Nie udało mi się :-(
Przyczyny niepowodzenia
Cóż, zamiast 53 kg, waga pokazała 54 kg. Podejrzewam, że winne temu są nie tyle odstępstwa od diety, bo posiłki zamieniałam raczej na podobnie kaloryczne, co za mało piję wody ostatnio, jak na ostatnie upały, i organizm magazynuje wodę w tkankach. Ale najważniejsze, że nie przybyło mnie w obwodach! :) A i tak usłyszałam dziś od M (który mówił wcześniej, że ma mnie na codzień, więc nie widzi różnicy), że dziś jak spałam to zauważył, że "bardzo schudłam", postawił mnie przed lustrem i kazał się oglądać z różnych stron. Dziś zweryfikuję ten osąd na imprezie u znajomych - część dawno mnie nie widziała, a kieckę mam obcisłą... :)
Wtorek
Wczorajsze menu:
o kanapka z grahamki z pastą z twarożku, kalarepy, czerwonej papryki, szczypiorku i bazylii + mandarynka + szklanka jogurtu
o płatki kukurydziane z suszonymi figami
o filet z miruny + kromka razowca + sałatka: pekinka, brzoskwinie, rodzynki, śmietana/majonez light
o zupa krem: włoszczyzna, łopatka cielęca, borowik suszony, sól, kminek, zabielona mlekiem + mandarynka
o kanapka z grahamki z twarożkiem (oregano, rozmaryn) i kiełkami fasoli mung + rzodkiewki
A zjadłam:
o kromka chrupkiego z pasztetem i pomidorem
o płatki kukurydziane z suszoną śliwką i mlekiem
o kromka razowca z twarożkiem (oregano, rozmaryn) i mieszanką kiełków
o sałata lodowa wymieszana z mięsem z kurczaka z rożna, pomidorem i ogórkiem małosonym (olej, maggi, ocet balsamiczny)
o wczorajszy gulasz warzywny (ale tylko parę łyżek, bo skwaśniał) + kromka chrupkiego z pasztetem i pomidorem
o 2 kawy z mlekiem (w tym jedna z łyżeczką cukru)
Kurczę, ja lubię gotować, ale nie aż tak! Czasem zwyczajnie mi się nie chce. Bo powinnam po pracy przygotować obiad, następnie kolację czy przekąskę, a jeszcze śniadanie i lunch do pracy... Mogłabym nie wychodzić z kuchni, no! Chyba, że do sklepu, żeby nabyć składniki do owego gotowania... :(
Bez kitu, chyba zmienię w ustawieniach, że nie potrafię gotować :P
Poniedziałek - foch!
Foch nie jest spowodowany dietą, a stroną Vitalii. Wysmażyłam długiego posta o tym, jak minął mi weekend, opublikowałam i poszłam sobie, a gdy chcialam sprawdzić, czy ktoś skomentował, okazało się, że się wcale nie opublikował. :( A ja nie zamierzam się powtarzać, powiem więc tylko, że byłam niegrzeczna - jadłam grilla i pizzę, i instanty, i piłam gin z tonikiem i wódkę z colą...
Na poniedziałek wybrałam sobie menu z minionej niedzieli:
o kromka białego chleba z mozzarellą, szynką, pomidorem i bazylią + winogrona + szklanka kefiru
o surówka coleslaw (biała kapusta, marchewka, cebula, majonez light, szczypiorek) + łyżka zarodków przennych
o gulasz warzywny: kostka sojowa, marchewka, por, cebula, bakłażan, pomidor (olej, sól, pieprz, chilli, curry, oregano, natka) + gruszka
o owsianka z winogronami + rzodkiewki
o bagietka zapiekana z pieczarkami i cebulą (oliwa, czosnek, ocet balsamiczny, sól, pieprz) + rzodkiewki
A zjadłam:
o kromka razowca z szynką, parmezanem, pomidorem i oregano + pół kiwi + szklanka maślanki
o kromka chrupkiego z szynką i pomidorem
o gulasz warzywny: pokrojone kotlety sojowe, marchewka, por, cebula, czerwona papryka, pomidor (olej, kostka mięsna, pieprz, chilli, curry, oregano, gałka muszkatołowa) + 3 kopytka - zjadłam tego podwójną porcję
o 2 kawy z mlekiem
Ten gulasz bardzo dobry, choć doprawiłam po swojemu. Wywar z kostki mięsnej ma ok. 20 kcal w 100 ml, więc uznałam, że w nim namoczę kotlety sojowe i to był niezły pomysł. Tak mi smakowało, że musiałam zjeść dokładkę :)
Czwartek
Wczorajsze menu:
o kromka razowca masłem, serem żółtym, papryką i natką + herbata + mandarynka + szklanka jogurtu
o musli 6 płatków z mlekiem + pół kiwi
o pieczony filet z kurczaka (oliwa, czosnek, pieprz, rozmaryn) + sałata z sokiem z cytryny i cukrem + herbata
o szaszłyki wieprzowe z czerwoną papryką i pomidorem
o szklanka maślanki + rzodkiewki
A zjadłam:
o kromka razowca masłem, serem żółtym i pomidorem
o płatki kukurydziane/owsiane/jęczmienne z suszona śliwką i mlekiem + kiwi
o pieczony na grillu filet z kurczaka (olej, przyprawy) + sałata z sokiem z cytryny i cukrem
o sałatka: szpinak, kiełki soi, pomidor, lazur z sosem sałatkowym na oliwie i pestkami dyni
o 2 kawy z mlekiem
Bałam sie trochę tego grilla u znajomych na dzień przed ważeniem, ale sprawdziłam kaloryczność potraw i uznałam, że powinno być OK. Była sałatka z lazurem..., ale za to szaszłyków zwyczajnie nie zdążyłam zjeść, bo się piekły i piekły (jakiś słaby brykiet)..., w końcu zrobiło się późno i trzeba było wracać do domu.
A dziś 53,6 kg!!!
Od rana cieszę buzię, ludzie w autobusie dziwnie się na mnie gapią, a ja się cieszę jak głupi do sera. :D
Środa - wlazłam w stare dżinsyyy! :D
Wczorajsze menu:
o musli crunchy owocowe z jogurtem + marchewka + sok marchwiowo-pomarańczowy
o serek wiejski + pomidor
o sałatka z pora, jajek, pieczarek i groszku z jogurtem + herbata
o fasolka szparagowa z sosem z pomidorowym (oliwa, cebula, czosnek, sól) + maślanka
o kromka grahama z serem żółtym i szynką z indyka
A zjadłam:
o kromka chrupkiego z Bieluchem ze szczypiorkiem, szynką i pomidorem
o musli crunchy czekoladowe z mlekiem
o kromka chrupkiego z serem żółtym i szynką
o sałatka z pora, jajek, pieczarek i kukurydzy z Bieluchem rozrobionym z mlekiem
o fasolka szparagowa z sosem z pomidorowym (olej, czosnek, sól, pieprz, słodka mielona papryka, zioła prowanalskie)
o kromka razowca z masłem roślinnym + kukurydza
o 2 kawy z mlekiem (w tym 1 z łyżeczką cukru)
Sałatka super, polecam - połączenie pora z jajkiem, pora z pieczarką, jajka z pieczarką, super zestaw. Me gusta, zapełnia brzuszek, syci. Po sałatce mieliśmy parę rzeczy do załatwienia, więc fasolka (też super pyszna, pewnie lepsza niż w przepisie dzięki ziołom) była dopiero na kolację, ale zanim zabrałam się za kucharzenie, przypomniałam sobie o starych dżinsach (mam takie przetarte tu i tam, nie wyrzuciłam, bo przydadzą się na biwak), w które rok temu wchodziłam, ale potem... no właśnie. Ostatnie dżinsy musiałam kupić w rozmiarze L i granatowe, bo w jasnych L czułam się jak samica wieloryba, w ciemnych zresztą też, ale jakoś wizualnie lepiej. A teraz te L spadają mi z tyłka mimo paska na ostatnią dziurkę, a te niebieskie zeszłoroczne pasują! Dżinsy to jednak najlepszy miernik sylwetki :)
Pzdr, dziewczęta.
PS: jutro ważenie i mierzenie - ciekawe jaki wpływ na moje odchudzanie miały weekendowe szaleństwa :/
Wtorek
Menu z poniedziałku:
o musli z mlekiem + truskawki
o sałata ze szczypiorkiem i koperkiem i jogurtem
o steki rybnez mrożonki + kromka razowca + sałata z cytryną + herbata
o kapuśniak na boczku z ziemniakiem i cebulą + pomidor
o płatki kukurydziane z suszoną śliwką + rzodkiewki
A zjadłam:
o kromka chrupkiego z Bieluchem ze szczypiorkiem, szynką i ogórkiem
o musli crunchy z mlekiem
o chudy krupnik na włoszczyźnie z kaszą jęczmienną
o dukaty rybne z mrożonki + sałata z cytryną i maggi
o płatki kukurydziane/owsiane/cheerios z kefirem
o 2 kawy z mlekiem (w tym 1 z łyżeczką cukru)
Trochę odstępstw, co? Nie chciało mi się z domu wychodzić, leń mnie dopadł, więc kombinowałam z tego co było. Ale wiecie, co? Zauważyłam, że mój żołądek zrobił się taki tyci, że małą kanapką najadam się tak, jak wcześniej czterema (shame on me...), staram się też pilnować ilości i objętości tych moich 5 posiłków wedle wzoru:
śniadanie - drugie śniadanie - lunch - obiadokolacja - przekąska
... ale tu też kombinuję, bo trudno mi codziennie szykować sobie żarcie na jutro. Zwłaszcza przygotowywanie lunchu na ciepło do pracy jakoś mi nie idzie, poza tym mam takie poczucie, że potem, po powrocie do domu jeszcze kawał dnia przede mną, a ja głodna... Dlatego, ponieważ w pracy zwyczajowo zawsze zapominałam jeść, to teraz staram się nie zapominać, jeść śniadanie w domu i 2 posiłki nosić do pracy. Moje menu jest zazwyczaj jednak nieco odwrócone na opak:
śniadanie - drugie śniadanie - przekąska - lunch - obiedokolacja
albo obiadokolacja - lunch
Tak jest mi wygodniej, wszak przecież jak każda z nas lubię jedzonko. :)
Przed chwilą usłyszałam od koleżanki z pracy, że jest mnie widocznie mniej... Jak miło, jak słodko!
Poniedziałek
Menu wybrałam sobie z najbliższej soboty, bo taką miałam ochotę na szparagi!
Było tak:
o kromka grahama margaryną, szynką z indyka i kalafiorem + mandarynki
o jogurt z pestkami dyni + pomidor
o makaron ze szparagami i czerwoną papryką (oliwa, czosnek, sól, cukier, pierz) + czarne jagody
o wafel ryżowy z mozzarellą i pomidorem
o ciepła kanapka z białego chleba z camemebertem i pomidorem
A zjadłam:
o kromka chrupkiego z masłem roślinnym i roladą z indyka + kalafior + zielony ogórek
o pomidor z kefirem i sezamem
o makaron ze szparagami i czerwoną papryką (oliwa, czosnek, sól, cukier, pierz)
o kromka chrupkiego z Bieluchem ze szczypiorkiem i pomidorem
o ciepła kanapka z białego chleba z pasztetem, serem żółtym i pomidorem
o 2 kawy z mlekiem
Po weekendzie jeszcze nie zdążyłam kupić owoców. Szparagi miałam, więc chciałam je zużyć, póki dobre, poza tym miałam na nie ochotę. A dziś lecę z menu poniedziałkowy, bo rybny gotowiec w jadłospisie!
Pozdro!
Podsumowanie weekendu
W weekend byłam pod namiotem. Oto, co zjadłam od piątku po pracy do niedzieli wieczorem (baty się należą):
o hotdog na stacji benzynowej z sosem chrzanowym/salsą meksykańską
o kawałek zapiekanki z pieczarkami serem i keczupem
o 2 opiekane ziemniaczki z grilla
o karkówka z grilla (bez sosów)
o schabowy z frytkami i surówką
o pierogi z mięsem - 2 szt.
o jajecznica
o zupka chińska
o kanapki
o makaron z pieczarkami i śmietaną
Oj, źle, źle, źle! Mam trochę wyrzuty sumienia, bo do tego była jeszcze wódka pita, w dodatku pod słodzone napoje gazowane..., ale za to wypływałam się za wszystkie czasy i wypogowałam na koncercie (jeszcze mi głos nie wrócił do normy). Nie ważyłam się po powrocie, żeby się nie dołować, ale od wczoraj powrót do diety i mam nadzieję, że nadgonię do piątku trochę :) W najbliższy weekend raczej nigdzie się nie wybieram, więc jest szansa, że znów ciut schudnę (podobno już coś widać!)
Środa - słabiutko...
Wczorajsze menu:
o musli z rodzynkami i orzechami z kefirem + herbata + arbuz
o maca z jogurtem i słonecznikiem + rzodkiewki
o sałatka z pomidorów, szynki i kaszy jęczmiennej z cebulą, oliwą i sokiem z cytryny + maślanka
o zupa pieczarkowa na włoszczyźnie z makaronem i śmietaną + gruszka
o surówka z białej kapusty i marchewki z cebulą, szczypiorkiem i majonezem light + zarodki pszenne
A zjadłam:
o płatki kukurydziane/owsiane/jęczmienne z kefirem i pomarańczą
o kromka razowca z serkiem Bieluch z ziołami, salami i czerwoną papryką
o kromka razowca z serkiem Bieluch z ziołami,polędwicą łososiową i czerwoną papryką
o brzoskwinia
o 1 kawa z mlekiem 2%
o woda: 3 szklanki może...
Wiem, że to za mało. Wiem, że nie zjadłam obiadu. Ale miałam event w pracy, od rana na nogach i zmęczenie dało mi się we znaki. Do domu dojechałam słaniając się na nogach, marzyłam tylko o przyłożeniu głowy do poduszki, ale nie miałam siły zasnąć przez ten upał. Wmusiłam więc w siebie 2 kanapki i brzoskwinię i zaraz zrobiło mi się lepiej. Co nie zmienia faktu, że zaraz padłam i spałam chyba 12 godzin jak niemowlę!