Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od jakiś 5 lat staram się schudnąć, co rok osiągając przy tym coraz gorsze efekty, zamiast chudnąć...tyje. W końcu czas powiedzieć dosyć i zacząć żyć

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 970
Komentarzy: 12
Założony: 26 lutego 2017
Ostatni wpis: 18 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
paola1a

kobieta, 41 lat, Wrocław

170 cm, 94.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2017 , Skomentuj

Nie było mnie trochę czasu ale znowu jestem I to z wagowym sukcesem Zaczęło się od stresujących wydarzeń w życiu osobistym i waga poleciała sama, od jakiegoś czasu regularnie jeżdżę na rowerze, odrzuciło mnie od słodyczy, piję głównie wodę i waga leci dalej. Mam nadzieję, że utrzymam ten trend i może na święta będę już przypominać jako tako człowieka Oby:)

12 marca 2017 , Komentarze (4)

No i po sobotnim ważeniu wielka du...a Waga pokazała co prawda mniej ale tylko 30 dkg po tygodniu I tak się na tę wagę wkurzyłam, że weekend stracony- po całości. Ale trudno, głupi zawinił głupi musi odpokutować Przez ten tydzień dołożę sobie dodatkowe ćwiczenia- oprócz spacerku z kijkami poświęcę wieczorem czas na stepper lub bieżnię zamiast jakiegoś durnego serialu.

Mimo tego niewielkiego spadku jakieś tam postępy widzę, brzuch jakby trochę mniejszy i przede wszystkim apetyt też, zjem niewiele i czuję się pełna, więc w sumie to jest sukces. Ale największym sukcesem jest odwyk od coca coli, prawie miesiąc, gzie wcześniej wypijałam prawie 2 litry dziennie więc jak to teraz piszę, to dochodzę do wniosku, że nawet bez przesuwania suwaka w tym tygodniu i tak przecież jestem do przodu.

10 marca 2017 , Komentarze (2)

Dziś trzymałam się dzielnie, może trochę z kolacją przesadziłam ale w sumie bardziej z ilością niż niewłaściwym rodzajem jedzenia. Jakoś nie mogę się oprzeć kabanosom drobiowym, kupuje bo młodszy synek zajada jako jedno z nielicznych jedzonek, które w ogóle łaskawie je. A jak częstuje jego to jakoś nie mogę odmówić sobie, ech...muszę nad nimi popracować. Jutro w końcu sobota, weekend i rano wskakuje na wagę- mam nadzieję, że tygodniowy cel czyli -1 kilogram zostanie osiągnięty. Jest duża szansa, zwłaszcza że dziś już chyba nic nie zdążę podjeść przed spaniem bo zaraz chyba polecę do łóżka bo padam z nóg. Wczoraj poszłam spać bardzo późno bo było czuwanie przy kotku- zaledwie pół roku miał i zdechł, weterynarz ręce rozkładał, że nie wie co mu jest a dziecko tak żałowało, że mi się erce krajało. U nas zwierzak był dopiero od Bożego Narodzenia, wzięliśmy ze schroniska, to było wymarzone zwierzątko małego, wspaniale się nim opiekował i nie może się pogodzić, że go nie ma, zwłaszcza że to jego pierwszy kontakt z czyjąkolwiek śmiercią. Strasznie jest patrzeć, jak dzieci cierpią- nie wiem, czy zdecyduje się jeszcze na zwierzaka w domu.

A wracając do tematu diety- jutro impreza u siostry, mam nadzieję, że nie polegnę i wytrwam w postanowieniach wstrzemięźliwości w jedzeniu:)

8 marca 2017 , Komentarze (2)

Dziś miałyśmy w pracy mnóstwo pokus, z okazji Dnia Kobiet każda coś przyniosła. I musze przyznać, że dzielnie się trzymałam. Skusiłam się na owoce i jedynie cieniutki paseczek ciasta czekoladowego- ale z czystym sumieniem stwierdzam, że tylko dla skosztowania a nie dla zjedzenia- zawsze to mały sukces.

Dochodzę do wniosku, że muszę znaleźć dla siebie jakieś motto przewodnie, które będzie mnie wspierać. Pozytywne jest to, że powoli się uzależniam- wieczorami brakuje mi ruchu i wyruszam z kijkami, w sumie codziennie wychodzi około 50 minut szybkiego marszu. Jak spadnę do 90 kilo przerzucę się na bieganie ale na razie nie chcę za bardzo obciążać stawów. Tylko kiedy będzie te 90 kilo. Kolejne ważenie standardowo w sobotę- mam nadzieję, że będzie na minusie- musi być

6 marca 2017 , Komentarze (2)

W sobotę było ważenie i jest OK. Na przestrzeni tygodnia ubyło 1,2 kilograma. Wiadomo, że na początku spada o wiele szybciej, zwłaszcza, że u mnie ma z czego spadać. Cieszę się, że dalej trzymam się dzielnie, przyzwyczajam się do nowych, lekkich posiłków i przede wszystkim, co w moim przypadku jest OGROMNYM sukcesem odstawiłam Coca Colę i nie objadam się wieczorami. Powoli uzależniam się też od spacerków wieczornych z kijkami- dziś wróciłam wieczorem ale zanim zajęłam się wszystkim wokół czyli dzieci, lekcje, kolacja i przygotowanie się do pracy poszłam na spacer- 40 minut szybkiego marszu. Chcę na nordic walkingu dobrnąć do jakiś 90 kilo a potem pomyślę o wprowadzeniu jakiś konkretnych ćwiczeń. I oby tak dalej

26 lutego 2017 , Komentarze (2)

Od dwóch tygodni wróciłam do odchudzania, zresztą trudno mówić, że wróciłam bo tak naprawdę do tej pory znajdowałam wiele wymówek by w ogóle nie zaczynać ale mam już dość. Waga obecna to 103,6 kilo, 3 już spadło. Jeszcze parę lat temu nie uwierzyłabym, że mogę osiągnąć taką wagę i lepiej nie wspominać co myślałam o ludziach, którzy tyle ważyli. Problemy zaczęły się po ciążach, zwłaszcza drugiej i nieudanym podejściu do dukana, na którym schudłam 16 kilo a potem przybrałam 32, niemal błyskawicznie co było pewnie efektem niedokończonej diety. Dziś zaczynam od nowa, bez żadnych wymyślnych diet stawiając jedynie na zdrowy styl życia i zdrowe, regularne odżywianie. Mam nadzieję, że znajdę osoby, które będą mnie w tym wspierały bo wiadomo, że w grupie raźniej

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.