Po konsultacji z trenerem.
Zaczął od tego, że ma świetne wieści i że chce zapytać - jak ja to zrobiłam?!
Otóż wieści są takie, że po miesiącu na siłce wg wagi tamtejszej spadło mi 2,4kg - SAM TŁUSZCZ. Podobno ludzie przy odchudzaniu spalają też mięśnie, nie ja. 2,4kg samego tłuszczu - wiecie ile to kostek masła? :D 12!!!
DWANAŚCIE KOSTEK MASŁA (bo sam tłuszcz)!!
Mięśnie delikatnie nawet podskoczyły, nawodnienie większe..
Poprosiłam o parę ćwiczeń na brzuch, marudząc, że mam je takie słabe i że próbowałam zabawy z tą taką kołyską, czy co to tam jest i że nie umiałam.
Poprosił mnie, żebym zrobiła brzuszki, sprawdził jak mi mięśnie pracują i powiedział poważnym tonem: Gosiu, zajebiście robisz brzuszki. Aż się zawstydziłam, no :3
Okazuje się, że to co mam osłabione w brzuszku to nie mięsień prosty, tylko poprzeczny. Dostałam na to ćwiczenie i spodziewam się zakwasów.
Pan Trener też pokazał mi, że bieżnia nie gryzie (bałam się na toto wleźć :P). Ogólnie wszystko spoko. Polubiłam go bardziej niż poprzednią trenerkę :)
I dzisiaj potwierdziło się, że L. rzeczywiście przyjedzie już w lipcu (bo to nie było pewne).
I wpadłam w błoto i wszystkie ciuchy do prania.
I nie wiem kiedy byłam taka szczęśliwa jak dzisiaj.
W końcu przyszedł "mój dzień" na który czekałam :)
goldeneye.basia
8 czerwca 2014, 13:35jest dobrze i będzie lepiej pochwały uskrzydlają ;-)
Blondynka94
5 czerwca 2014, 20:34Gratulacje :) Pięknie! Hehe, no ładnie :)
Onigiri
6 czerwca 2014, 07:50:)))