Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę znów być sobą

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1567
Komentarzy: 19
Założony: 18 stycznia 2013
Ostatni wpis: 29 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sheray

kobieta, 38 lat, Busko-Zdrój

162 cm, 64.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 października 2015 , Komentarze (3)

Minęło 10 tygodni od cesarki a mi ubyło tylko 12 kg, tak tak, wiem tyle powinnam była przytyć, ale cóż, i tak było o 10 mniej niż przy pierwszym, niestety te 10 i 10 nowych pozostało. Karmię piersią, nie jem smażonego, ale ciągle chodzę głodna, jem zimny posiłek efekt nie czuję, że zjadłam, a na gotowanie nie mam czasu przy dwójce dzieci, zaczęłam celebrować kolację, wtedy mam ciszę, dzieciaki śpią a ja w końcu mogę zjeść powoli delektując się każdym kęsem, coś za coś, przestałam tracić kilogramy, stoję w miejscu już 2 tydzień, nie schudłam ani grama. łapę się na tym, że jem co mam pod ręką, często są to słodycze, jak herbatniki, wafle, biszkopty,, paluszki o zgrozo nawet żelki podjadam starszemu dziecku, łatwo dostępne przy ataku głodu, a te mam często. Przestałam odczuwać zdrowy głód, teraz gdy jestem głodna mdli mnie, jest mi po prostu niedobrze i boli mnie głowa, zajadam głód byle czym. Jedynie obiad jem zdrowy, bo przygotowuje go dla całej rodziny, ja jem gotowane i dużo warzyw, nie jem ziemniaków, gotuję w zamian kaszę. Nie wiem jak przerwać ataki głodu, nie wiem co jeść aby dłużej być sytą i nadal mieć pokarm. Miało być tak pięknie, dieta lekkostrawna bo karmiąca jestem, zero słodyczy, same zdrowe rzeczy dozwolone przy karmieniu, niestety zamiast gotować wolę poleżeć..... Nie wiem jak się ogarnąć, doszło do tego, że na pasowaniu starszaka na przedszkolaka schowałam się w kącie, bo zobaczyłam kilkoro dawnych znajomych, nie chciałam żeby mnie poznali, chociaż i tak pewnie trudno byłoby im odnaleźć dawną mnie w tym ciele. 52 kg a 72 robi różnicę..... Nie mogę patrzeć się na siebie w lustrze, orbitrek się kurzy, poćwiczyłam na nim może ze 3 dni plus inne ćwiczenia, które nie forsują mi brzucha po cesarce, dopadło mnie przeziębienie, podjadłam słodycze i zwątpiłam w siebie..... ciągle znajduję wymówki, ciągle w siebie nie wierze... Oby to był chwilowy kryzys, oby....

22 maja 2013 , Skomentuj

W kwietniu zaczęłam z wagą 70,5 kg, dziś rano 68,2 kg. Po małym spadku motywacji i nic nierobieniu przez 2 tygodnie, plus objadanie się słodyczami postanowiłam od nowa zacząć bitwę o smukłą sylwetkę. Na początek mały cel, bitwa o 60 kg. Potem następna o 65 i wkońcu może dojdę do 53 kg. Po nitce do kłębka. Wczoraj przyszedł mój orbitrek, na stepperze moje kolano po złamaniu piszczało :) Zrobiłam tylko 20 min, masakra, na stepperze wytrzymywałam dłużej , ale orbitrek wymaga lepszej sprawności i napewno daje lepsze efekty, poczekamy zobaczymy :) Ciekawe jak tam u was, tych którzy ćwiczą na orbim, jak szybko pojawiły się efety?

14 lutego 2013 , Skomentuj

Po zakupie nowej wagi elektronicznej trochę się podlamałam... 3 kg więcej niż pokazywala stara.... Ale dziś to tylko 2 dodatkowe kg. Ostro wzielam się za siebie. Tak więc mam 73 kg, 20 w zapasię, lub 15, zależy jak będę wyglądać :) Ale nie o tym chcę napisać. Schudam kilogram od 1,5 tygodnia. Codziennie 40 min na stepperku, wczoraj zaliczylam skalpel Ewy Chodakowskiej cały. Nie dał mi wycisku, killera zrobiłam 10 2 dni temu, cała po nim dyszalam, więc nie wiem, może warto robic 10-20 min killera zamiast 40 skalpela? Już sama nie wiem, albo po jednym dniu każdego, no oczywiście plus 40 min steppera. Nie jem po 17. Jak mnie głód dopada jem jabłko i wmawiam sobie, że jestem nasycona. Człowiek wszystko sobie wmówić może. Mam nadzieję, że stracę chociaż 6 kg do wielkanocy. Mam motywacje, wiem co chcę założyć na chrzest synka. Czarna klasyczna, może z baskinką, sukienka, super szpilki, jasno beżowy trencz i perły, ubranko chciałabym w rozmiarze 38 :) Marzenie :) Chciałabym wiedzieć czy ktoś ćwiczył tak jak ja i pochwalić się morze akimiś efektami. Wydaje mi się, że z brzucha spadły mi 2 cm, ale nie chcę się cieszyc przedwcześnie i spocząć na laurach, bo to nie jest wyczyn. Będę skakać posd niebiosa jak spadnie min 5, a jak wróce do talii 60-65 cm, to będę max szczęśliwa, znów będę sobą. Przyjaciółka mówi, że nie wyglądam na tyle kilogramów, ale..... na 52, 55 też nie :) Nie chcę być młodą mamusią przy kości, jestem też kobietą i chcę czuć się kobieco i sexi :) Czasem mam chwilę zwątpienia, czasem nie chce mi się ćwiczyć, zjadłabym coś pysznego, ale.... zmuszam się do ćwiczeń, zagryzam zęby i daję z siebie maximum. Człowiek sużo zniesie, wystarczy tylko odpowiednio mocno zagryźć zęby :) I zamknąć mocno usta gdy zauważymy jakiś przysmak :) Chcę wierzyć, że mi się uda, może gdyby mi ktoś powiedział, mi się udało schudnąć na skalpelu i stepperze i pochwalił się efektami, wtedy bym w to mocno uwierzyła, że ja też potrafię. Więc dziewczyny jak to u was było? :) 

6 lutego 2013 , Komentarze (1)

Dzis rano lekko się podłamałam, kupiłam nową wagę i niestety pokazała o 2 kg więcej niż stara.... Ale cóż, nie poddam sie tak łatwo. Koleżanki z pracy zapisały się na siłownie, sama bym poszła, ale nie mam z kim zostawić czteromiesięczniaka. Ostatnie dwa tygodnie zawaliłam ćwiczenia.... Małemu sie przestawiał rytm snia i nie spal w dzien wogóle, wymagając nieustannej uwagi, tak więc gdy zasypiał wieczorem, padałam ze zmęczenia.... Ale od dziś powracam do ruchu znowu, bo no cóż.... muszę pokazać, że wróciłam do siebie i znów jestem atrakcyjna... przede wszystkim dla siebie.... No i czekam na tą minę dziewczyn którym oko zbieleje... Nie fajnie dowiedzieć się, pocztą pantoflową, że dawna koleżanka z pracy cieszy się, że aż tak przytyłam.... No to zobaczymy moja droga... :) Nie jestem zawistna, ale ja wam pokaże :) 

21 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Przestaje wierzyć, że ćwiczenia mają sens. 

Przestaje wierzyć, że dam radę wytrzymać na diecie chociąż tydzień, ba jeden dzień.

Przestaje wierzyć, że mogę odzyskać dawną sylwetkę.

Zaczynam wierzyć, że już zawsze pozostanę w rozmiarze 40,42 i już zawsze będę miała metr w biodrach, a moja dawna talia osy pozostanie tylko w moich wspomnieniach...

Przyjdzie wiosna, będzie trzeba wychodzić z dzieckiem na spacer do parku i co? Obok mnie będą przechodziły zgrabne dziewczyny w spódniczkach, a ja będę chodzić jak wieloryb... Ostatnio w sklepie kupiłam rajstopy.... Sprzedawczyni powiedziała, że na biodrach się rozciągną i na panią w ciąży będą dobre, zrobiło mi się przykro...urodziłam 3 miesiące temu...W lustro nie chce patrzeć, od pasa do kolan składam się z fałdek.... Od porodu schudłam 20 kg, ważyłam wtedy 92 kg. Wcześniej 58, a 3 miesiące przed zajściem w ciąże 53. Zaniedbałam się okropnie, byłam zbyt pobłażliwa dla siebie, wybaczałam sobie każdą słodycz, którą zjadłam... i nadal tak robie. Wczoraj ćwiczyłam na stepperze 15 min, nie było czasu na więcej, w sobote 40 min.... 

Muszę się ogarnąć, dać sobie szansę... Wejdę na ten stepper i będę ćwiczyć aż mi sił braknie.... Za dwa tygodnie się zważe i zmierze, jak nie będzie efektów to spojrzę w lustro z podniesionym czołem i powiem sobie : No trudno, przynajmniej się starałam. Będę chciała powiedzieć, że spróbuje ćwiczyć jeszcze ciężej, jeszcze bardziej się starać, ale boję się, że powiem.... Trudno, nie udało się, nie ma sensu męczyc się dalej i zaakceptować trzeba, że tak już zostanie. 

A może przestanę myśleć o jutrze i będę żyć dniem dzisiejszym... Ćwiczyć i nie bać się, że to nic nie da....Mieć trochę wiary...


18 stycznia 2013 , Komentarze (3)

3 dni temu przyszło hula hoop z allegro, składane z wypustkami masującymi. Obciążyłam kaszą, 600 g super.... gdyby mi tylko nie spadało. Wczoraj kręciłam 10 min, prędzej schudne schylając sie po nie niż kręcąc, max.7 razy obkręciło się dookoła mojego brzucha i prach na ziemię. Mówią, że początki nie są łatwe, praktyka czyni mistrza... bla bla bla.... u mnie coraz gorzej. żadnych postępów, jak kręcić nie umiałam tak się chyba nie naucze, ale musze być zacięta. Na jednym z forum czytałam o super efektach. Muszę odzyskać dawną talię osy. Zważe się za tydzień i zmierze, mam nadzieję, że efekty będą i da mi to niezłego powera. A teraz wskakuje na stepper / z linkami, do których być może się przekonam, narazie mnie baaardzo męczą i burzą rytm ćwiczeń/ i obejrzę serial. Oby tylko mały się nie obudził, bo mój plan 40 minutowy spali na panewce :) To mój 2 dzień ze stepperem. A więc do dzieła...

18 stycznia 2013 , Komentarze (4)

w ruch stepper, 30 min dziennie. Może coś da

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.