Mam strasznie kiepskie samopoczucie. Zastanawiam się co na mnie tak działa - ciężka noc przez ból pleców, boląca ósemka która daje znać o sobie raz na jakiś czas, czy może dieta? Nie jestem głodna, ale boli mnie głowa, jestem rozdrażniona, i tak sobie pomyślałam, że to może oczyszcza mi się organizm? Przyzwyczaja się do zdrowych rzeczy i źle reaguje na odstawienie wszystkich moich zgubnych miłości?
Czuję że dostaję mniej kalorii, ale jestem zmotywowana, sama się dziwię skąd mam siłę i chęci :). Miałam duże pokusy, byłam na grillu, ale dzielnie wzięłam ze sobą mój vitaliowy gulasz wołowy. Wprawdzie zjadłam nadprogramową cukinię, ale przygotowałam ją bez tłuszczu i potraktowałam jak kolację (w menu miałam placki z cukinii). No i arbuz. Ale z opamiętaniem.
Dzień później miałam ważenie - 0,4kg w dwa dni właściwie, bo dietę zaczęłam od wtorku, a w czwartek już pomiary. Moja paranoiczna osobowość każe mi się ważyć codziennie, czego unikam jak ognia, ale dziś z ciekawości nie wytrzymałam, i też był spadek, ale postanowiłam że zapisywać będę tylko raz w tygodniu.
Łeb mi pęka, nie wytrzymam, uciekam, muszę chyba poleżeć, albo może w końcu wezmę jakąś tabletkę.
GrajewsKi
17 sierpnia 2015, 23:00Zgubne miłości, hehe, ileż to dziewcząt myśląc o zgubnej miłości, mnie widzi oczami pamięci?... A to ciągłe ważenie, znam. Choć mnie przeraża tak częste, jak raz w tygodniu. Na moim diet coachingu miałem raz na dwa tygodnie, dla mnie optymalne. Ale... No i podoba mi się teoria detoksu. Nawet jeśli jest nieprawdziwa, dobrze nastraja. Tak pozytywnie, że robimy sobie coś dobrego tą vitadietą. Mam nadzieję.