Wczoraj na rowerze treningowym przejechałam w kilku podejściach (z uwagi na konieczność zajmowania się pociechą) 18 km w 48 minut i spaliłam przy tym 414 KCal.
Do menu warzywno-owocowego dorzuciłam duży jogurt naturalny, 4 plasterki żółtego sera oraz 2 kromki chlebka pełnoziarnistego kminkowego własnego wypieku.
Chyba wezmę się za obliczanie kaloryczności tego co zjadam. Kiedyś próbowałam być na diecie 1000 KCal, więc mam już gotową bazę danych z tabelami kaloryczności i nawet poobliczanymi wartościami dla konkretnych potraw.
Chciałabym chudnąć około 1 kg tygodniowo, więc powinnam wytworzyć deficyt kalorii w wysokości 7000 tygodniowo. Jeśli bym codziennie spaliła na rowerze 500 i od dziennego zapotrzebowania kalorii odjęła drugie 500 to powinno zadziałać. Jestem umysłem ścisłym i wszelkie tego typu obliczenia bardzo lubię. Ale czy to zadziała w praktyce to się oczywiście przekonamy. Pobawię się dziś w różne obliczanki i zobaczę co mi z tego wyjdzie. ;)
ibiza1984
1 marca 2013, 19:03Podziwiam. Ja głowy do obliczeń nie mam i totalnie nie jest mi z tym po drodze. W temacie obliczeń jestem jak żaba - zielona, dlatego próbuję dawać sobie radę bez pomocy matematyki :D
sky77
28 lutego 2013, 14:43rower to jest to! nie ma jak zdrowe pedalenia a jeszcze jakiś dobry serialik i nie wiadomo kiedy km ucikają a tłuszcz się topi :) pozdrawiam i życzę wytrwałości...
NieNitka
28 lutego 2013, 09:50Pamiętam, jak za czasów liceum i studiów mieszkałam niedaleko Placu Bankowego i w zasadzie gdziekolwiek się wybierałam to w większości po prostu szłam na piechotę.... To były czasy.... Też uwielbiałam chodzić....
ewusha
28 lutego 2013, 09:38No wychodzi na to, że masz rację z tymi obliczeniami :-) Zazdroszczę roweru. Ja zaczęłam praktykować chodzenie piechotą z pracy i podoba mi się to :-)
bianca2
28 lutego 2013, 08:53Podziwiam Twój ścisły umysł ;) Jak mam liczyć to mi skóra cierpnie.
motylek.anna
28 lutego 2013, 08:50Wszystko co mogłoby nam pomóc trzeba sprawdzić i zobaczyć, czy zadziała. Życzę sukcesów i pozdrawiam :))) Niestety ja nie mam głowy, ani cierpliwości do obliczeń, chociaż wiem, że mogłyby być pomocne.