No nie wiem skąd ten spadek energii po odpoczynkowym weekendzie. Niby się wysypiam, niby trochę mam mniej zajęć, a tak się czuję znowu jakbym poruszała się w beczce smoły. Do tego od rana jestem przekonana, że jest czwartek i co chwila przeżywam jakieś zaskoczenie:D. Dziś pięknie świeci słońce, to może jakoś się rozruszam. Zwłaszcza, że dzień roboczy zaczynam późno. Jedzonko prawie ok, ale zamiast kolacji zielone piwo - miało być dzień wcześniej, bo kupiłam z okazji św. Patryka, ale jakoś nie miałam ochoty + kilka krakersów brydżowych (to chyba nawet nie 10 g.). Kroków nie miałam siły. Joga bardzo spokojna i krótka, ale udało się. Jedzonko:
Śniadanie: Burrata, szynka serrano, pesto, olej z pestek dyni i pestki dyni, warzywka.
II śniadanie: Jakiś taki hot-dog z mini paróweczek drobiowych i bułki fitness.
Obiadokolacja: Spaghetti z sosem co udaje bolognese i parmezanem.
Przekąska: Zielone piwo (fitatu pokazuje, że ma 1500 kcal w butelce, ale przyjęłam, że to jest jednak pomyłka 😂), krakersy.
beatawalentynka
20 marca 2025, 09:48Ja od weekendu też nie mogę się pozbierać, może to rzeczywiście przesilenie wiosenne dopada ? Nie możliwe, zeby tyle kalorii miało to piwo, pewnie zero na końcu pomyłkowo dopisane :)
Tetania
19 marca 2025, 21:43Może to przesilenie wiosenne?
Sophia1729
19 marca 2025, 21:51Być może. To by było nawet ok, bo zaraz przejdzie:D.
baja1953
19 marca 2025, 19:45Na pewno się rozruszalas, słoneczko świeciło mocno, w słońcu było cieplutko 😍
Sophia1729
19 marca 2025, 21:52Troszkę się rozruszałam:).
Alianna
19 marca 2025, 11:51Zielone piwo z Połczyna. Muszę spróbować 😁
Sophia1729
19 marca 2025, 21:52Ciekawe jest. Bardziej jak drink niż jak piwo:D.