalazku. Buziaki Haniu