I znow nastała radość wielka..
Waha spadła, choć miałam się nie ważyć to nie wytrzymałam i zrobiłam to od razu po przebudzeniu. Jest 95.7, czyli jest nadzieja że jutro będzie 95.00 czyli stracone pierwsze 3 kg. Oby to się stało, jak się dziś w pracy nie złamię to może i się uda.
Kupiliśmu z mężem samochód, więc jest niebezpieczeństwo że tą drogę która zawsze pokonuję rowerem będę teraz pokonywać autem. Choć dziś do pracy jadę rowerem i choć pogoda nie za ładna to nie ma bata, nie poddam się, z cukru nie jestem.
Jadłospis na dziś
śniadanie - 3 krążki ryżowe z serkiem białym i dżemem.
II śniadanie - dwa jajka, dwie parówki, łyżka keczupu, łyżka majonezu light
obiad - losoś pieczony i surówka (pekińska, papryka, marchewka, ogórek konserwowy + sos jogurtowo musztardowy)
podwieczorek - pomarańcza + jogurt owocowy danon
kolacja - surówka + dwa chlebki wasa z serkiem i ogórkiem
dodatkowo - dwie delicje
jak widzicie to co na czerwono zaznaczone jest zabronione i tego w ogóle nie powinno być,
niestety słaba ze mnie istota i nic nie mogę na to poradzić. Wiem że małe przyjemności są ważne, jednak nie powinny się zdarzać codziennie tak jak to jest u mnie. Ja po prostu nie potrafię ich sobie odmówić. Jak mam to zrobić, no poradzcie jak. Juz jedna z was pisała, "tłumaczyć sobie, że już się w życiu najadłam, i wcale tego nie potrzebuję, sma znam" jednak nie tak łatwo powiedzieć sobie nie. Wg planu powinnam dziś świętować utratę 6 kg. A tu klops, nawet połowy nie straciłam - szlag...
W perspekytywnie wyjazd do Polski i pewnie będzie mnóstwo pokus, próbowanie potraw mojej mamy, pierogi z pierogarni na rynku i ulubiona pizza z da grasso w moim miescie ;-), o gott..... jak ja bym chciałą już być chuda jak moja siostra i nie musiec uważac na to co jem, ona ma rozmiar 36 od podstawówki i nie rosnie w szerz. Ma 170cm wzrostu i wcale po niej nie widac ze urodziła dziecko. Pewnie macie mnóstwo takich koleżanek, którym zazdrościcie. Najlepsze jest to że ona naprawde sporo je i nie uprawia żadnego sportu. Poprostu taka jest. :-)))) (((((( juz sama nie wiem czy sie cieszyć czy płakać.
Idę się szykować do pracy, pozdrawiam, niech moc będzie z nami :-)
Edycja ... zjadłam w pracy dwie małe paczki chipsów i 3 ciasteczka z czekoladą.
missfatty
25 kwietnia 2012, 15:22po 1 - dziekuje za zaproszenie! :-) po 2 - tez mam takie kolezanki i kazda tak samo mowila ze 'tak ma, ze nic nie robi' ale.. znam je juz dosyc dlugo i okazuje sie ze wcale to nie jest tak, ze maja szybki metabolizm ;-) bo albo codziennie maszeruja kilometry z psami, albo z zamilowania jezdza na rowerach, rolkach, a smieciowe jedzenie - jedza - ale nie tak czesto jakby sie moglo wydawac ;-) i mowia ze rzkomo duzo jedza a w gruncie rzeczy moze i duzo jedza, ale na 1 posilek dziennie. no, max 2 ;-) wiec w wiekoszsci przypadkow to tylko taka sciema, że "tak mają" ;-)
asiuniaedytaa
24 kwietnia 2012, 19:16no niestety metabolizmem matka natura ówno nas nie podzieliła co zrobic :) trzeba walczyc :)
julciowa
24 kwietnia 2012, 16:58gratuluję spadku wagi:)
kasiiik123
24 kwietnia 2012, 14:11Co do tej mojej "regularności", to jest tak TYLKO dlatego, że widzę efekty, tyle już zleciało (już 25kg!) i nie chcę tego zaprzepaścić!! A zostało do celu tylko 5,5kg!!! Niestety niektórzy mają łatwą przemianę materii- jedzą za trzech, a nie tyją;P (w tym moja przyjaciółka!) Nie ma co zazdroscić, tylko działać... powoli, ale do celu:)) DASZ RADĘ!!!