Wracając do wczorajszego dnia...na obiadku się nie skończyło. Najpierw pojechałam po syna, był na urodzinach u kolegi, oczywiście poczęstowano mnie tortem, nie wypada odgrywać scen typu: 'ja się odchudzam, nie jem słodkiego itd, itp', jeśli przy stole siedzi tuzin innych rodziców i każdy wszama tort z kawą. Więc zjadłam, na szczęście dostałam w miarę nienajwiększy kawałek (szczęściara ze mnie, prawda?! ;) ). Tort był bezowy, smakował niebiańsko... wróciłam do domu, mąż ze starszymi dziećmi pojechał wieczorem do centrum handlowego po buty, oczywiście zajechali do McDonalds. Kochany mąż zadzwonił do mnie czy coś chcę, a ja grzecznie acz stanowczo powiedziałam, że NIE. Przyznam że byłam zadowolona z siebie że tak łatwo bez zająknięcia odmówiłam i jest po temacie. Jednak nie było, przyjechali z torbą cheesburgerów i innych takich. Synek zjadł pół takiego i odłożył, a ja chyba z 10min chodziłam, krążyłam wokół tej nadgryzionej pyszności i w końcu nie wytrzymałam i rzuciłam się na to i zjadłam. Dla niektórych będzie to ponizej ludzkiej godności rzucać się na nadgryzioną przez kogoś innego kanapkę, ale to było silniejsze ode mnie. Kac moralny jak cholera męczył mnie do późnego wieczora. Nawet nadprogramowe brzuszki porobiłam.
A dzisiaj rano chyba, żeby się ukarać, poszłam ze spuszczoną głową na wagę. No i dzionek pięknie mi się zaczął...spadkiem wagowym :))))) Przez trzy dni waga trzymała się jednakowo i pokazywała 79,1kg, a dzisiaj rano pokazała 78,7kg. Wiem że to nie tłuszczyk spalił się tylko woda po @ pewnie schodzi, ale nie chodzi przecież o cyferki same w sobie, ale o to, że mam teraz dobry humor na dzień dobry przy poniedziałku i motywację do dalszego działania :)))
nicky13
6 maja 2014, 14:46Oj tam, i tak bardzo ładnie dałaś sobie radę z wyzwaniami! Nie obżarłaś się, tylko zjadłaś troszkę - tak trzymać. :) Jak myślisz, co ja zrobię z babeczkami od Mamy <z mojego nowego wpisu>? Pewnie jedną czy dwie zjem, wplatając je do jakiegoś posiłku, co robić. ;)
DoWeselaSieZagoi
6 maja 2014, 09:48Odpowiedź na Twoje pytanie - nie warto mieć kaca moralnego. Ja zauważyłam, że nawet po takim szaleństwie lepiej jest po prostu "wbić to" w samą dietę, niż mieć wyrzuty sumienia. Jeżeli będziesz ciągle to rozpamiętywać, to w końcu przerwiesz dietę i się poddasz..
sylwcia1704
5 maja 2014, 17:32Szalona ;) z tymi wpadkami tak bywa jak nie ma to nie kusi...co z oczu to i z serca i żołądka heh...dzisiaj będzie lepiej hehe ;)
Wena10
5 maja 2014, 13:56Też nie znoszę kaca moralnego po obżarstwie ....w ogóle to straszne uczucie ,kto się nigdy nie odchudzał nawet nie wie co to znaczy :)
Magis
5 maja 2014, 08:20Wiem i rozumiem.......ile to razy resztki po dzieciach łamały mi serce i zapełniały żołądek !!!!
veronica222
5 maja 2014, 06:59Ja teraz po prostu nie rozumiem jak można jeść cheeseburgery, a tortów nigdy nie lubiłam... Wiem tylko, że jak się jednorazowo zje takie coś na diecie, nie ma to dużego wpływu na człowieka. W końcu, nie przesadzajmy, od razu to wszystko w tłuszcz nie pójdzie. Gratuluję spadku.
saros00
5 maja 2014, 06:54Ja sie mialam wazyc tylko raz w tygodniu ,zwazylam sie wczoraj i bylo 74,1 ..Stanelam dzisiaj rano ponownie na wage i patrze 74,5 :P A bylam grzeczna :P Gratuluje spadku wagi i zycze milego dnia ..