Jakiś dołek miałam przez ostatnie dni - niby nic złego się nie dzieje a ja zupełnie bez werwy i napędu ale za to z wielką ochotą na płacz i ogólnie taka nadwrażliwa Przypomniało mi to PMS ale przecież już ponad 12 lat mnie to zjawisko nie dotyczy! Jak zwykle na takie smutki pomogła mi wizyta u fryzjera i króciutki jeżyk w kolorze złotego blondu na głowie. Jest mi chłodno i bardzo wygodnie .
Jem dobrze ale z tendencją do przejadania się wieczorem bo wtedy oczywiście wszystko smakuje najlepiej i jeszcze w dużych ilościach . Nadrabiam owocami ale one mi trochę nie służą i "przedawkowane" powodują bóle żołądka. Wodę staram się pić i pieszo pokonuję spore dystanse. Waga niestety (a może na szczęście) bez zmian.
eszaa
16 czerwca 2018, 10:51oj te PMSy:) tez juz zapomniałam jak to jest, ale hormony nadal nam czasem daja znac o sobie, wiec moze to jakies wahnięcie. I mam to samo z wieczornym jedzeniem, ze dopiero wtedy dostaje apetytu :) moze dlatego, ze jem regularnie w dzien, to wieczorami zjadam tylko to co zaplanowane, co nie znaczy,ze nie zjadłabym wiecej. No ale jak szlaban, to szlaban
Pola789
16 czerwca 2018, 11:31Ja niby na hormony kleję sobie plasterek na d**ce ale widać czasami natura zwycięża :) Zawsze byłam z tych "niejedzących śniadań" i nadrabiających wieczorem ale teraz zauważyłam, że jak nie zjem porządnego obiadu to później chodzę wieczorem i wynajduję rzeczy do zjedzenia! Ale masz rację - jak szlaban to trzeba się trzymać :)