W zeszłą niedzielę zastosowałam kurację ruchową na pociąg cukrowy. Zredukowałam ilość zjadanego chleba, kasz, ziemniaków itp, ale jem te produkty nadal, bo wiem, że jak odstawię je od razu, to przyjdzie dzień, w którym pochłonę paczkę makaronu nieugotowanego i zagryzę surowymi ziemniakami ;). We wtorek zrobiłam kotlety mielone z brokułem pieczone w piekarniku. Były dobre, aczkolwiek w pracy zjadłam ich 4 (a były mega wielkie) + surówka i myślałam, że urodzę. Drugi raz takiego błędu nie popełnię.
Skoro w niedzielę odkryłam, że pedałowanie na rowerku pomaga oderwać mi się od myśli o czymś słodkim, to praktykowałam to przez cały tydzień. Oczywiście, że zaliczałam wtopy, oczywiście, że zjadłam grześka, princessę, 3 michałki, cukierka toffi. Ale zawsze mogłam zjeść to jednego dnia i następnego to samo i następnego... a ja to zjadłam przez tydzień, więc uważam, że odniosłam wielki sukces.
Moje wyniki przedstawiają się następująco:
Czas | Dystans | |
22.10.2017 | 45:00:00 | 22,67 |
23.10.2017 | 20:00:00 | 10 |
24.10.2017 | 20:00:00 | 10 |
25.10.2017 | 20:11:00 | 12,59 |
26.10.2017 | 20:00:00 | 11,55 |
27.10.2017 | ||
28.10.2017 | 30:00:00 | 17,5 |
29.10.2017 | 60:00:00 | 33,65 |
Mam jeszcze trzecią kolumnę z kaloriami, ale wartości podawane przez rower a np wartości z endomondo czy vitalii tak się różnią, że nie wierzę nikomu ;)