Tak właśnie cierpliwości ,a nie motywacji. Tej drugiej to mi zdecydowanie nie brakuje. Wiem czego chcę ,względnie wiem jak to osiagnąć. Najgorsze jest jednak to czekanie. Niestety w zeszłym roku głowa byla dobrze przygotowana na powolne efekty. Zreszta tak naprawde przy duze nadwadze człowiek sam u siebie efekty widzi bardzo szybko. Choćby łatwiejsze wyjście po schodach, kurtka która sie w końcu zapina bez totalnego wciągania brzucha. Wiadomo ,że zanim zaczną te zmiany zauważac najbliźsi musi minąć ze 3 mieisące ,a najbliższe otoczenie orientuje sie nie wcześniej jak po pół roku. No ale ja w tedy byłam przygotowana na te miesiące wyczekiwań ,na docinki ,podśmiechy. Nawet wam powiem ,że ja polubiałam w któryms momencie te uzczypliwe uwagi - a wierzcie mi niektóre bywały najnormalniej w świecie hamskie. Tyle ,że byłam na takim już stopniu motywacji że każda docinka dawała mi więcej siły. Nie reagowałam agresją ,rozpaczą itp. uśmiechałam się możliwie łagodnie ,a w duchu zaciskałam pięści i szykowałam się na kolejny trening. I nie moge do końca zrozumieć dlaczego teraz ,w sensie dziś po ponad roku wcale nie jest mi łatwiej ... wręcz jest po prostu trudniej. Nie słyszę już docinek ,czasem mnie wnerwi tekst "no i dieta się poszła je***" kiedy sięgam po jakiś względnie niedozolony smakers. Teraz potwornie mi brakuje takiej właśńie akceptacji ,że to wszystko wymaga czasu. Czasu ,konsekwencji ,wytrwałości - przecierz to wszystko wiem ,a jednak z niewiadomych przyczyn chcę efektów natychmiast. Problem chyba polega na tym ,że rok temu ja naprawde głeboko uwierzyłam w to że schudnę te 20 kg - prawie się udało. Ale to o czym marze w tym roku to sylwetka jakiej nie miałam nawet kończac studia ,chociaż w sumie ważyłam wtedy mniej więcej tyle co teraz ,uważałam się za szczupłą i wysportowana osobę - czas poszukać jakiś starych zdjęć :))) I niestety ja tak naprawde do końca nie wierzę w to ,że będę miala płaski brzuch ,kształtną pupę i uda. To co piszę jest oczywiście troszkę przesadzone ,bo zdaje sobie sprawde z tego ,że efekty jakie osiągnęłam są świetne i tak naprawdę to wróciłam do wagi i wyglądu z przed tej mojej wilekiej spirali otyłości ,która sobie trwała 3 lata. Ale teraz chcę pójść o krok dalej ,albo raczej o kilkanaście kroków dalej. W sumie po części to już się dzieje. Ja nigdy w życiu nie przebiegłam 10 km ,nigdy bym też nie przypuszczała że w ogóle będę chciała to zrobić :) Absolutnie nigdy bym się tez nie spodziewała ,że ja choćby pomyślę o półmaratonie itp. I wiem ,że juz jestem naprawde niedaleko mety ,ale właśnie teraz tak cholernie mi brakuje tej cierpliwości momentami. Że nagle jak dziecko oczekuje efektów natychmiast. Rzecz jasna ich nie dostaję więc sie obrażam i na złość niestety samej sobie nie idę na siłownię. Na szczęście od biegania jestem na tyle uzależniona ,że od piczątku stycznie nie było tygodnia w którym bym nie wykonała dwóch biegów. To w sumie i tak mało ,ale pracuje nad tym. No dobra ,znowu się wam trochę pożaliłam. Ale już mam spięcie pupy na wysokim poziomie! Dziś znowu mogę pobiegać ,więc radośc w sercu. A już za parę dni moja pierwsza rocznica na Vitalii :)))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
hipa1981
21 lutego 2014, 10:06Cierpliwość to podstawa. Ale u mnie z nią krucho. Pozdrawiam cieplutko ;)
Magdalena762013
20 lutego 2014, 22:04Jak mi sie chudlo to kolezanki pytaly - czy to zmiana stylu zycia? Jakas dietka czy cos sie dzieje? A ja spokojnie, ze obralam sobie jakis cel i do niego dążę. I Ty tez mozesz sobie pomyslec, ze cel juz osiągnęłaś, a jak uda Ci się coś jeszcze - to będzie taka frajda! I tak jestes wielka! Wszyscy Ci to mowią!
majeczka1166
20 lutego 2014, 19:18kochana pomyśl ile już osiągnełaś- ja cie podziwiam i pewnie nie tylko ja- trzymaj swój poziom a efekty przyjdą na pewno-prosze o rady do biegania
butterflyyyyy
20 lutego 2014, 18:58Tak... rok już ćwiczę, pocę się, cardio, fitness, ciężary... i co? Nic ciekawgo się z moim całem nie dzieje... Wiem jednak, że jeśli sę poddam to wrócę do kanapowca obżeracza i będę marzyła o sylwetce modelki... Łatwiej jest marzyć jak się coś ku temu robi...
jovanka28
20 lutego 2014, 18:04mam ten sam problem, chcialabym więcej i juź, natychmiast. Coż, wytrenowanie glowy okazuje się najtrudniejsze :)
dorciaw1980
20 lutego 2014, 13:22Wszyscy ci, ktorzy rzucaja tekstem ze dieta sie poszla je... Po prostu nie wierza w twoj sukces, czekaja tylko na jojo." Bo tak przeciez jest zawsze... No dobra, schudla ale to przeciez taki zryw..." Bla bla bla. Pokaz im, ze sie myla:) Tez to znam, przy duzej masie waga leci szybko i stale. Cialo sie zmienia... Sama nie dotarlam jeszcze nigdy do momentu dlugotrwalej nad soba pracy nie dajacej pozornie efektow. Ale tym razem chce do tego momentu dotrwac , a co wiecej wtedy sie nie poddawac i rzezbic sie dalej:) na zmotywowanie sie do tego mam w prawdzie jeszcze co najmniej 8-10 kg ale tym razem machne to. Moze u Ciebie ten moment wlasnie nadszedl, wierz mi , nie warto teraz tego zaprzepascic. Ja tak sie zawiesilam nieco ponad dwa lata temu po schudnieciu 30 kg. ( zaczynalam z ponad 104)Przez ten czas nie idac do przodu cofnelam sie o 10. Nie warto, szkoda czasu. I dieta ma tu kosalne znaczenie, bo ja w zasadzie przez te dwa lata caly czas cwiczylam, a dupa i tak rosla. Wiesz czego chcesz wiec to zdobadz!:))) powodzenia, przeciez swietnie ci idzie:)
izka1985m
20 lutego 2014, 12:45Mnie tez ostatnio brak cierpliwosci. Ale musimy sie w nia uzbroic i nie przestawac dzialac i wierzyc we wlasne mozliwosci! Ty kochana osiagnelas ogromny sukces, z czego powinnas byc bardzo dumna i zadowolona. Jeszcze troszke cie pracy czeka, ale nagroda bedzie wielka. Sylwetka o jakiej nie myslalas, ze bedziesz w stanie osiagnac. A na komentarze od ludzi, nie czekaj, sporo jest wokol nas tych zawistnych i egoistycznych, ale w koncu masz nas tutaj. My zawsze docenimy to co osiagnelas, pochwalimy, a czasem damy kopa jesli bedzie trzeba. Nie poddawaj sie, bedzie dobrze. Ja mam takie motto, o ktorym staram sie zawsze pamietac: 'Never give up' :)) Buziaki :*
Asiula.m1982
20 lutego 2014, 12:40Bo kochana tak już z nami jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia :) A ostatnie kg są katorgą. Najwięcej ludzi wtedy odpuszcza i wraca do złych nawyków. Kochana wyluzuj troszkę, odpuść sobie, rób dalej co robisz ale nie fiksuj na punkcie rezultatów - ciesz się życiem, a zobaczysz że waga zacznie spadać nim się obejrzysz. Czasami tak bardzo chcemy, że nasza psychika nam płata figla i wszystko blokuje.
Skania79
20 lutego 2014, 12:14Tak będę wyglądać. :)
swistalia
20 lutego 2014, 12:10Wiekszosc tych z fitness blendera wykorzystuje tylko jednego kettla i szczerze powiem ze ten dla początkujących dal mi niezle popalić, szczególnie ze źle doczytalam i to nie jest 15 minut tylko 33 :D poki co 5kg sie super sprawdza dla mnie, bo nie mialam wcześniej dużo do czynienia z ciężarami, planuje teraz uzbierać na 8 i 12 w przyszłości. Także ten lidlowy jest dobrym poczatkiem ;)
xxlka74
20 lutego 2014, 11:46Jednak czekanie na wyniki gdy już na nie pracujesz to chyba i tak satysfakcjonujące bo wiesz ,że działasz. I tego Ci zazdroszczę. Ja na razie czekam na możliwość działania, ostatnio wszystko mam pod górkę. Jednak wierzę,że przyjdzie ten dzień kiedy zacznę i nie przestanę :-)) A Ty zobaczysz wyczekiwane rezultaty i reakcje na pewno niebawem . Powodzenia.!
skinsteen
20 lutego 2014, 11:22ale fajnie, że to wszystko uzewnętrzniłaś. teraz bedziesz sama czytać to, co teraznapisałaś co jakiśczas i zobaczysz, że warto i pisząc tą notke sama pokazujesz pomiędzy wierszami że wiesz i masz świadomość, że warto - trzeba zacisnąć pięści i nie przestawać!
Pokerusia
20 lutego 2014, 11:03gdzieś kiedyś przeczytałam ,,Trudności, z którymi zmagasz się dzisiaj, przechodzą w siłę, której potrzebujesz na jutro. Tylko się nie poddawaj.,,
swistalia
20 lutego 2014, 10:18dla mnie super, bardzo dobrze trzyma ;)
Zaczarowana08
20 lutego 2014, 10:09Masz w sobie tyle siły, że jestem pewna iż cel osiągniesz :D
MargotG
20 lutego 2014, 09:58wiesz, myślę, że grubasa ma się w głowie...niestety. Na początku drogi cieszy każdy mały sukces i ma się gdzieś docinki "życzliwych". Czas jednak mija... i cierpliwość się kończy... ale zaczynają się też nowe pragnienia. I już minus 20 na wadze nie cieszy, bo chce się mieć jeszcze rzeźbę, gibkość i lekkość... i cel się oddala i ma się wrażenie, że ta droga nie ma końca... ale chyba najprościej byłoby pomyśleć sobie,że samo życie fit jest celem samym w sobie, a nie odległe marzenia. One się spełnią...sama wiesz, że się spełnią :) A, że złośliwość ludzka nie zna granic, więc nie przejmuj się docinkami. Złośliwcy myślą, że jak człowiek się odchudza, to batonik go zabije. Ty przynajmniej cs ze sobą robisz...a złośliwcy? no właśnie :) Miłego biegania!!
gruszkin
20 lutego 2014, 09:57To kup sobie porządne hantle, teraz w lidlu są fajne a zamiast ławeczki piłkę swiss i nie będziesz musiała konkurować z hantlami, anie ma to jak martwy ciąg i parę innych
ulawit
20 lutego 2014, 09:55Ach ta cierpliwość. Niestety im blizej "końca" i osiągnięcia celu tym trudniej to wszystko idzie i trudniej wykrzesać z siebie te pokłady cierpliwości z początku drogi. Jednak prawda jest taka, że tej cierpliwości musi nam wystarczyć jeszcze na wiele wiele lat skoro chcemy utrzymać efekty i nie wrócić do starej wagi i starych nawyków ;) Za jakiś czas ciało się zmieni i nie pozałujesz, że cierpliwości Ci wystarczyło :) Miłego dnia!
karioka97
20 lutego 2014, 09:41dobrze, żę taki brak cierpliwości pojawił się po roku a nie na początku ... ja ciągle na początku mam brak cierpliwości i zapominam , że "nie przytylam wczoraj , nie schudnę jutro ":)
Niecierpliwa1980
20 lutego 2014, 09:02Masz rację-na początku zmiany są szybkie i uskrzydlające,a potem...każdy kilogram to walka na śmierć i życie. Ja stoję już chyba 4-ty miesiąc :-) Nie żałuję jednak tego roku tutaj i wszystkiego,co mnie spotkało-w tym pasji do biegania. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną,ale niestety konieczną w całym procesie odchudzania.a ludzie...cóż... to tylko ludzie-każdy ma swoją prawdę i żyje w innej bajce,po co się nimi przejmować.