Kiedyś pisałam wam o mojej motywacji i miałam to przybliżyć ale nie mogłam się zebrać do tego wpisu żebyście mnie nie zlinczowały. Ale przyblize wam tą historię:
Poznałam ponad trzy lata temu pewnego chłopaka, spodobał mi się, jednak przy bliższym poznaniu nie było tego czegos, nie czułam się przy nim luźno a chyba o to chodzi w związku. Pilnowałam się co mówić żeby nie wyjść na głupią aż za bardzo to chyba wyglądało oficjalnie. Nawet nie był to związek tylko taki wstępny etap, o jakichkolwiek czułościach nie było mowy, wydaje mi sie że też sie z tym nie wyrywał. A ja wówczas ineczej sobie to wyobrażałam. No i powiedziałam mu że to nie to i możemy być "kolegami". Ale ja już tak mam że albo na całość albo w ogóle , i dwa razy do tej samej rzeki nie wchodze. Ale później po roku złamałam tą zasadę 1 raz w życiu. Nasze drogi przypadkowo się spotkały i zaczęliśmy pisać. Myślałam czasem o nim przez ten rok więc jakiś sentyment miałam. No i pisaliśmy, pisaliśmy, i pisaliśmy a on nie wychodził z żadna propozycja. No ale myślałam że wreszcie sie odważy. W tym czasie zaczął też do mnie pisać pewiem chłopak X. Ale tylko pisać. I tak pisałam i z jednym i z drugim poprostu po koleżeńsku. Pana X znałam przez znajomych. Nie wiedziałam co robić bardziej mnie ciagnęło do tego pierwszego, ale w końcu zaczełam rozmawiać z X, spotykaliśmy sie ze znajomymi pare razy w końcu zaprosił mnie na soczek. I widziałam że sie stara. Nawet bardzo. Ale w podświadomości myślałam o tym pierwszym. Odzywał się raz na tydzień czasem je pierwsza. Więc stwierdziłam ze jak sie nie odezwie do mnie przez kilka dni to będę chciała dać szanse Panu X. I co ????....nie odezwał sie. Więc zatraciłam sie z Panem X, i wiecie co ZAKOCHAŁAM sie jesteśmy ponad 2 lata razem. Przeżyłam cudowne chwile, pierwszą miłóść która nadal trwa, X wie o tym pierwszym i wie kim jest. Ale wie też ze teraz dla mnie nic nie znaczy, a ja nie żałuje bo mam swoją połówkę której w życiu nikomu nie oddam. Natomiast pierwszy Pan znalazł sobie dziewczynę, byłi ponad rok, puściła go w trąbe, robiła co chciała i z kim chciała. On teraz żałuje i wie że coś (mnie) stracił, że odpuścił. Ale czasu nie cofne i nie chce. Chce tylko moze troche się odegrać, żeby troche żałował, i widział co stracił. W święta mamy sie spotkać na pewnej imprezie, i do tego czasu chce się wylaszczyć, chce wyglądać zjawiskowo. Chce żeby troche mu było przykro, tak jak mi było gdy czekałam na sms od niego i ciągle patrzyłam w telefon a tu cisza. I nie wiedziałam co robić. Na szczęście w parę sie ocknęłąm, troche też pomogły przyjaciółki, nakierowały. I dziś mam Mojego Pana X. Bez którego dnia nie mogę wytrzymać:)
A z tą motywacją.... kobieta z natury jest troszkę mściwa, i chce to wykorzystać. Chce mu pokazać ze to włąśńie dzięki niemu teraz jestem taka szczęęśliwa, za to że mnie olał poznałam X. I to jest dla mnie motywacja żeby ćwiczyć, zeby trzymać dietę, żeby mu "gula skoczyła". A z drugiej strony chce oczywiście tak wyglądać dla X chce zeby był zadowolony ze swojej kobiety, chcociaż on twierdzi że taka mu sie podobam i nic nie powinnam robić. Nigdy nie usłyszałam od niego złego słowa, wręcz przeciwnie same komplementy a czasem jak na mnie patrzy to widze ten błysk w jego oku. No i chciałabym sie troszkę porasować do walentynek oczywiscie i zrobić mu jakiś miły prezent. Myśle o jakiejś zmysłowiej bieliźnie.Myśle że każdemu mężczyźnie taki prezent by sie spodobał. Co Wy na to??
Bardzo bym chciała usłyszeć czyjąś opinie na temat tej całej sytuacji. Co wy o tym myślicie i czy to jest normalne.
A tak uwielbiam spędzać czas z moim X