Dziesiejsze menu:
Śniadanie: sałatka z sałaty masłowej, papryki, cebuli i pomidorków koktajlowych, moja herbata
Drugie śniadanie: duże jabłko, grapefruit, pomarańcza, moja herbata
Obiad: gęsta zupa krem z pomidorów (uduszona na wodzie cebula i 3 marchewki oraz dwie puszki pomidorów w kawałkach z bazylią i oregano; doprawiona na ostro: sól, pieprz, garam masala, czosnek suszony, suszone warzywa zmielone = to jest oczywiście porcja na 3 dni), sałatka z kalafiora na zimno i ogórka kwaszonego, duży kubas wody niegazowanej
Kolacja: surówka z kiszonej kapusty z marchewką i cebulą, moja herbata, na deser kilka łyżeczek powideł śliwkowych własnej produkcji (bez cukru)
Młodsze dziecko od rana ma gorączkę, więc zostało w domu i czekamy co się wylęgnie. Starsze ma jeszcze ferie, więc też siedzi w domu, a więc jak łatwo się domyślić warunki niezbyt sprzyjające do uprawiania aktywności fizycznej, czyli ćwiczeń nie było. :(
Jutro imieniny mojego taty i oczywiście huczne obchody przy suto zastawionym stole, ale ze względu na dietę chyba zgłoszę się na ochotnika do zostania w domu z chorą i nie będę dzięki temu wystawiona na pokusy i konieczność tłumaczenia wszystkim dlaczego nic nie jem. Nie ma tego złego co by na lepsze nie wyszło, jak mawiała moja babcia. ;)
ibiza1984
10 lutego 2013, 21:59Tą zupę to od Ciebie ściągnę :) Nigdy wcześniej nie lubiłam takich zup ze względu na ich konsystencję. Teraz w czasie WO - zaczęłam wprowadzać sobie różnego rodzaju zupy-krem i... nawet mi się to spodobało :)