Dziś drugi dzień diety.
Myślę, że kończy się sukcesem. Wprawdzie zaraz po obiedzie poczęstowałam się kawałkiem arbuza i garścią winogron, ale poza tym trzymam się tego co w przepisach.
Widzę już moje dwie słabości - ciężko mi wypić całą zalecaną wodę (aż 2,20l!) i trzymać się regularności posiłków. W pracy musiałam dziś wyjść na spotkanie o godzinie posiłku, wróciłam godzinę później, więc po przygotowaniu miałam już poślizg ok. 1,5h. Postaram się bardziej pilnować. Głód zaczynam czuć pod wieczór, ale to chyba muszę przetrwać, podejrzewam że stare nawyki dają o sobie znać.
Jutro mam dzień ważenia, nie spinam się za bardzo, bo to dopiero pierwsze dni.
Kiedy zaczynam wątpić że dam radę wytrwać, (przecież przede mną do zrzucenia 30kg!) wizualizuję sobie szczupłą siebie :). Eh, musi mi się udać, uda mi się!
GrajewsKi
12 sierpnia 2015, 23:43Ju ken du yt! ;-) Dodałem Twój pamiętniczek do ulubionych, więc teraz nie ma bata i a) musisz go regularnie prowadzić, b) musisz w nim pisać prawdę. Tak oto będę Cię rozliczać. ! Ja to umiem zmotywować, prawda? Jestem Maestro Motivazione. Buźka!
dorotamala02
12 sierpnia 2015, 21:11Tak trzymaj!Powodzenia!Dasz radę!