ognik1958
mężczyzna, 66 lat
Gdańsk
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W drodze do Fatimy
10 lutego 2013
Druga niedziela lutego rano ,kurcze trchę zaspałem i o 7 00 w teren oczywiście z moimi kijami do n-w tym razem nad morze-też fajna traska choć na drugi kraniec miasta no i troszeczkę krócej bo tylko 15 km ale zobaczyć Zatokę ,poczuć morze to też przyjemność -dobijam do 315 km od początku roku Idę "z kapcia" do sanktuarium maryjnne w Fatimie w Portugalii a dlaczego tam hmmm bo to najdalsze sanktuarium maryjne w Europie no i Matka Boska z Fatimy czyni cuda a te nam wszystkim są bardzo potrzebne bo własnymi siłami to może się nie udać Mam nadzieje ze ktoś się zmobilizuje i może dołączy (na forum,sport,Nordic Walking) -naprawdę warto jak macie dość tego poświątecznego tłuszczu powodzeia tomek PS właśnie przekroczyłem (oczywiście na mapie ) granice polsko-niemiecką ale droga jeszcze daleka .Zakładamy aby dojść do celu można bieżyć różnymi śodkami :i z kijkami,i na rowerku i w pław i na bieżni w siłowni czy na rowerku stacjonarnym -byleby do końca roku zaliczyć te 2600km -można? zobaczymy
barbra1976
16 lutego 2013, 13:44w ogole to mam wrazenie ze gdzies widzialam twoje zdjecie porownawcze...
barbra1976
16 lutego 2013, 13:16:)) dzieki za zaproszenie do rywalizacji:)) nie mam takiego zaciecia ale maszerowac mam zamiar czesto i duzo, bo mam co gubic i wytapiac, wiec zobaczymy dokad dojde do konca roku. bedziem sie sledzic;) z pulsometremlatalam kiedys, o wysokosc na razie sie nie martwie bo szybko lecial w gore.
Effta
15 lutego 2013, 12:15Lepiej się nie zakładaj o głowę, bo będziesz chodził bez niej! ;) Butelka ma ok 600 kcal (różne źródła podają róźną kaloryczność czerwonego wina - średnio wynosi ona ok. 70 kcal na 100. Na wczorajszym biegu spaliłam ponad 900 - mam jeszcze zapas na ciacho :D Poza tym mój "ciąg" jest jak najbardziej pohamowany - w przeciwnym razie waga wciąż pokazywałaby 90 kg ;) Miłego weekendu i ...Twoje zdrówko! :)
fiszki
15 lutego 2013, 11:49dziękuję - może zmienię swój plan ćwiczeń :))) a i Tobie życzę powodzenia choć już prawie osiągnąłeś cel: ))
fiszki
15 lutego 2013, 11:23Ciekawa teoria - pierwsze ją słysze. tzn. wiem, ze jak sie ćwiczy to tłuszcz się spala dopiero po poł godzinie przy jakimś tam tętnie. Ale zawsze stawiałam na systematyczność. A nie intensywnosc. :+)
fiszki
15 lutego 2013, 10:34Czyli uważasz, że ćwiczenia dłużej a rzadziej? Niż krócej a częściej?
Bramble
15 lutego 2013, 09:40Jest pan dla mnie motywacją, gratuluję sukcesu i widzę, że z nową wagą zyskał pan tez nowe życie. Pozdrawiam ;)
Effta
14 lutego 2013, 23:27hahahaa, o niczym nie wiem i póki co wiedzieć nie zamierzam - ale dziewczynka bylaby wskazana :P Ale to dopiero za jakiś czas ;)
agnitka1974
14 lutego 2013, 11:33dziękuję za komentarz, widzę że nieźle ćwiczysz, spokojnej drogi pozdrawiam
Effta
13 lutego 2013, 22:19Wystarczy spojrzec na nasza Justyne Kowalczyk - ona tez wcina dziennie ok 8000 kcal. Wszystko zalezy od spalania. Ja jem dość spore porcje, wiec te 1500-1700 chyba się uzbiera. Nie wiem dokladnie, nie mam serca do liczenia kazdeja kalorii :)
basterowa
12 lutego 2013, 22:47Wstawiłam linki do aukcji w moim wpisie, pod nimi znajdziesz opisy serwatki i błonnika ;) Gratuluje tak ogromnego sukcesu, pozdrawiam, A.
Effta
12 lutego 2013, 22:19Hej! Dzięki za komentarz! Oczywiście monitoruję tętno, biegam w przedziale 60-70% maksymalnego. Są różne szkoły z tym tętnem - wolę biegać dłużej ale wolniej, Interwałów próbowałam, nawet ostatnio na bieżni przez 40 minut dawkowałam sobie różne prędkości, tętno hulało! Wyszłam morkra, słaba i ledwo żywa :P Kijki też dają po tyłku i to ostro! A to jak Ty z nimi chodzisz jest godne uznania, serio! Nie każdy poleci 20 kilometrów :)
justyna43219
11 lutego 2013, 22:22:-) bardzo pozytywnie
kotek1981
11 lutego 2013, 09:49Jestem pod wrażeniem. 40 kg mniej i utrzymanie tej wagi to spektakularne osiągnięcie. Pozdrawiam. :)
Effta
11 lutego 2013, 08:34Szerokiej drogi życzę! ;)
Emwuwu
10 lutego 2013, 18:42No własnie:) Ja muszę w końcu trochę więcej "pokijkować":))
Ciasteczko25
10 lutego 2013, 17:24myślę że dla Pana niema już rzeczy niemożliwych :) zrzucone 40 kg i utrztymanie obecnej wagi co jest uważam jeszcze trudniejsze mówi samo za siebie. powodzenia!!
krypio1962
10 lutego 2013, 16:49jesteś WIELKI. Przyłączam się wirtualnie do Twojego wyzwania- rowerek stacjonarny( od 3 tygodni minimum 100 km tygodniowo.Więc mam na starcie już 300 i niedługo Cię dogonię- mam dalej bo jestem z Podlasia.
fitFat92
10 lutego 2013, 16:36na pewno się uda ;) trzymam kciuki :)