Witajcie! :)
Ale ten czas pędzi. Już 22 dzień postu! Można powiedzieć, że to już prawie półmetek.
Dzięki za miłe słowa pod ostatnim wpisem. Cieszę się, że macie tą dobrą energię i właściwe nastawienie. Dzięki Wam dostrzega się właśnie te dobre strony diety i to się liczy! :) W chwili zwątpienia wrócę na pewno do tamtej notki.
A chwile zwątpienia będą i to na pewno. Waga póki co ładnie spada, ale obawiam się w przyszłym tygodniu wzrostu. Oj będzie wojna z samą sobą, będzie... W poniedziałek już może być widoczny efekt @, która się zbliża wielkimi krokami.
Mimo to myślę pozytywnie. Dlaczego?
* Bo widzę jak ludzie zaczynają się do mnie uśmiechać.
* Czuję jak doskonale wypełniam sobie dni - kalendarz prowadzony w 100% perfekcyjnie.
* Dziś umówiłam się do kina z nowym kolegom. ;)
* Potrafię zajrzeć do lodówki, ale nie podjadać :D
* Taki jeden B. znów wysyła mi psotne SMSy, dzieki którym czuję się atrakcyjna. ;)
* Nareszcie usłyszałam w pracy, że będą się dla mnie starać u prezesów o normalną umowę! Weee!
Wygląda więc na to, że zostanę w Toruniu na dobre :)
Co do mojego wyzwania - póki co idzie dobrze. Twister wczoraj nawet mnie przytrzymał 20 minut, ale tak przyjemnie zaczynały mnie palić łydki... nie mogłam sobie tego odpuścić. W końcu łamiemy bariery ;) Ręce też z nim ćwiczyłam. Delikatnie, bo póki co to jednak ręce są moja najsłabszą stroną. Po 20 podciągnięć na rękę.
Większym jednak wyzwaniem jest plank - od kiedy pamiętam, moje ręce nie były w stanie poradzić sobie z utrzymaniem mojego ciężaru. :/ Stanie na rękach, "gwiazda"... to są jakieś porażki. Z Plankiem też był problem mimo że stopniowałam. powyżej minuty sama się przewracam. Palą mnie nadgarstki. Jak z tym wygrać... ? Liczę że piątkowy trening coś faktycznie ruszy - ma być trener, więc powinien coś poradzić. ;)
Dziś Was zaskoczę w moim jadłospisie, bo rano zdążyłam pstryknąć foteczkę nim zjadłam owsiankę ;) Mogę więc się pochwalić, ja wygląda moja wersja :P
Chociaż, Parafrazując Wieszcza (Wieszława Wszywkę :P) owsianka jak owsianka... każda wygląda jednakowo, czyli wspaniale :D
Jadłospis
Śniadanie: owsianka na napoju mlecznym, migdałowym + cynamon + kilka owoców agrestu z zaprawy.
II Śniadanie: 2 wafle ryżowe i sok wielowarzywny (zostały jeszcze 2 wafle na jutro ;D)
Obiad: Frytki z selera + pieczony cyc z kurczaka + dip (jogurt naturalny z czosnkiem)
Kolacja: Gotowany brokuł z resztą dipu posypany ziarenkami słonecznika.
No to jeszcze 30 minut i do domu! :)
A to jeszcze nie koniec dnia pełnego wrażeń ;) hihi
BUZIAKI! ;*
jealousmuch
9 marca 2016, 13:05Niestety ciężko jest pocisnąć planka przy dużej masie ciała... znam to :( Mnie też bolą nadgarstki, więc zamówiłam sobie rękawice do ćwiczeń ze stabilizacją nadgarstków :) Mam nadzieję, że to pomoże! Dam znać czy to działa :)
Rayen
9 marca 2016, 13:48O! Brzmi dobrze :) Daj znać, daj. Może to będzie lek na moje dolegliwości ;) Dzięki za pomysł. Czekam na wieści czy działa :D
roogirl
3 marca 2016, 18:48Ktoś tu widzę odlicza już czas do wielkanocy :) Muszę kiedyś spróbować owsianki na mleku migdałowym, da się to zjeść?
Rayen
3 marca 2016, 20:59Powiem Ci, jak dla mnie bajka :) Smaczne, lekki posmak ma, a jak jeszcze dodać tam owoców - miodzio ;D Odliczam, odliczam :) Na Wielkanoc chcę mieć 7 z przodu i pozwolić sobie na pierwszą słodkość :)
CherryTea
3 marca 2016, 16:15Menu takie troche głodowe? Najadasz się ? Kurde, też zawsze miałam problem z rękami, ale tłumaczyłam sobie, że to z powodu wzrostu. Jako dziecko gwiazdy, stanie na rękach i inne cuda to był pikuś, jak osiągnęłam 180 - nie było szans na cokolwiek. Jutro półmetek postu dokładnie :)
Rayen
3 marca 2016, 20:57Czy się najadam... cóż... zwykle jest tak, że oczy chciałyby jeszcze :D Ale jem powoli i pod koniec łapie mnie to uczucie sytości, więc chyba jest ok :) Do tego staram się pić - woda w domu, zielona herbata w pracy. Może to i wina wzrostu.. ja zawsze byłam najwyższa :P
xwxexrxoxnxixkxa
2 marca 2016, 22:47Wiec wszystko u Ciebie na tak hehe super ! Jedzonko pychhhaaaa ! Brawo no i milego spotkania z kolega ;):*
Rayen
3 marca 2016, 10:29Dzięki :) Było wesoło i w końcu wyszłam do ludzi w nowym wcieleniu. Niesamowite doznanie :D
DarkaGratka
2 marca 2016, 22:01Ramiona też są u mnie słabą stroną, ale podjęłam się wyzwana z deską. Każdy dzień był męczący, i myślałam że nie dam rady więcej się utrzymać za nic w świecie, ale teraz wytrzymuję 2,5 minuty! :D Ciało po prostu musi przywyknąć do wysiłku ;) A wpis bardzo pozytywny, oby takich więcej :D
Rayen
3 marca 2016, 10:28Muszę trochę wzmocnić nadgarstki i podjąć się wyzwania deski jeszcze raz :) 2,5 minuty? Świetny wynik :o Podziwiam.
angelisia69
2 marca 2016, 16:59smaczne jedzonko ale obiadek musi/musial wygladac mega,uwielbiam selerowe fryty ;-) Chwile sl;abosci pojawiaja sie u kazdego to norma,ale wazne zeby sobie z nimi radzic i trzymac fason ;-) w razie upadku,podniesc sie,otrzepac i isc dalej.A nie dolowac i zaprzestawac walki.Fajne zmiany w tobie zaszly,napewno stalas sie bardziej otwarta i ludzie tez to dostrzegaja.Nie warto byc wieczna maruda i pesymistka bo ludzie to widza i wtedy zle cie spostrzegaja.Powodzenia zycze w dalszym poszczeniu ;-)
Rayen
3 marca 2016, 10:23Powiem tak - selerowe fryty są genialne, ale tylko świeże. Odgrzewane to już nie to samo ;D Dzięki, dzięki :) Też zauważyłam te zmiany i w sumie to się cieszę, bo dzięki nim sama ze sobą czuję się lepiej. Dieta uczy konsekwencji w działaniu, oj tak :)