A dziś:
Śniadanie: 1/3 melona zielonego, duże jabłko, moja herbata
Drugie śniadanie: 3 mandarynki, szklanka soku pomarańczowego (niestety z kartonu, ale bez cukru chociaż)
Obiad: kalafior na parze z czosnkiem i szczypiorkiem, moja herbata
Kolacja: surówka z kiszonej kapusty, pomarańcza, moja herbata
Z okazji Tłustego Czwartku nie poćwiczyłam ;) a zamiast tego delektowałam się zapachem pączków różnorakich, które zakupiłam dla pozostałych domowników.
Jeśli moje menu wyda się komuś monotonne to spieszę z wyjaśnieniem, że jestem typem, który może jeść ciągle te same rzeczy o ile mu one bardzo smakują. Jeśli trafię na potrawę, która mi bardzo zasmakuje a do tego jeszcze mieści się w dietowych założeniach to po prostu włączam ją na stałe do jadłospisu i często do niej wracam. Mam kilka szlagierów, które nie znudzą mi się chyba nigdy np. pomidory i cebula to mój typ numer 1 i mogę je jeść codziennie w ilościach naprawdę sporych. A do picia herbata oczywiście... :)
ibiza1984
10 lutego 2013, 21:56Ja tak mam z kilkoma potrawami, które uwielbiam do dziś! Zupa pomidorowa i pierogi ruskie (z czosnkiem) to moje typy numer 1. Zupę pomidorową jem nawet teraz, ale pierogi niestety poszły w odstawkę. Co do poniższych komentarzy - zdecydowanie potwierdzam. Nawet przy niewielkiej ilości jedzenia nie czuć głodu, ale przez rozum trzeba dokarmiać organizm, żeby zwyczajnie nie narobić sobie kłopotu.
NieNitka
8 lutego 2013, 00:26No właśnie nie, choć sama jestem zdziwiona, ale tak działa dieta owocowo-warzywna. Po kilku dniach wyłącza się uczucie głodu, bo organizm się przestawia na odżywianie wewnętrzne, czyli spala to wszystko co mu jest nie potrzebne, a mianowicie różniste złogi, w tym oczywiście i tłuszcz. Tak wynika z książek dr Ewy Dąbrowskiej i jak widać coś w tym jest. To moje dzisiejsze śniadanie zjadłam około godziny 8 a potem miałam trochę załatwiania spraw różnych i zgłodniałam dopiero około 12.30. A z kolei po wciągnięciu całego (choć oczywiście niezbyt wielkiego) kalfiora to o następnym posiłku nawet mi się myśleć nie chciało. :)
agaa100
8 lutego 2013, 00:12Powiedz mi, czy Ty przy takim menu nie chodzisz głodna ?
NieNitka
7 lutego 2013, 23:00A to mieszanka kilku rodzajów herbat zielonych smakowych, czerwonych Pu-Erh i owocowych, wszystkich sypanych. Piję ją z odrobinką miodu lub syropu z agawy, bo całkiem gorzka herbata drapie mnie w gardle, a za herbatą w ogóle przepadam straszliwie, więc idę na taki mały dietowy kompromisik. ;)
piekna.i.mloda
7 lutego 2013, 21:27a co to takiego Twoja herbata? :)))
svana
7 lutego 2013, 18:28Twoje menu jest ok jak dla mnie:)