Mam już dosyć patrzenia na swoje tłuste, zapasione ciało. Chcę pozbyć się nadmiernego tłuszczu z ciała i być w końcu pewna siebie i żyć pełnią szczęścia. Obiecałam, że zrobię dla siebie prezent przed 30stką i w końcu osiągnę sylwetkę, o której marzę od lat.
Powoli weekend dobiega końca. Dwa tygodnie na diecie za mną. Wczoraj zgrzeszyłam z cukrem, ale dziś powracam na właściwe tory. Zjadłam 2 batony i wypiłam 2 cole w puszce zero... + lampka wina -___- Dobrze, że na tym skończyłam. Na dodatek rano obudziłam się z wysypem opryszczki. Łykam już heviran, mam nadzieję że pomoże. To znak, że moja odporność jest słaba...
Jedzenie do pracy na jutro przygotowane. Zrobiłam sałatkę grecką z fetą. Postanowienie z większą ilością warzyw w codziennym menu w toku :P
Nowy tydzień diety zaczynam z wagą 63,8 kg. (10 kg do celu) :)
Wolny weekend... w pracy mniej roboty i wczoraj pracowaliśmy do 14.3o, a sobota wolna <3 Dzisiaj rano wstałam i ogarnęłam pokój. Właśnie skończyłam i próbuję coś zmajstrować w poście.
13 dzień... pozwoliłam sobie dziś na kawę posłodzoną pół łyżeczki cukru... bo znając siebie wiem, że w końcu rzuciłabym się na coś słodkiego... tym bardziej, że skończę pisać i wybieram się do lidla dokupić sobie warzyw, bo mi się skończyły. Chcę jeść warzywa do każdego posiłku, choćby to miał być tylko jeden pomidorek koktajlowy do posiłku, ale ma być!!! 😁 + codziennie śniadanie białkowo - tłuszczowe. Waga trzyma się dalej na 63,5 kg, to znaczy że pozbyłam się 3 kg od Nowego Roku :) Cieszę się bardzo. Wizja kolejnych 8 już nie jest taka optymistyczna 😁 haha
Mimo zejścia z diety ketogenicznej, dziś ważąc się, nie ma tragedii. Waga pokazała 63,6 kg. Nawet się ucieszyłam :) myślałam szczerze, że znowu będzie 66kg.. A tu miła niespodzianka. Dietka coś tam dała. Nie będę narzekać. :) kalorii się trzymam, max 1700. Wszystko wbijam w fitatu. 11 dzień bez cukru. Czasami jest ciężko wytrzymać, chociażby pijąc kawę bez cukru. Ale można jakoś do smaku się przyzwyczaić. Nie będę ukrywać, że dziś będąc na zakupach ciężko strasznie mi było przejść koło słodkich rzeczy i czegoś nie włożyć, nawet choćby tej coli zero... Nie chcę się poddać, bo wiem że jak zacznę to już później rzucę się na słodycze jak opętana... Będę żreć wszystko, co pod ręką. Cukier to straszny nałóg...
Od wczoraj zmodyfikowałam trochę dietę ze względu na uciążliwe problemy ze strony układu pokarmowego. Dlatego wprowadzam do diety lekkie modyfikacje. Nadal ujemny bilans, mniej wegli, ale dieta wszystkiego po trochu. I przede wszystkim nadal zero cukru, więcej warzyw!!! Za dużo poświęciłam czasu i nerwow, aby teraz się poddać :))), odchudzam się dalej :))) nie poddam się, nie chce wyglądac jak świnia.
Tydzień diety ketogenicznej za mną :D Efekt? - 3,5 kg. Wiem, że to woda w większej ilości, ale bardzo cieszy mnie sam fakt, że widzę że coś się dzieje z moimi kilogramami :D Przed chwilą skończyłam gotować jedzenie na 2 dni.
Trochę zabrakło do 1800 kcal, ale nadrobię :D Ważne, że makro się zgadza wg książek :P
Dzień 6, od wczoraj rozpoczęłam konieczną suplementację, bo zaczynam mieć jakieś dziwne objawy :D np. braku magnezu. Dziś odrobinę lepiej, ale zaczynam odczuwać, że mój organizm się oczyszcza z tego całego syfu. Boli i kuje mnie czasami w różnych częściach ciała. Wczoraj bolały mnie chwilę plecy, potem kucie pod lewą piersią, widać że coś zaczyna się dziać. Jutro sobie sprawdzę ketony w moczu, w końcu jutro będzie 7 dzień :D Waga - 3 kg :D Śniadanie i obiad dziś:
Mój drugi dzień urlopu mija pod znakiem wyszukiwania aktywów, w które zainwestować na giełdzie. W końcu miałam czas, aby zafarbować włosy i jeszcze zrobię sobie sesję z leserem do depilacji :) Trochę to zaniedbałam. Dzisiaj sprawdzałam poziom ketonów i mam średni poziom :D Myślę, że całkiem, całkiem :D Powoli zaczynam mieć obrzydzenie do jedzenia. Nie ciągnie mnie do słodkiego, ani do mojej colowej zmory :P
Uuuuu co tu się już zrobiła za godzina :D W normalnych warunkach już dawno spałabym, a tu jeszcze 3 dni wolnego <3333 w końcu czuję, że żyję i mam czas na swoje rzeczy. Co dziś zmajstrowałam? Zamówiłam resztę gratów z Polski do diety keto... na liście znalazła się mąka kokosowa, migdałowa, mąka z tapioki (nigdy nie używałam😨),olej kokosowy nierafinowany etc. Oprócz tego zrobiłam sobie prezent i kupiłam sobie perfumy DKNY :) To nagroda za wysiłek i ilość poświęconego czasu na zaznajomienie się z wiedzą o giełdzie, krypto etc. :D Ojjj a dużo tego było :P Dzisiaj miały być zdjęcia keto bigosu, ale całkowicie o tym zapomniałam i bigos leży już w zamrażalce w porcjach po 500 g 😁 Chciałam zważyć ile ma cały garnek, bo trochę tego było, ale waga kuchenna nie dała rady i wyskoczył error haha :D i wzięłam zwykłą wagę i wyszło, że po odjęciu wagi garnka ugotowałam 4 kg bigosu 🤪 Mój Niemałż od wczoraj na niego polował, mimo że cały czas powtarza, że nie przejdzie ze mną na keto, bo nie chce schudnąć... a dziś co? Zjadł prawie kilogram, który mu zostawiłam 😁 haha
Dziś na śniadanie to, co poniżej:
Obiad: Spaghetti a'la carbonara z makaronem z cukinii
Zdjęcia mojej kolacyjnej bułki z babki płesznik nie zrobiłam :<
Jutro kolejne rzeczy do ogarnięcia, a czas goni... :)
Dzisiaj wzięłam się za gotowanie. Ugotowałam keto bigos i upiekłam keto bułki :D
Co do bułek to hmmmm... miała być sama babka jajowata, ale ja miałam tylko mieszankę z babką płesznik, więc sprobowałam. Efekt? Jak na pierwszy raz - SUPER! Cieszę się, że w ogóle coś mi z tego wyszło haha :D niestety opadły, ale i tak zjem hahah :D
Zdjęcia gotowanego już bigosu dodam jutro :) JUTRO MAM WOLNE :)! Jupi
Edit. Ważyłam się rano i - 1.9kg już :) niby człowiek wie, że to woda, ale i tak cieszy fakt, że coś dzieje i działa 💪😀
Drugi dzień za mną, czuję się ok. Czasami mam tylko lekkie zakołysania jakbym na haju była, ale ogólnie jest super :D Dzisiaj posiłki były takie jak wczoraj, a do tego zrobiłam sobie pierwszy raz kawę kuloodporną. Pora włączyć suplementację <3 i ruszam robić dalszy jadłospis na czwartek i pozostałe dni :D xtagstartzbr>Zakupy keto nie do końca zakończone, bo tutaj w Holandii ciężko dostać produkty typu ze sklepu zdrowej żywności. Muszę zamówić produkty przez neta. Pozostała mi do kupienia: mąka migdałowa, babka jajowata (bo chcę piec swoje keto bułki), olej kokosowy.
Obrzydliwe hahahaha <333 wolę pozostać przy czerwonej herbacie ;D