Dzień znowu rozpoczęty od owsianki, ta dzisiejsza z bananem, wiec takie śniadanie z normalnym mlekiem mogło mieć nawet 500 kcal, tak sadzę chyba zaszalałam. Potem ok 12.30 po niewielkim wysiłku fizycznym mandarynka i trochę jogurtu od córci i o 14.15 przed praca obiadek składający się dziś przysmażonej piersi z kurczaka i kubek zupy pomidorowej z ryżem od wczoraj. Do pracy na lejta biorę kanapkę z chleba pełnoziarnistego z chudą szynką i warzywami, serek wiejski i pokrojoną paprykę czerwoną i jogurt activia. W pracy zjadłam dwie krówki poza konkursem :-) a po pracy zjadłam jeszcze jedno ciastko z czekoladą przed snem i napiłam się lampki wina.
Jest piąty dzień diety a ja mam prawie kg na minusie, powinno mnie to cieszyć, ale jakoś gdzieś z tyłu głowy mam zapisane, że wszystkie diety cud obiecują tak szybki spadek wagi, zdrowe żywienie to zdrowe chudnięcie z drugiej strony. Muszę zmienić nastawienie, bo zwariuję, zanim osiągnę piąty kilogram, naprawdę, tylko jak to zrobić, może ktoś ma jakieś pomysły, jak wyleczyć swój umysł z myślenia w kategorii innych diet?
Pozdrawiam
kasiiik123
31 marca 2012, 16:59Dobrze Ci idzie, już prawie kilko mniej:)))