No i rozgościł się nam listopad... Koniec października i przygotowania do Święta Zmarłych to dla mnie jedne z najcięższych dni w roku. Dużo pracy fizycznej, zakup kwiatów, świec i ten dziwny nastrój kiedy w głowie natłok wspomnień i tęsknota. Nad grobami powtarzam sobie zawsze piękne, podnoszące na duchu słowa:
Daj nam wiarę, że to ma sens,
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
.....
Że odeszli po to by żyć.
I tym razem będą żyć wiecznie.
Obecność na cmentarzu to również doroczne spotkania z "żywą" rodziną i tu już bywa gorzej. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie zawsze muszą okazać swoją "wyższość". Nie potrafię się uodpornić i wyhodować sobie grubej skóry. Takie kontakty odbierają mi na jakiś czas pozytywne nastawienie do życia... Dobrze, że był przy mnie mój mąż, który mnie zawsze w takich sytuacjach podtrzymuje na duchu i wspiera .
To świąteczne zabieganie i stresy przyczyniły się do spadku wagi. Zmieniłam pasek na stabilne, utrzymujące się od kilku dni 57,5 kg . Za bardzo pozwoliłam sobie na zluzowanie diety FODMAP ale fatalne samopoczucie szybko nawróciło mnie na właściwą drogę. Wracam do bezpiecznego, sprawdzonego jedzenia bo szkoda życia opanowywanie bolesnych skutków łakomstwa .
eszaa
16 listopada 2018, 06:43ja w ogóle nie rozumiem tego odwiedzania na hurra grobów akurat w ten jeden dzien. Tych wielkich porządków, wielkich przygotowan, tych wiązanek prawie slubnych. Zwykle rodzina wtedy potrafi dopiec, zamiast sie wyciszyc, zadumac, powspominać. Ja wole w te dni poogladac zdjecia, popatrzec na te osoby, których nie ma, na usmiechniete, czyms zajete...
nobliwa
11 listopada 2018, 11:02Ja tez nie umiem bawic sie w te dni. Refleksja nad zyciem, nad tymi, co odeszli...
hanka10
9 listopada 2018, 19:26z "żywą rodziną "często jest problem . Pomimo tego miłego listopada życzę :)