Opowiem wam coś co mi się przytrafiło i mnie dobiło :D Wchodzę wczoraj na wagę - wiem nie powinienem tego robić, ale szwagierka chciała zobaczyć ile już schudłem bo widzi efekty, a tu "zonk". Byłem u niej więc wszedłem na jej wagę, a tu prawie 4 kg więcej !!! Myślę sobie - niemożliwe, przecież ważyłem się w piątek i było na 100 % 105,5 kg czyli już ponad 11 kg w dół. Przestraszyłem się, więc po powrocie do domu wchodzę na wagę, a tam 104,5. Myślę sobie, niemożliwe, albo jej waga, albo moja waga ... I wyszło, że moja. Używam elektrycznej i tylko ja się na niej ważę, widzę, że waga spada, czuję to, a tu kicha.
Pojechałem więc do ... (bez zbędnej reklamy :) ), no i wybieram wagę. Sprawdzam, waga taka jak u szwagierki. Więc cóż, zakupiłem nową wagę i się ważę teraz na dwóch. Jedna jak się okazało - ta którą używam, niby też droga była, ale zaniża wagę o około 5 kg. Przy żonie, która waży poniżej 50kg ta różnica wynosi 3 kilogramy !.
Wiem, powinienem teraz się dowiedzieć ile ważyłem na początku odchudzania, bo nie było to na pewno 117 kg, a pewnie koło 122 kg. Trudno.
Najlepsze z tego jest to, że się załamałem wczoraj, ale za to dzisiaj nadrobiłem - siłownia na 120%, do tego orbitrek no i dążymy teraz do tego co już mam wpisane, czyli do 105,5 kg. Wagi więc przez najbliższe 2 tygodnie nie będę zmieniał na Vitalii, niech tak zostanie, dobiję do 105,5 to wtedy będzie szło od nowa :) To taka dodatkowa motywacja, która daje kopa.
Tak więc przestroga dla wszystkich - ważcie się tylko na jednej wadze :)
Moja waga na dziś - 31 sierpnia 2015 - 109 kg. Prawdziwa waga bo już potwierdzona na kilku urządzeniach :) Na pewno schudłem 8 kg, ale sądzę, że będzie to około 12 kg. Widać to zwłaszcza po ubraniach - nie mam w czym chodzić :)
Przy okazji już wiem, dlaczego dziwiłem się, że przed odchudzaniem krzesło które było do 120 kg pękło pode mną :) Ale to będzie czas na opisanie tego w innym czasie :)
Pozdrawiam wszystkich.