Dzisiaj grzecznie trzymam się zdrowych posiłków (Ś- dwa jajka na miękko, dwie kromki chleba pełnoziarnistego z plasterkami polędwicy sopockiej; IIŚ- kilka orzechów włoskich, mandarynka; O- makaron pełnoziarnisty z pomidorami i krewetkami). A na kolację? Hm. Coś wymyślę.
Ćwiczyłam troszkę na rowerku (tylko 5km przejechałam, ale zawsze do przodu) i 8min na brzuch. Muszę zwiększyć ilość ćwiczeń! Zwłaszcza tych "dywanówek" z yt:) Cóż, to dopiero początek mojej drogi! Aaa i zamierzam dodać do swojej diety kaszę jaglaną, w formie śniadań na razie. Z orzechami i rodzynkami.
A to mój widok aktualny:
Czy znacie jakiś skuteczny sposób na efektywną naukę największych nawet bredni? Przydałoby mi się strasznie, bo przyszło mi uczyć się o spółkach handlowych i, na Boga, to jakiś koszmar! Nie wiem totalnie dlaczego, nawet administracyjne nie wchodziło mi z takim oporem... Może to syndrom V roku? Nie mogę się zmotywować.
Mam nadzieję, że u Was zgodnie z planem:)
146dnikari
26 stycznia 2013, 09:15Cierpie na to samo :-) Studiuje kierunek , ktory mnie w zasadzie nie interesuje. Wybralam go jedynie dlatego, ze w ramach przedmiotow specjalizujacych czy tez fakultatywnych (Wahlmodul, nie wiem jak to przetlumaczyc) moglam od 5-go semestru miec ekonomie/zarzadzanie w sluzbie zdrowia co bylo dla mnie idealne. Niestety bylo za malo chetnych a szkola otworzyla pol roku temu osobny kierunek studiow "Gesundheits- und Sozialmanagement". Myslalam, ze szlak mnie trafi na miejscu. Nie bede sie jednak 2 semestry przed zakonczeniem przenosic ( kierunek jest inaczej zbudowany wiec musialabym go wziac od poczatku..a nie wiem czy moja macica ma na tyle cierpliwosci :-)). Pluje sobie w brode, ze nie wizelam miedzynarodowego biznesu gdzie mialabym od drugiego semestru wiekszosc przedmiotow po angielsku (ktorym to wladam plynniej niz niemieckim). Zamiast tego studiuje kierunek,ktorego nie lubie i ktory mnie nie fascynuje w jezyku ,ktory nadal sprawia mi problemy. Jedyna rada jaka ci moge dac: pomyslec o kozysciach ze skonczeniu szkoly i brnac dalej.Nawez jezeli plany te nie sa do konca wykonalne (taa,ja juz wisze siebie w zaopatrzeniu w wielkiej firmnie farmaceutycznej tudziez w Brukseli w siedzibie United Nations). Czy sie to spelnie?Pewnie nie :-) ha,ha,ha. Ostatnio moja taktyka jest po prostu kucie. Stwierdzilam, ze skoro malpy moga sie nauczyc jezyka migowego to ja sie moge nauczyc ekonomii :-) (take it with a grain of salt). P.S- Ja moge akurat kuc suchy tekst na pamiec, uwielbiam prawo, prawo handlowe, organizacje, HR. Mam za to problemy z czym strasznie fundamentalnym-matematyka (ssshhhh).
szabadabada
25 stycznia 2013, 22:06widzę wspólność łączną :D i ładny kubek z IKEI!
Madanna
25 stycznia 2013, 19:25gih na 5 roku... UŚ? :D Pewnie się znamy, a ja tu takie głupoty wypisuję :/ Czas szybko kasować pamiętnik i zacierać ślady zanim znajomi zaczną się nabijać ;D A tak poważnie, to mam taki kryzys przy tych spółkach, że mam ochotę sama się zamordować w zemście za własne lenistwo, depresyjne nastroje i brak siły
Julcia0050
25 stycznia 2013, 17:53Ooo...ja z handlówki miałam 4,5 na III roku i nawet fajnie mi się uczyło :D więc głowa do góry! wiedza sama wejdzie, pewnie zmęczenie organizmu ;P ja zakuwam europejskie prawo procesowe cywilne i też mam dość....grr! ohyda ;/ ale musimy być twarde! powodzenia :* :*
cciszaa
25 stycznia 2013, 17:29Ja mam jutro administracyjne i robie wszystko procz nauki ;D
melaniii
25 stycznia 2013, 17:28Powodzenia w nauce :* kakao sobie zrób :)