Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cześć! Mam 24 lata, I stopień otyłości i chcę się wziąć za siebie. Czytając moje wpisy, będziesz w stanie lepiej mnie poznać. Zachęcam Cię do tego serdecznie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3079
Komentarzy: 47
Założony: 27 października 2016
Ostatni wpis: 12 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Poyerbana

kobieta, 32 lat,

163 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 listopada 2016 , Komentarze (8)

Hej. 

Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Godzinę przed wyjściem do pracy znalazłam Fineasza, jednego ze swoich szczurów martwego w klatce. Był dobrym szczurem. Miał 2,5 roku, więc w sumie czas na niego nadszedł, ale pożegnanie, nawet z małym, ogoniastym przyjacielem, zawsze boli :( 

Nie umiem sobie zbyt dobrze radzić z żałobą. Zażarłam ją drażami o smaku śmietanowym, lionem i hot-dogiem z sosem tysiąca wysp. Słabo. Wiecie co jest najgorsze? To właściwie w niczym nie pomogło. Dalej mi smutno i pusto. 

A pożegnanie z każdym szczurem boli podwójnie. Adoptowaliśmy trójkę z moim byłym.  Po rozstaniu zostały u mnie. Pierwszego musiałam uśpić z powodu guza przysadki, drugi zdechł dzisiaj. Został trzeci. 

PS. Nie bardzo wiedziałam, co zrobić z takim zwierzakiem, ale dowiedziałam się w lecznicy, że można przywieść go tam, albo zawieść do schroniska. W każdym przypadku obowiązuje opłata za utylizację. Ja za szczurka zapłaciłam 10 zł. Pomyślałam, że ta informacja może się komuś przydać. 

Trzymajcie się ciepło w ten zimny, jesienny wieczór.

10 listopada 2016 , Komentarze (11)

Hejka dziewuszki (i facety jeśli są)

Przedwczoraj ukucnęłam, żeby poszukać w torbie kluczy i nie zgadniecie co się stało... Podarły mi się spodnie. Jebitnie. Przez całe krocze. Ok zdarza się. Spodnie z lumpa. Przy mojej wadze i figurze nie dziwne, że uda ocierają się o siebie, więc takie rzeczy się dzieją. Wyrzucam spodnie na śmietnik. Wstaje nowy dzień. Ubieram swoje ulubione jeansy idę do pracy i nagle.... jebs. KOLEJNE! Poczułam się jak TG (Typowy Grubas)

W ramach pogotowia spodniowego pojechałam dziś do Lidla i kupiłam najwygodniejsze spodnie jakie miałam w życiu. Przysięgam. To jest najlepsza rzecz jaką miałam na tyłku. Za 4 dyszki. Wracając jednak do przemyśleń i wniosków. Wiem, że wzięłam się za siebie, ale tu trzeba było podjąć zdecydowane działania. Wypowiedziałam wojnę swoim goloneczkom i... wróciłam do Cindy. 

A raczej ona wróciła, by po raz drugi w moim życiu pomóc mi wymodelować sylwetkę. Dwa lata temu doszłam do takiej sprawności fizycznej, że jej ćwiczenia musiałam odstawić, ponieważ przestały być dla mnie wymagające w jakikolwiek sposób. Dziś w trakcie ich robienia dosłownie wyłam. Jak mała foka. 

Pewnie wykonując je wyglądałam podobnie. Wśród UUU... i AAA... (wolę nie gdybać co pomyśleli sąsiedzi) w mojej głowie pojawiało się ,,Nie mogę, nie mogę, nie mogę, nieeeee", na które dzielnie odpowiadałam ,,Co nie?! Jeszcze trochę!". Udało się! Zrobiłam cały zestaw. 45 minut. Rozgrzewka, ćwiczenia, rozciąganie. Dla ciekawskich wrzucam linka. 

Mówię wam, ćwiczenie przy 82 kg to nie bułka z masłem, ani rogal Marciński. To ciężki kawał chleba, zeschniętego... dla konia. 

Trzymam kciuki za wasze małe walki i wojny. Ja dzisiaj swoją bitwę wygrałam i jestem z siebie dumna. 

9 listopada 2016 , Komentarze (5)

Witajcie robaczki. 

Wieści z frontu walki są takie, że znalazłam nową pracę.

Może nie jest to praca marzeń, ale jest. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co chciałabym robić w życiu. Zweryfikowałam swoje marzenia z dzieciństwa. Spróbowałam. Okazało się, że to pomyłka. Teraz jestem sobie w kropce, bez specjalnego planu na życie. Po prostu zarabiam pieniądz. Tyle. 

Jeśli chodzi o trzymanie diety idzie po japońsku, czyli jako-tako. 

Staram się trzymać w granicach 1800-1900 kcal, ale jakość jedzenia zostawia niekiedy sporo do życzenia. Pracuję nad tym, plus zaczęłam ćwiczyć. Na razie delikatnie. Plus do pracy jeżdżę rowerem zamiast autobusu. Z czasem będę wracać do swoich ulubionych programów ćwiczeniowych - Cindy Crawford i Mel B, 30 day shred itp. itd. 

Jeśli chodzi o efekty natomiast jest zaskakująco dobrze. Minęły 2 tygodnie i 3 kilo mniej. Kilka centymetrów również ubyło. Oczywiście z talii w pierwszej kolejności. Taki urok mojej figury. Cieszę się, ale wiem, że przy wadze którą mam 3 kilo to dopiero początek i łatwiejsza część drogi. Schody zaczną się przy 69 kilo. Jestem jednak pełna nadziei i optymizmu, że w swoje 25 urodziny (wrzesień 2017) będę w życiowej formie fizycznej. 

Z paleniem gorzej. W ciągu ostatniego tygodnia spaliłam paczkę. Może to nie dużo, ale więcej niż nic. Nie poddaję się jednak. Chcę rzucić i będę próbować dopóki nie pozbędę się tego okropnego nałogu. 

Na zakończenie złota myśl jaką znalazłam ostatnio w internetach 

Trzymajcie się ciepło. 

1 listopada 2016 , Komentarze (6)

Siema. 

Dzisiaj kilka słów ku chwale mojej frustracji. Mieszkam w mieście, gdzie Wszystkich Świętych to wielki festyn. Mamy jedną z największych nekropolii w Europie, przez co przy bramie głównej od 3 dni można kupić (poza 350 rodzajami zniczy i chryzantem) kawę, herbatę, oscypek, chleb ze smalcem, pączki, krówki, żelki i wiele, wiele innych. Na samym cmentarzu natomiast wysyp studentów akademii muzycznej, grających Barkę na przemian z Czarną Madonną. Kolejną popularną grupą, którą można spotkać na każdym rogu są, budzący u mnie potężną frustrację, żebracy. 

Wiecie czemu tak bardzo mnie to irytuje? Jak pisałam wcześniej, straciłam pracę. Mam oszczędności, ale wiem, że pieniądze mają to do siebie, że lubią znikać. Dlatego, zapiedalam od tygodnia ze szczotą i mopem w łapie po cmentarzu i szoruję groby żeby nie wkopać się w brak gotówki przy dupie. To jest popularne w tym mieście zajęcie przed 1 listopada. Można zarobić kilka ładnych stów. Frustruje mnie fakt, że cała uwalona błotem, wracając do domu na rowerze, mijam żebraków, którzy proszą ludzi o pieniądze. Skoro masz zdrowie, które pozwala Ci cały dzień siedzieć na deszczu i wyciągać ręce do ludzi po kasę, to może spróbuj ją zarobić? 

Uf... zeszło. 

Dla tych, którzy zaraz zlinczują mnie za brak empatii. Uważam, że watro pomagać, ale tym, którzy na prawdę są w dupie, bo potrzebują kasy, a nie mają JAK jej zarobić. Sama wpieram bardzo jedną dziewczynę: 

https://vitalia.pl/gogajuka

Nie ma w niej nic nadzwyczajnego, nie jest słodkim bobasem, ani matką 3 dzieci. Właśnie dlatego ją wspieram. Bo wiem, że takim jak ona, trudniej jest zebrać potrzebne fundusze.

To tyle z moich dzisiejszych przemyśleń. Jeśli chodzi o ogarnianie życia... Nie palę, pilnuję diety, rozsyłam CV. Dziś mija tydzień od rozpoczęcia całej akcji, więc jutro rano stanę na wagę i zobaczymy.

Trzymajcie się ciepło. 

28 października 2016 , Komentarze (8)

Przy popołudniowej yerbie zasiadam do wpisu nr 2. Dziś rano dodałam swój pierwszy wpis na forum. Ze swoim zdjęciem. Moja reakcja kiedy zaczęłam czytać komentarze:

Najbardziej śmieszą teksty w stylu: ,,Twój stan zdrowia powinien być motywacją" albo ,,nie wiem jak ktoś mający problemy z chodzeniem, może szukać motywacji"

Nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem z powodu wagi. Z tego co pamiętam chodzenie też wychodzi mi nieźle. Wszyscy czasem potrzebujemy motywacji. Dobrego słowa. Zwłaszcza, kiedy w życiu nie dużo rzeczy nie wychodzi. 

Szukałam wczoraj swojego centymetra. Miałam go jeszcze z czasów bycia szczuplejszym człowiekiem niż dziś. Nie znalazłam. Osobiście jestem wyznawcą teorii, że lepiej patrzeć na wymiary niż na wagę. To dużo bardziej praktyczne. Przecież idąc do sklepu, nie prosisz o bluzkę na 65 kg tylko rozmiar, który uzależniony jest od obwodów. Także muszę zaopatrzyć się w nowy centymetr. Koniecznie.

Poza tym chce mi się okropnie palić. 

Do tego stopnia, że widząc dziś na ulicy licealistów, z fajką w ręku, miałam ochotę podbiec i wziąć ukradkiem bucha. To okropny nałóg, a zarazem wspaniały. Hmm... no może nie pod kątem zdrowia... ani finansów, ale cholernie lubiłam palić. Zawsze. Dlatego rzucanie, wiąże się u mnie, z niemiłosiernymi mękami. Nie odstąpię jednak od tego postanowienia. Wiem, że z czasem to się opłaci. 

Tyle na dzisiaj

Trzymajcie się cieplutko :) 

27 października 2016 , Komentarze (9)

Hej! Tu Poyerbana!

(Nick wziął się od nazwy mojego ulubionego napoju -Yerba Mate)

Spotykasz mnie w bardzo specyficznym momencie mojego życia. Kilka dni temu wywalili mnie z pracy, od miesiąca śni mi się mój narzeczony, z którym rozstałam się kila miesięcy temu, a moja waga sięgnęła magicznej liczby 85, czyli pierwszego stopnia otyłości. Czy może być gorzej? 

Odpowiedź brzmi: Oczywiście, że tak! Zawsze może być gorzej. Dlatego podejmuję decyzję o tym, aby wpłynąć na sfery życia, które są pod moją kontrolą. Od wczoraj realizuję następujące postulaty:

  • Rzucam palenie

  • Dbam o zdrową dietę

Jestem zwolennikiem małych kroków. Nie będę postanawiać, że nagle całe moje życie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stanie się zayebiste. Ja również z dnia na dzień nie stanę się super mega hiper człowiekiem.

Mam jednak nadzieję, że prowadzenie tego pamiętnika pomoże mi w stawaniu się kimś lepszym, oraz, że poznam tu ciekawych ludzi. Także tym krótkim wstępem, raz jeszcze witam Cię serdecznie. Życz mi powodzenia! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.