Po 1.
Dukan
Po 2.
Wytrwam
Po 3.
Jakoś przeżyłam ten czas rozpusty, nie było wzrostu, spadek niewielki, ale każdy dzień przybliża mnie do zamierzonego celu. Osiągnę go. Jestem zmobilizowana jak nigdy. Muszę! Uda mi się!
Znajomi (2)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 662 |
Komentarzy: | 18 |
Założony: | 28 kwietnia 2014 |
Ostatni wpis: | 10 maja 2014 |
kobieta, 38 lat, Szczecin
178 cm, 95.30 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Po majówce, pewne decyzje zostały podjęte...
Po 1.
Dukan
Po 2.
Wytrwam
Po 3.
Jakoś przeżyłam ten czas rozpusty, nie było wzrostu, spadek niewielki, ale każdy dzień przybliża mnie do zamierzonego celu. Osiągnę go. Jestem zmobilizowana jak nigdy. Muszę! Uda mi się!
Podsumowując dzień pierwszy chciałabym podkreślić, że jestem z siebie dumna, choć mówi się by nie chwalić dnia przed zachodem słońca ;)
Śniadanie - kanapka z żywiecka + jabłko
Drugie śniadanie - kanapka z żywiecką
Przegryzka - garstka (dosłownie!) płatków kukurydzianych w robocie
Przyjechałam dość późno z pracy więc gdy weszłam do domu zjadłam banana i dwie marchewki, zapiłam wodą z cytryną.
Obiadokolacja - dwie białe drobiowe kiełbaski własnej roboty. Drobiowe oznacza, iż w całości są z mięska z nóżek z kurczaka. Kiełbaski były pieczone z ostrą papryką, cebulą i czosnkiem na jednej łyżce oleju, która użyta była do obsmarowania naczynia.
Na wieczór mam randkę z kawą zbożową Anatol ;)
Zdaje sobie sprawę, że jadłospis nie jest idealny, ale każdego dnia będę dążyć do perfekcji :)
Dzień pierwszy zaczęłam przekonana, iż uda mi się :) Pełna optymizmu zjadłam śniadanie. Dwie kromki chleba pełnoziarnistego ze słonecznikiem z żywiecką i jabłko. Na drugie śniadanie planuje zjeść jedną kanapkę + kawa. Wypiłam litr wody. Na obiad będzie ryż brązowy + pierś z kurczaka na parze no i oczywiście czerwona papryka. Na kolacje owocki.
Lekko się podłamalam, gdyż wchodząc na wagę wczoraj rano ważyłam 97 kg, dziś rano było 99. Mam świadomość tego, że zbliżają mi się ciężkie dni, ale wizja ujrzenia trzech cyferek na wadze jest dla mnie przerażająca.
Od jutro rozpoczynam zmagania...
Od jutra start. Ważę 97 kg. Mam ogromną nadzieję, że będzie dobrze, że mi się uda. Jestem zdesperowana. Nie chce mi się żyć. Moim celem jest 65 kg.
Pamiętam jak po pierwszej diecie mówiłam, że jeśli przytyje, jeśli wrócę do swojej wagi, jeśli znów będę tak gruba to nie będę chciała żyć... I nie chcę, ale muszę, bo mam wspaniałego synka. Teraz pozostało mi walczyć o to by nie musiał się mnie wstydzić.