Nie poddałam się... tzn, zaczęłam się odchudzać, AGAIN! tak to ze mną jest, że próbuje ale jakoś nie szło... pisze raz na miesiąc, notki w pamiętniku żeby dać znać że żyje, ale nie jestem żadną motywacją dla nikogo bo nie mogę wytrwać nawet dnia na diecie.
Chwaliłam się że pomimo tego że na diecie nie jestem waga ostro na 78 kg, fajnie... waga w dzisiejszym dniu to 81,6 ... nieźle nie ? Bawię się a co!
Już nie mam żadnych postanowień, już nie stawiam sobie celów... już nie rozmyślam nad dietą i nie myślę o tym czy mi się uda, po prostu może tak zacznijmy dbać o siebie co ?! Zresztą i to nie wiem czy się uda .. a ciul żyje chwilą...
Można powiedzieć że od trzech dni staram się ograniczać no i jeszcze we wtorek waga 82,4 dzisiaj 81,6.. wyczyśćmy te jelita z tych syfów a później zobaczymy co będzie
Do sylwka zostało 18 dni :) idziemy na bal... pierwszy w naszym życiu taki sylwester, przyjdę na gotowe, usiądę zostanę obsłużona.... a później pójdę, nie będę się martwić że to trzeba kupić, że jeszcze sałatka, że jeszcze posprzątać, pierwszy sylwek z luzikiem, wystroić się, nie spieszyć.. mam nadzieje że będzie fajnie
do ślubu 289 dni :) czas się kurczy a ja w lesie... trudno mam nadzieje ze chociaż do 65 uda mi się cudem dobić, trzymajcie kciuki pa
Suknia marzeń!
kiziamizia23
13 grudnia 2013, 17:52Kto nie próbuje ten nie może osiagnąć celu wazne że chcesz więc musi się udać , mozesz z 20 kg schudnąc do wesela jak się zmobilizujesz-mnie dopiero karnet na siłownię zmobilizował:) może spróbuj...??
MusingButterfly
13 grudnia 2013, 16:48Trzymam za Ciebie kciuki kochana ;**