Ten pamiętnik powinien zniknąć.. A tego odchudzania powinno nigdy nie być.. Może i bym dalej była nieszczęśliwa ze swoją wagą, ale wynosiłaby ona 51 a teraz... Nadal jestem z niej niezadowolona.. tyle że jest o 6kg więcej... JA JUŻ NIE MOGĘ DZIEWCZYNY!! To mnie przerosło.. Tak na dobrą sprawę nikt z otoczenia nie wie co ja czuję i jak bardzo to wszystko boli... Każda kaloria, każdy kilogram, każde niespełnione pragnienia... Padam... :( Boże, pomóż... To wszystko jest nie na moje siły..
Co prawda "kompulsy" już odpuściły.. Ale.. wiecie co po nich zostało... Kiedy ja będę szczęśliwa na zawsze? ;((
"...Samotność to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie..."
WIĘC CO ROBIĆ? PROSZĘ... CHOCIAŻ JEDNO SŁOWO.. Napiszcie coś.. Cokolwiek... zebym wiedziała, że jeszcze ktoś interesuje się tutaj moim losem.. (Oczywiście Jest parę osób, które zawsze zostawiają u mnie ślad po swojej wizycie i za to im z całego serca dziękuję ;** Byłyście zawsze dla mnie motywacją <3)
. Ale teraz? Nie mam ani upragnionej figury, ani tego dzięki czemu mój świat nabrał by innego wyrazu- MIŁOŚĆI... Nawet nie wiecie jak bardzo Wam zazdroszczę, ze macie tę osobę, która Was wysłucha, a nawet jeśli nie to chociaż przytuli.. Taak ta jedna rzecz wiele by zmieniła w moim życiu.. WIELE. :(
A tak wgl to tak jakoś nijak jest... Wszystko mnie irytuje.. Jestem niemiła dla bliskich mi osób.. Codziennie wieczorem czuję się przygnębiona z powodów wiadomych.. Dzisiaj sb popłakałam... Bo wiecie... Jakoś tłumiłam to w sb do puki moja mama na głos nie powiedziała: "Tak, na prawdę przytyłaś! To widać.."
Moja mama nigdy mnie nie oszukuje i za to ją kocham. Mówi zawsze prawdę.. Więc i teraz jak wyrocznia, wypowiedziała się na ten temat otwarcie i bezpośrednio.
Boli.. Ale cóż.. Widać taki mój los.... Może dzięki tym doświadczeniom w przyszłości bd mogła udzielić pomocy innej osobie.. Może.. to wszystko nie dzieje się bez powodu.. Wiem, wiem.. Rozpisałam się...
A co do tytułu? Jeszcze zobaczymy... Być może ta notka jest ostatnią, ale niekoniecznie ... Zastanowię się... Przemyślę... Ale puki co idę do Was... Może to mi poprawi humor.. :)) Wasze zwycięstwa sprawiają, że odzyskuję czasem na chwilę nadzieję :*
Co prawda "kompulsy" już odpuściły.. Ale.. wiecie co po nich zostało... Kiedy ja będę szczęśliwa na zawsze? ;((
"...Samotność to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie..."
Ryszard Riedel "List do M"
Na dobrą sprawę nie jestem sama.. Ale nikt nie wie co ja teraz czuję.. Bo wiecie, ja do swojego wyglądu przywiązuje OGROMNĄ wagę..
WIĘC CO ROBIĆ? PROSZĘ... CHOCIAŻ JEDNO SŁOWO.. Napiszcie coś.. Cokolwiek... zebym wiedziała, że jeszcze ktoś interesuje się tutaj moim losem.. (Oczywiście Jest parę osób, które zawsze zostawiają u mnie ślad po swojej wizycie i za to im z całego serca dziękuję ;** Byłyście zawsze dla mnie motywacją <3)
. Ale teraz? Nie mam ani upragnionej figury, ani tego dzięki czemu mój świat nabrał by innego wyrazu- MIŁOŚĆI... Nawet nie wiecie jak bardzo Wam zazdroszczę, ze macie tę osobę, która Was wysłucha, a nawet jeśli nie to chociaż przytuli.. Taak ta jedna rzecz wiele by zmieniła w moim życiu.. WIELE. :(
A tak wgl to tak jakoś nijak jest... Wszystko mnie irytuje.. Jestem niemiła dla bliskich mi osób.. Codziennie wieczorem czuję się przygnębiona z powodów wiadomych.. Dzisiaj sb popłakałam... Bo wiecie... Jakoś tłumiłam to w sb do puki moja mama na głos nie powiedziała: "Tak, na prawdę przytyłaś! To widać.."
Moja mama nigdy mnie nie oszukuje i za to ją kocham. Mówi zawsze prawdę.. Więc i teraz jak wyrocznia, wypowiedziała się na ten temat otwarcie i bezpośrednio.
Boli.. Ale cóż.. Widać taki mój los.... Może dzięki tym doświadczeniom w przyszłości bd mogła udzielić pomocy innej osobie.. Może.. to wszystko nie dzieje się bez powodu.. Wiem, wiem.. Rozpisałam się...
A co do tytułu? Jeszcze zobaczymy... Być może ta notka jest ostatnią, ale niekoniecznie ... Zastanowię się... Przemyślę... Ale puki co idę do Was... Może to mi poprawi humor.. :)) Wasze zwycięstwa sprawiają, że odzyskuję czasem na chwilę nadzieję :*
kamm911
12 września 2013, 12:15:( o kurcze
tobecomeabitch
12 września 2013, 09:05skoro kompulsy minęły to zawalcz o siebie ! Do dziela ! :*
awalyna
11 września 2013, 22:35baardzo mnie to cieszy :* więc do dzieła, dajemy radę razem! :*
dreamfuture
11 września 2013, 22:10Dzieki, jestes wielka! Potrzebuje takich ludzi i wsparcia nawet od przyjacioł i słow, które bez watienia poparte są emocjami i płyną prosto z Twojego serca!
awalyna
11 września 2013, 21:32chyba wiem co czujesz jeśli chodzi o tą drugą osobę, bo tak się składa, że mam tak samo. Cholernie mi GO brakuje.. Poza tym.. nie patrz na ilość tylko na jakość, bo to jest najważniejsze. Ja zawsze będę Ci dopingowała mimo tego, co będziesz robić. Rozumiem wiele rzeczy, ale czy pozwolisz SAMA odejść swojemu szczęściu ? Bądź szczęśliwa, rób to, czego potrzebujesz Ty sama, a nie czego oczekują od Ciebie inni. Uśmiechaj się. Śmiej się z wszystkiego, życie jest piękne tylko trzeba w to uwierzyć! :) Trzymam za Ciebie kciuki, pamiętaj ;*
MysiaPysia000
11 września 2013, 21:20Masz dopiero 15 lat, więc na miłość przyjdzie czas, a co do figury, to jeszcze rośniesz i nie możesz zahamować rozwoju organizmu jakąś głupią dietą... Takim czymś mozna sobie zrobić bardziej krzywdę, niż pomóc. Jak Twoje ciało rozwinie się do końca, to wtedy będziesz mogła oceniać, czy naprawdę potrzebujesz odchudzania czy nie... Napisałam to wszystko szczerze i takie niestety jest moje zdanie w tym temacie. Trzymaj się :)