Taką sielankę zasiałyście we wczorajszych komentarzach ... co by było gdy zniknęły wszystkie mc'donaldy? Całe niezdrowe i przetworzone jedzenie, słodycze ,chipsy? No cóż jak o tym pomyślałam od razu mi na myśl przyszła jedna sytuacja z moich przestrzeni zawodowych . Pracuję w laboratorium i razu pewnego do jakiejś receptury wzięłam nie ten surowiec co trzeba - podobna nazwa ,po prostu nie zwróciłam uwagi. Oczywiście cala robota w kosz. I awanture robie , dlaczego to tu stopi skoro nikt tego nie używa a ja teraz mam cała próbkę do kosza i w ogóle!!! Na co moja ciut starsza i doświadczona koleżanka spokojnym tonem skwitowała "to teraz na całym labo maja tylko twoje surowce stać żebyś się nie pomyliła?!" . I to jest mi się wydaje właśnie sedno sprawy. Czy teraz jak jestesmy juz zdrowe i świadome na całym świecie maja tylko takie potrawy być? Oczywiście ,że wizja jest kusząca. Ale abstrachujac już od mojej zepsutej receptury ,bo myśle o tym od wczoraj, śmieciowe jedzenie jest potrzebne tak samo jak niebu potrzebne jest piekło. Jest w tym coś absolutnego ,że właśnie my same możemy decydować o tym czy jesteśmy w niebie pysznych ,ale przemyślanych przekąsek ,czy też w piekle pochłaniania wszystkiego bez namysłu. W co by nie wierzyć nasze ciało jest światynią duszy - to chyba trzeba nie mieć sumienia żeby wrzucać do niej jakieś straszne syfy! Ja niestety jeszcze czasami - bardzo rzadko - przynoszę do mojej światynii syfy na butach...po niektórych wyjazdach :)) Ale nie martwię się tym bardzo ,bo zaraz potem gorliwie ją sprzatam sałatą i rzodkiewką ...i opłukuję porcją biegania:)
A teraz kiedy mam już odrestaurowane wnętrze światynii przyszedł czas na całkowita renowację jej fasady! Już wam przynudzam o tych ćwiczeniach siłowych od dwóch tygodni chyba. Nie potrafię w tym znaleść takiej radości jak w bieganiu. Kurcze już obiecałam sobie choćby 30 minut i jakoś zacząć nie mogę. A bieganie - pchi :)) Wczoraj lało i wiało ,a ja nie miałam najmniejszych oporów żeby wyjść pobiegać. Ba, biegło mi się cudnie.
Zdecydowanie bieganie przy 8 stopniach celsjusza odpowiada mi dużo bardziej niż w 28 stopniach :) Kurcze to mi daje taką radość aż nie do uwierzenia. Dlaczemu cholerka się nie moge do rzeźbienia ciała zabrać ???
EDIT: spóźniłam się z rejestrajca na bieg niepodległości w Lubaniu k.Poznania ... wielki smutek :(((((dupa dupa i tyle. No nic...szukam czegos innego na grudzień. Zapewne w W-wie.
EDIT 2 : nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Startuję w mniejszym biegu w Otwocku! Już za 1,5 tygodnia :)))
margolix
7 listopada 2013, 10:03Pracujesz w labie?? w czym się specjalizuje? CO studiowałaś jesli mogę spytac?:D
takaja27
7 listopada 2013, 05:05Powodzenia w biegu! Madry wpis
siczma
6 listopada 2013, 21:41co do tytułu- w moim zyciu nic by nie zmienilo.. no może kawę kupowałabym gdzieś indziej :D
DietetyczkaNaDiecie
6 listopada 2013, 19:18piękna wizja, chociaż mi osobiście obojętna. ostatni raz jadłam dobrych pare lat temu. ale krew mnie zalewa jak widzę rodziców prowadzących tam małe 3-letnie dzieci, kiedy to najmocniej kształtują się smaki i nawyki żywieniowe...
smak.lyk
6 listopada 2013, 19:00To na deser;): http://kobieta.wp.pl/kat,132002,title,Beata-Pawlikowska-Najwazniejsza-jest-wiara-w-dobro,wid,16139806,wiadomosc.html?ticaid=1119e3
monka252
6 listopada 2013, 16:52Ach to bieganie! Ktoś jak nie biega to nie wyobraża sobie i uważa za głupców osoby, które biegają w deszczu, ale fakt faktem! Daje wiele satysfakcji! No i jeszcze bardziej się chce biegać!! :)) Hmm fast foodów nawet ja czasami popróbuję, ale na ogół trzymam się od nich z daleka! Przynajmniej mam z czym walczyć i ćwiczyć swoją silną wolę!:D
lovecake33
6 listopada 2013, 16:41Żywność wysokoprzetworzona jest nie tylko w przybytkach fast foodowych. Przeczytaj etykietę serka dla dzieci, gotowych pierogów, szynki, parówki ...
gzemela
6 listopada 2013, 14:58Apropos jedzenia naprawdę wybieram tylko to, co zdrowe, ale to nie wystarcza. Jest jeszcze jeden ważny warunek trzeba się trochę ograniczać. U mnie z tym gorzej :/. Naprawdę podziwiam za bieganie. Ja nie potrafię się przełamać. Zaczynałam już dwa razy i zawsze coś mi „staje” na drodze.
Justynak100885
6 listopada 2013, 13:47a ja przeniosłam się na bieżnie dla mnie jest już za zimno ;/ jedyne co wytrzymałam jeszcze to bieg w max 1 stopniach ;d ale Ty pięknie dajesz radę!!!! super :)
polishpsycho32
6 listopada 2013, 13:47podziwiam biegajacych mnie pogoda skutecznie jednak odstrasza...grunt znalesc patent na siebie
WiecznieNiezadowolona1988
6 listopada 2013, 13:30Mogą likwidować, szkoda tylko lodów i latte, którą kocham:*
Pokerusia
6 listopada 2013, 13:03świetny obrazek!!! no nie powiem zdarza mi się od czasu do czasu zajść do maca głownie za namową dzieci...ale wymówka! ale jak dla mnie mogłyby nie istnieć. Świetny wpis!
gruszkin
6 listopada 2013, 12:50Amandę najczęściej niebieską, rzadziej rosamonte. Te polecił mi wujek, ponoć są w Argentynie popularne. Nigdy nie biorę smakowych, kiedyś próbowałam i mi nie odpowiada. A materkę masz drewnianą, tykwę czy gliniaka? Ja mam drewnianą, obitą metalem.
Megaphragma
6 listopada 2013, 12:47Ubawiłam się tym "bieganiem w deszczu". Sama to robię i nie zwracam uwagi na tych co na mnie patrzą jak na ....Mega fajnie się biega w tą pogodę!
silvie1971
6 listopada 2013, 12:36pamietam jeszcze czasy gdy nie bylo wogole w Polsce mc donaldow, weszly dopiero na rynek jak mialm cos kolo 20 lat, nie bylo chipsow i slodycze byly w malutkich ilosciach. Fakt, wtedy bylam szczupla i nigdy nie musialam sie odchudzac za mlodego
zjemcie
6 listopada 2013, 11:49a gdyby tak znikęły wszystkie mc'donaldy, to gdzie piłabym kawę? bieganie w deszczu i niskich temperaturach jest o niebo lepsze niż w słoneczne, ciepłe dni. w śniegu też się fajnie biega, chociaż na tę zimę, którą spędzę w wiejskiej okolicy, chyba muszę kolce szykować.
gruszkin
6 listopada 2013, 11:13Bo do rzeźbienia też potrzebna jest głowa... Twoja jeszcze nie jest gotowa. Ale dojrzejesz, tak jak dojrzałaś do biegania, zaczynając od NW... Świetne porównania we wpisie.
lady.abbey
6 listopada 2013, 09:32Hehe :) Fajnie piszesz :)
wiosna1956
6 listopada 2013, 09:28ja tez wolę biegać jak jest chłodno , w lecie zupełnie mi się nie chce , ale teraz wcześnie robi sie ciemno o 17 już jest noc , psy się boja i ja też , mniej biegam ale biegam ! pozdrawiam
smak.lyk
6 listopada 2013, 09:28Kontekst w sensie - ja na własne potrzeby zamieniłam słowo 'alkohol' na jedzenie, papierosy i inne moje słabości.