Pięknie wyopisywałam beskidzka wycieczkę ,w którą nie wierzyłam że się jednak uda. W piątek to się modliliśmy żeby w ogole do domu rodziców dojechać. Ale jednak zywioły w okolicah Gorlic były łaskawe. Mocno nas postraszyły ,zrujnowały poletko i całkowicie rozwyły syreny strażackie. Ale łikend był i tak uroczy ,piątek i sobota pod hasłem sauna ,a niedziela pod hasłem Maslana Góra. Wędrówka nie długa (2h) ,ale wystarczająco satysfakcjonująca. Wczoraj byłam tak umęczona podróżą ,że prawie zasnęłam w pracy przed monitorem - szok. Jak wróciłam do domu byłam tak padnieta ,że tylko kanapa i nic więcej. No ale M napisała "o której biegamy ?" - tego nie potrafie odmówić :))) Naprawdę masakrycznie mi się nie chciało ,pomyślałam że zrobie z nią z 5 km i wracam na kanapę. Ale jak to bywa w takich sytuacjach kiedy już wyszłam z tego bloku, włączyłam stoper to jakby druga ja. Fakt ,pierwszy kilometr troszkę wolnawy. I gdyby nie to ,że umówiona byłam na wieczorny basen to wykreciłybyśmy z luzem kilkanaście kilometrów ,a tak z braku czasu wyszło 9,6 km. No i właśnie ten nieszczęsny basen. Mimo krótkiego dystansu jednak byłam przymęczona tym bieganiem ,więc na dzieńdobry wlazłam na brodzić żeby się trochę wybulgotać ,odpocząć. I cholera jasna ciasny ten brodzik ,zachaczyłam małym palsem nogi o ścianke basenu i wybiłam go ze stawu :((( Ledwo co to poczułam ,ale coś tak dziwnie więc patrze na ten palec a on wygląda jak ta sarna z reklamy tigera tak bardziej :P ble. Co prawda sam wskoczył na swoje miejsce ,wczoraj mnie to nawet nei bolało. Wrócilismy do domu ,już dałam spokój z normalnym pływaniem. No ale dziś oczywiście cholera zasiniała i pobolewa - nadzieja tylko w tym ,że nie napuchł. Tak czy tak już jestem do doktora umówiona ,trzeba zrobić prześwietlenie jak nic. Więc tak mój pieprzony relask załatwił mi bieganie na bóg wie ile. Co prawda strata nie jest dramatyczna ,bo temperatury na ten tydzień zapowiadają takie że i tak bym nie biegała. No nic ,nie schizuje czekam na RTG i tyle. Mam nadzieję ,że u was wiecej szczęścia :)))))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
lukrecja1000
21 maja 2014, 08:40oj biedny ten Twoj paluszek...urazy w palce sa bardzo bolesne..aaauuuu cos o tym wiem..niech sie raz ,dwa goi..w moich oczach jestes WIELKA! podziwiam Twojego sportowego ducha..zycze bys szybko wrocila na sciezki i mogla czuc umykajaca ziemie pod stopami..taka pozytywna wojowniczka jak Ty zasluguje na laskawy los i zdrowie jak dzwon...pa;)milego dnia Jula
MIPU91
21 maja 2014, 01:22a wiec zdrówka:] ale to że 30 stopni to można pobiegac pod wieczór , pózniejszym popołudniem, ale to nie są takie upały jeszcze co w lecie , bo wiatr występuje:]
Magdalena762013
20 maja 2014, 22:07A to pech z tym palcem. Ale to moze bylo juz troche za duzo? I bieg i basen potem? Niby triathlon tez polega na kilku sportach jeden po drugim, ale ja wole podejscie, ze kobiety to kruche istotki:)
Kenzo1976
20 maja 2014, 21:32Mega aktywna jesteś, a organizm woła o odpoczynek, zdrowia życzę :)
izka1985m
20 maja 2014, 18:02Uwazaj na siebie i zdrowka :)
Niecierpliwa1980
20 maja 2014, 16:20nie uprzedzaj się do biegania w większych temperaturach- sprawdziłam,nie taki diabeł straszny :-) w tamtym roku w temp. 30 st. C wybiegałam swoją życiówkę na dyszkę,więc nie ma co się bać i rezygnować.
gruszkin
20 maja 2014, 14:02Ale, że palec w nodze?
Mileczna
20 maja 2014, 14:24Hahahaha ,no w nodze :))) ten malutki :)))
Mileczna
20 maja 2014, 14:25Tzn w stopie :)
MllaGrubaskaa
20 maja 2014, 13:55Oby to nic poważnego. Trzymaj się ;))
Pokerusia
20 maja 2014, 12:02ałłłaaa normalnie, aż mnie zabolało;/ kurcze mam nadzieję, że to nic poważnego,trzymam kciuki!
ulawit
20 maja 2014, 11:52mam nadzieje ze tylko sie stukl ten paluszek i za kilka dni bedzie juz dobrze :-)
Zaczarowana08
20 maja 2014, 10:57Byłaś w Gorlicach :o Nie odwiedziłaś mnie :( Zgłaszam sprzeciw!!!! :) A gdzie dokładnie jesli można wiedzieć :)?
sempe
20 maja 2014, 10:54wybity jest i może jak Ci fachowiec nastawi to bedzie git, obkładaj go mrożonkami:-)
Mileczna
20 maja 2014, 11:38Komentarz został usunięty
Mileczna
20 maja 2014, 11:39no właśnie sęk w tym ,że on sie w sumie sam nastawił. Nie walnęłam jakoś mega mocno w tą ściane ,raczej bym powiedziała własnie że zahaczyłam. Bieganie wpędza mnie w hipochondrie :)))) Bo za 3 tygodnie bieg Avonowy ,jeśli by się okazało że jest jakies pęknięcie to trzeba to leczyc natychmiast - do Justyny Kowalczyk mi jeszcze troche brakuje ,choć juz wczoraj sie zastanawiałam czy dałabym rady 10 km przebyć o kulach :)))))