Nie mylić z nałożnicą!! Położnica - to słowo mnie określa ostatnio najlepiej, bo wszelkie przykre dolegliwości i zdarzenia jakie mogą spotkać kobietę po porodzie naturalnym oczywiście zaszczyciły mnie swą obecnością w moim życiu. Mogłabym o tym dużo i kwieciście pisać... Po koszmarnym porodzie miałam dużo koszmarniejszy połóg. I śmiem twierdzić, że to jakiś durny facet wymyślił określenie "depresja poporodowa" bo k...a nie miał o tym zielonego pojęcia - to powinno się nazywać "depresja połogowa". I jedyne co pociesza, to fakt, że na świecie jest dzidziuś, a pogrąża w bezdni rozpaczy i depresji fakt, że sikać da się tylko na stojąco, że wystąpiły hemoroidy po przecudnej akcji parcia, że jak robisz kupę to masz wrażenie, że dupa Ci pęknie w rezultacie wolisz zatem nie ryzykować zbyt często.
Brak empatii służby zdrowia rzucił mi się na oczy, gdy 3 dni po porodzie ginekolodzy-archeolodzy-
Następnie jesteś skazana na czynienie cudów-wianków ze swoim podwoziem, aby tylko wrócić chociaż w połowie do dawnej sprawności (stanie dłużej niż dziesięć sekund skutkuje niepomiernym bólem). Oto niektóre z możliwych leczniczych zabiegów:
- przymoczki z Rivanolu (żółte gów.o na jałowym gaziku wpychane... sama wiesz gdzie)
- nasiadówki z kory dębu (innymi słowy parzenie dupy w wiadrze z gorącym naparem z kory dębu)
- kąpiel w nadmanganianie potasu (najbardziej sympatyczne - woda jest różowa i czujesz się jak barbi księżniczka)
- podmywanie się po każdej wizycie w toalecie (dość upierdliwe jak w tym czasie Twoje dziecko płacze)
- i moje ulubione: IRYGACJA POCHWY (droga czytelniczko, czytelniku - nie pytaj).
Podsumowując - depresja powinna być POŁOGOWA, bo poród to jeden malutki pikuś w porównaniu do t(choć setki innych słów ciśnie mi się na usta powiem:) TRUDNEGO połogu. Poród kończy się jakimś wymiernym sukcesem - cudem świata - DZIECKIEM, a połóg jeśli przebiega yy nie najlepiej to masz wrażenie że nigdy się nie skończy.
Do tej pory nie wiem czy to już koniec, boję się powiedzieć na głos: "No, wreszcie doszłąm do siebie", bo jeśli licho nie śpi i usłyszy??
Załóżmy jednak, że to koniec bycia Położnicą i początek powrotu do zwykłego BYCIA sobą. A może sobą z lepszą obudową?? To chyba ten moment (zresztą już drugi w moim życiu) - jeszcze raz staję do walki z wagą i mam nadzieję, że tak jak kiedyś uda mi się pokonać swoje nadprogramowe kilogramy :))
Poza tym - witam wszystkie Vitalijki serdecznie!!
agaa100
12 stycznia 2016, 11:40czy Twoje dzieciątko będzie mieć rodzeństwo ??? :))) Wierz mi, szybko zapomnisz te przeżycia... Trzymaj się :)
cheerioss
11 stycznia 2016, 20:02Ja sie szykuje na cesarke na zyczenie, a takie wpisy jak Twoj tylko potwierdzaja moja decyzje. Trzymam kciuki, abys szybko wrocila do formy :))
kawonanit
11 stycznia 2016, 19:34O matko kochana..... gdybym miała jeszcze jakieś wątpliwości to właśnie bym się ich pozbyła ;] Powodzenia życzę! :) W rekonwalescencji przede wszystkim, bo potem to już pikuś zwany odchudzaniem, hahahhah ;)
Lachesis
11 stycznia 2016, 18:42Ciesz się że nie miałaś ręcznie oddzielanego łożyska, bo tych atrakcji dołożyłabyś jeszcze poporodowy wygląd podwozia na podobieństwo wołowych podrobów. Pozdrawiam i życzę miłego gojenia. Na szczęście jam cesarkowa i ominęły mnie te atrakcje, ale miałam przyjemność oglądać Panią po takim ręcznym... Widok zapierający dech w piersiach...
Rochitka87
11 stycznia 2016, 18:56Nawet nie chcę sobie wyobrażać co kryje w sobie za widoki coś, co tak wdzięcznie można określić "ręczne oddzielanie łożyska" brr No i pewnie po cesarce się pozbierałaś szybciej co? a ja całą szkołę rodzenia słyszałam peany pochwalne dla rodzenia siłąmi natury, bo szybciej się kobieta może ogarnąć niż po cc. Gebels nie wymyślił większej propagandy :P Przynajmniej w moim przypadku bo mam koleżankę, któa o swoich obu porodach opowiada jak o dłuższym siku... tak, przemawia przeze mnie zazdrość ;)
Lachesis
11 stycznia 2016, 19:04Ten widok to podroby, albo bardziej obrazowo szyja cielaka, któremu odcięto łeb. Po cesarkach też wcale nie jest tak kolorowo. Bardzo chciałam naturalnie ale nie wyszło, nie dało się przepchnąć ponad 4 i pół kilo. No i po cesarkach inne problemy są, szczególnie z brzuchem, który ma podcięte wszystkie mięśnie a potem zszyte na okrętkę. No i kręgosłup którego nie trzyma odpowiedni pancerz mięśniowy. A jako masochistka na jednorazowych występach nie poprzestałam :-)