Wspominałam, że detoksem zamierzam rozpocząć utratę wagi. Książka "Karolina na detoksie" udowadnia, że można pozbyć się nadmiaru wody, poczuć się lepiej i mieć mnóstwo energii będąc na diecie. Oczywiście detoks rozpoczęty w największe tej zimy mrozy nie jest dobrym pomysłem :) nie polecam więc, jednak sama nie żałuję.
Głodna nie chodziłam, wycieńczona też nie. Wiele przepisów jest naprawdę fajnych, niesamowicie smacznych. Jadłospis uczy ciekawego (nie to, że jakiegoś odkrywczego) stylu żywienia i już wiem, że będę go kontynuowała. Mój mąż, zaciekły mięsożerca, również bardzo nie narzekał, mimo że początkowo porcje były dla niego zbyt głodowe. Po tygodniu przyzwyczaił się i już nie dojadał rzeczy spoza diety (dostawał dodatki w postaci chudej wędliny i pieczywa do śniadania oraz sztuki mięsa, np. piersi z kurczaka na obiad). Mówię po tygodniu, ponieważ u nas detoks trwał (właściwie jeszcze dziś trwa), 13 a nie 7 dni, ponieważ oprócz tego weekendu, gotowaliśmy sobie na dwa dni posiłki z jednego dnia diety. Mi waga zmniejszyła się o 3 kg, P. natomiast zgubił 4.
Wracając do przepisów część jest naprawdę fajnych, niektóre dla mnie nie do zjedzenia, np. krem z brokułów na mleku kokosowym, bataty na parze z gomasio, czy banany z olejem kokosowym i jagodami goji. Wiele potraw, koktajli i sałatek/surówek wejdzie na stałe do naszego menu, bo są smaczne, zdrowe i lekkie. W mojej kuchni natomiast na stałe będzie obecny olej z lnianki, olej kokosowy, mleko kokosowe, syrop z agawy, miód (polubiłam z akacji, ogólnie drażni mnie smak miodu, w tej wersji natomiast jest naprawdę ok) oraz spirulina do koktajli.
Podsumowując czuję się świetnie! Bóle głowy zniknęły, wysypiam się, czuję się wypoczęta, pełna energii i zapału do wszystkiego,
Startuję z ćwiczeniami i walczę dalej - na każdym polu mojego życia. Jest dobrze, jest moc! :)
Powodzenia i dla Was!
M.
Rochitka87
16 stycznia 2016, 17:38Podziwiam męża - mój by tego psychicznie i fizycznie nie zniósł :D Ale książka warta odnotowania - póki co to taki detoks chyba jest nie dla mnie, bo mam na "utdrzymaniu" dzidziula :] Ale jak jego dieta mleczna się skończy...
SpaceShipOne
16 stycznia 2016, 20:26Polecam :) naprawde warto zajrzec do tej ksiazki, nawet dla samego wyprobowania niektorych przepisow. Tez podziwiam mojego meza, naprawde ;) ale dzielnie wytrzymal. Co prawda we wtorek poszukujac czegos slodkiego zlapal mini paczke m&m (ok 8szt) i zdziwil sie jak powiedzialam, ze tego przeciez nie ma w diecie - "a to nie mozna m&msow? :o". Dal rade, marzy o kebabie, ale jest dzielny ;) Niech Dzidziula Wam zdrowo rosnie!