Kochane, macie czasami to poczucie bezsilności? ja mam... około trzech miesięcy temu mojemu tacie bardzo spuchła noga... bolała go więc chodził do lekarzy..jednego drugiego, diagnozy przeważnie błędne... dna moczanowa? niestety nie... był w szpitalu leczyli go na wszystko tylko nie na nogę, nadciśnienie, serce....z nogą nic... wypis - stan pacjenta stabilny i dobry!
A noga jak wielkość pięciu kostek... tydzień w domu codziennie płacz... ból w końcu, gorączka zapalenie... w końcu zainteresowali się noga, jedna operacja - dreny...druga operacja - dreny, trzecia operacja - odcięcie kończy w połowie łydki, jak poszłam do niego po operacji gdzie oczywiście nie chciał się przyznać że mu ją odcięli był na głupim Jasiu...więc wszystko było ok, żartował i śmiał się... ale do czasu następnego dnia pierwszy raz widziałam jak się zachodził z płaczu... masakra jakaś,
Ja czuje się bezsilna żeby mu pomóc... staram się nie mówić mu przykrych rzeczy... ale czasami mam ochotę mu wykrzyczeć w twarz że go nienawidzę za to jaki jest!
Nigdy nie miałam z nim dobrego kontaktu, całe życie słyszymy jakimi wyrodnymi dziećmi jesteśmy ze sobie nie poradzimy, i różne straszne rzeczy jakie nie powinno się słyszeć od rodziców... teraz przyszła pora kiedy trzeba być miłym i jakoś go wspierać staram się, ale tracę cierpliwość bo on się zrobił jeszcze gorszy...
jeszcze bardziej nam dowala, jest złośliwy i z każdym dniem chce się jak najszybciej wyprowadzić... bo to jest katorga.... dla nas, mój brat kończy budowę i chce się wynieść, ja myślę tu mieszkać do ślubu....
może faktycznie jestem wyrodną córką skoro, nie chce mieć z nim nic do czynienia... za to wszystko co przez 24 lata słyszałam z jego ust,
a teraz jest jeszcze gorzej... każdy ma swoje kłopoty i problemy, czasami się zastanawiam czy problem z wagą jest takim naprawdę wielkim problemem? czy tylko my sobie go stwarzamy...
przecież inni przechodzą tragedie jak jolajola1... nie można tego czytać bo się serce kraje...
mój ojciec pewnie by nawet nie zapłakał jakby któremuś z nas coś takiego by się działo... zresztą zostałam o tym zapewniona kilka lat temu...
jak suchym tonem powiedział, trudno tak się dzieje że ktoś umiera nie ma co się rozczulać a że to akurat by było moje dziecko...
NaMolik
8 grudnia 2013, 15:55Hej hej, jak tam u ciebie ?
MusingButterfly
11 listopada 2013, 22:41Trzymaj się kochana i pamietam , ze my tutaj jesteśmy !:):*
kiziamizia23
10 listopada 2013, 00:29ja też nie miałam lekkiego dzieciństwa dzięki ojcu-alkoholikowi, a kiedy zachorował i potrzebował wsparcia robiłam co trzeba ale mechanicznie bo wiedziałam ze jako córka musze to zrobić, choć nie miałam ochoty po tym jak wyglądało moje dzieciństwo i okres dosrastania. ALE kiedy przyszedł na niego czas i poszedł do szpitala na nogę właśnie już z niego nie wyszedł tylko po kilku dniach zmarł i to w święta wielkanocne...wtedy było mi przykro ze chowałam do końca urazę, ale nie dało się wtedy inaczej bo był złośliwy, nerwowy itd tak więc rozumiem Cię Kochana , dużo sił przydadzą Ci się bo będzie ciężko. ale dasz radę człowiek czasem nie zdaje sobie sprawy jak wiele potrafi znieść...
ancok90
9 listopada 2013, 10:05Podziwiam Cię, że za te wszystkie ciernie jakie wbił Ci w serce ojciec nadal potrafisz znaleźć w sobie siły, żeby spojrzeć mu w oczy i pocieszać go. Ja chyba nie dałabym rady... Kochana ściskam Cię gorąco! Głowa do góry!
Betka74
9 listopada 2013, 01:28Dużo złego przeszłaś z jego strony. Zimny człowiek. Może po chorobie będzie inny, okaż mu troskę, by wiedział, że można mieć serce.
zosia27samosia
8 listopada 2013, 22:30Trzymaj się Kochana! Jestem troszkę w podobnej sytuacji jak Ty i doskonale wiem co czujesz. Mój ojciec nie interesował się mną przez 28 lat...teraz też się nie interesuje ale jak jest mu potrzebne 10 zł. na papierosy to wtedy wie w które drzwi zapukać...Przytulam:*
Kamillla1991
8 listopada 2013, 22:07na pewno jest mu teraz źle. Pewnie jego rodzice nie nauczyli go czułości i rozmowy. Ja z moim tatą mam podobnie. Mówił np. że jakby jego dziecko stało się kaleką to by go nie chował. JAKIM PRAWEM? WIem, że to trudne, ale wspieraj tatę. Zwłaszcza dla mamy (jeśli ją masz). Ona zostanie z tym sama.
limonka80
8 listopada 2013, 21:58Doskonale Cię rozumiem...To są normalne odczucia po tym co przeszłaś.