Jakieś takie mam dziś zmęczone ciało, mimo wczorajszego odpoczynku. Joga zrobiona, nawet wymagająca, ale bardzo ciężko mi szło. Kroków jeszcze trochę brakuje, ale marznę dziś niemożebnie, więc chyba sobie daruję. Wezmę prysznic i położę się szybciej spać. Jedzonko:
Śniadanie: Jajecznica, mały serek, warzywka, olej z pestek dyni.
II śniadanie: Bułka z pasztetem i twarogiem (czy ktoś jeszcze tak je? To mój smak dzieciństwa :D), szczypiorek i sałata lodowa.
Obiadokolacja: Karmazyn smażony, ziemniaczki, pomidorki, sałatka z jarmużu.
Przekąska: Batonik proteinowy (dziś miałam kilka godzin zajęć bez przerw i musiałam tak na szybko, żeby nie spaść pod stół:D).
eszaa
18 marca 2025, 13:26pasztetu z twarogiem nie jadłam, ale jak twaróg na kanapce, to z dżemem :)
beatawalentynka
18 marca 2025, 12:40Ja od niedzieli mam włąśnie takie jakieś zmęczone ciało, do tego awaria kręgosłupa i chodzę jak połamaniec. Jedzenie wygląda apetycznie !
LunaVibe
18 marca 2025, 07:33Może właśnie czas na jakiś relaks, książka, film, maseczka na twarz i chwila wytchnienia
Sophia1729
18 marca 2025, 07:39No taką miałam niedzielę:D. Teraz wracam do życia 😁.
CuraDomaticus
18 marca 2025, 06:47U mnie pasztet musi mieć kiszonego ogórka 😃
Sophia1729
18 marca 2025, 07:08No zwykle faktycznie jem z kiszonym ogórkiem, ale akurat mi się skończyły.