Kawa na ławę: nie jest dobrze.
Niestety, ale wróciłam do przeżerania się. Jestem cały czas głodna. Co odpuszczę i w 1 dzień zjem trochę mniej, to od razu nadrabiam w następny. Waga w ciągu dnia potrafi pokazać ponad 80kg. Moja najwyższa waga to było 82...
Jestem tym przerażona, jednocześnie nie mam siły walczyć. Łatwiej się nażreć i udawać że się tym nie przejmuje. Nie mogę się zmotywować od wyjścia z domu. Do jakichkolwiek ćwiczeń. Jestem zmęczona, ociężała. I doskonale wiem, że to moja wina i całego błędnego koła. Do tego jeszcze kilka ostatnich dni męczyła mnie migrena. 5 milionów wymówek, i potrafię kolejne 20 wymyślić na poczekaniu.
Nie mogę znaleźć sobie punktu zaczepienia, który by mnie zmotywował. Mam kilka wesel, ale mnie nie motywują. Odbicie w lustrze robi to na jakieś 10minut, nim zgłodnieję (a właściwie to moja głowa). Na polu jest paskudna pogoda. Jeszcze przez co najmniej 2 tygodnie muszę być na wysokich obrotach, a z 2 strony zazwyczaj gdy nie mam nic na głowie ciągnie mnie do jedzenia jeszcze bardziej.
Obliczyłam sobie obecne cpm, to jest około 2100 i tego się będę trzymać, przynajmniej przez jakiś czas, skoro nie dam rady redukować to chociaż postaram się nie tyć...