No po prostu "tak nie być" - jak mawia trzyletni synek koleżanki. Rano wczoraj jeszcze mnie niósł pozytywny wiatr po miłym popołudniu na siłowni. Ale wczorajszy dzień to był jakis koszmar. Wiadomo ,że każdy ma gorsze i lepsze dni w pracy - dla mnie to w ogóle jest tydzień koszmarny i tyle. Ale mniejsza z tym ,w pracy wszyscy dostepni idioci coś odemnie chcieli. Ja to zazwyczaj znoszę dzielnie ,albo w ogólę nie zauważam ... ale byłam "osłabiona" :( Po 8 godzinach to już centralnie wyszłam cała poirytowana ,zła ,rozżalona i w ogóle bezsensu. W dodatku był czwartek ,więc dzień biegania z biegaczami ,a ja pierwszy raz od 3 misięcy nie mogłam z nimi pobiegać. I moje podstawowe lekarstwo na całe zło czyli "wytrzymaj to wszystko ,wieczorem ójdziemy pobiegać" rozpadło się całkowicie. I tak gnuśniałam i gnuśniałam do końca dnia ,choć udało mi się wykrzesac trochę entuzjazmu i posprzatać pięknie kuchnię. Jednak na wieczór byłam już całkiem zgnuśniała i nieszczęśliwa. I tak stanęłam sobie przed lustrem ,patrzę na siebie i w końcu stwierdziłam ,że właśnie "tak nie być". No pewnie ,że bieganie jest dla mnie jak powietrze niezbędne. Ale czasem trzeba zluzować ,a endorfiny mozna pobrac z innego źródła. Po za tym ,to nikt inny tylko ja sama sie wpędzam w poczucie tragedii - heloł .. której po prostu nie ma. Spinać dupę i do roboty! Ogarniać się w pracy, miażdżyć idiotów, nie dać matołowi z równowagi wyprowadzić - bo to ja wychodzę wtedy duzo słabiej. Siła zen i cholera wie co :))) W tych zwykłych codziennych rozterkach jednak coś udało się "osiagnąć" ,bo mimo kiepskiego samopoczucia dieta nadal na 100%. Jedyne odstepstwo na jakie sobie wczoraj opozwoliłam to byla mała garstka orzechów włoskich - strasznie dawno ich nie jadłam ,teraz się nie mogę nasmakować.
I tak się w życiu nie raz układa ,że nie wszystko idzie po naszej myśli ,a nawet czasami całkiem nie po naszej myśli. To nie zmiania jednak faktu ,że nadal jestem super i znajdę jakiś inny sposób odreagowania. Ruszam z akcja basen ... bo jak nie można drzwiami to zwyczajnie wlezę przez okno. A z nogą ,z dnia na dzień coraz lepiej :)
gorzka6
22 marca 2014, 20:03Dobrze, że z nogą już lepiej. Co do życia, to takie bywa, choć mam wrażenie, że nie którzy to się w czepku urodzili i mają więcej dobrych niż złych chwil.
Niecierpliwa1980
22 marca 2014, 03:32Super,że noga wraca do formy !
MIPU91
22 marca 2014, 00:29na pewno do maratonu przejdzie:] i fajnie że dietkę trzymasz a orzechy wcale złe nei są , a zdrowe i je się właśnie powinno jeść:] , bo one maja tłuszcz ten zdrowszy:]
gruszkin
21 marca 2014, 21:18I "tak nie być" będzie moim nowym motywatorem..... A orzechy to bardzo zdrowy tłuszcz, nie jest odstępstwem.
niezdecydowanaona
21 marca 2014, 20:58jestem pełna podziwu, bo pomimo tylu trudności w ciągu dnia dieta jest przestrzegana w 100%, to jest mega motywujące nastawienie, oby tak dalej! pozdrawiam :)
butterflyyyyy
21 marca 2014, 20:51Tak trzymaj ! Basen z pewnością Cię odpręży :) Potem herbatka i książka i dzień udany :*
Agnes2602
21 marca 2014, 20:16Oby przeszło do półmaratonu,życzę zdrowia.
minobreesmi
21 marca 2014, 19:01Wiesz czytam sobie posty swoich znajomych i co druga osoba skarży się bardzo często na swoją pracę, co więcej ja również strasznie się na nią skarżę i zastanawia mnie to ostatnio, do czego to doprowadzi? Jak bardzo wpływa to na nasze samopoczucie i życie osobiste? Co najgorsze też często same się jeszcze dodatkowo nakręcamy i ciśnienie rośnie, dlatego zgadzam się z Tobą, że trzeba w końcu powiedzieć sobie heloł nie ma tragedii i troszkę wyluzować. Mi nie układa się w pracy ostatnio coraz bardziej i są tygodnie, gdzie codziennie chce mi się wyć z tego powodu, ale od jakiegoś czasu, gdy przekraczam próg drzwi i wychodzę z pracy odcinam myśli całkowicie. To trudne ale się da wypracować, mi bardzo pomaga. Uśmiech na drogę a głowa wolna od stresu :) pozdrawiam!
ulawit
21 marca 2014, 18:23Basen na pewno nie zaszkodzi :-)
Pokerusia
21 marca 2014, 17:18grunt to pozytywne nastawienie:-) jesteś super! i dobrze, że o tym wiesz! :-)))
hulopowiczka
21 marca 2014, 12:59nie daj się idiotom;) czasami coś niestety krzyżuje nasze plany ale może nie bez powodu. kuruj nóżkę:)
Kenzo1976
21 marca 2014, 12:44Brawo za optymizm, uczę się go od ciebie :) zdrówka życzę i dalszej pogody ducha, bo ona pomaga ci w życiu najbardziej :) buziaki wiosenne :)))
hipa1981
21 marca 2014, 12:22Świetne podejście. Tak trzymaj i się nie zmieniaj;)
sempe
21 marca 2014, 12:02Basen jest też korzystny dla biegaczy:-)
moniaxxxxx
21 marca 2014, 10:15Bardzo rozsądne podejście... nie mogę biegać , to popływam:) pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do "pełnosprawności"
ar1es1
21 marca 2014, 09:29Orzechy to nie wylom od diety;-) Super, że znalazłaś sposób na poprawę samopoczucia:-) Pozdrawiam ciepło.
pitroczna
21 marca 2014, 09:19bije od ciebie pozytywna energia :)))
karioka97
21 marca 2014, 09:18no i zmądrzałaś pod wieczór :):) dawno mówić :) - mniej spinki, zdrowsza będziesz :) a orzechy to mi moja dietetyk zaleca jako dodatek do potraw, bo tłuszcz
MargotG
21 marca 2014, 09:18no - a pływanie na pewno jej pomoże. jejku, jak ja Ci zazdroszczę tego twojego "zdrowego rozsądku"...
Megaphragma
21 marca 2014, 08:07Moja papa się śmieje czytając Ciebie;) Orzechy???hehe jesteś taka sama jak ja, jak już je zjem to wielki wyrzut;p A na basen też zaczynam, tylko czekam na strój;) Życzę szybkiego powrotu do zdrowia z nóżką;)I spinamy, spinamy;) Pozdrawiam