Wczoraj znowu byłam na fitnessie...i jakoś mi się podobało bardzo :))) Może to siła tłumu - bo naprawdę wczoraj to już szok był ... a może potrzebne mi takie wygibasy do muzyczki. Wiem ,że wiele z was kocha zumbę...no jakoś ja wolę zwykłe hantelki i stepy ,czyli wzmacnianie z rozciąganiem. Nie wiem czy to przez to bieganie ,czy już mi się głowa na tyle przemieniła że nawet jak już stwierdzam ,że nie mogę więcej razy podnieść nogi coś mi każe ćwiczyć mimo odczuwanego lekkiego bólu. Na fitness chodziłam całe życie ,z przerwą na jogę. I niestety od tych trzech lat kiedy sobie tyję przecudnie jakąś miałam awersje do tego. Obecny plan treningowy wygląda zatem tak: pn ,śr ,pt biegam - teraz tylko 8,5 km trasa pod górkę...wtorek i czwartek fitness i basen...sobota i niedziela spacery z psem i basen:))) Plan póki co pięknie daje rady. Na dzień dzisiejszy mam już spalone 18000 kcal - w sierpniu było mniej niż 16000 :)) Mam jeszcze całe cztery dni żeby dobić do 20 tys.
Mimo wszystko bardzo sie cieszę ,że koleżanki zaczęły chodzić na te fitnessy. Zaczynam się bardzo przyjemnie utwierdzac w tym ,że nie jestem nienormana z tym sportem bo wszyscy tak robią :)) Przez te długie 9 miesięcy o tym ,że nie jestem nienormalna zapewniałyście mnie Wy - i było to bezcenne! Cóż długo to trwało zanim moje otoczenie też doszło do takich wniosków. A ja chcę więcej i więcej :)))
Ale mimo tych bądź co bądź sukcesów ja ciągle w lustrze widzę grubasa. Przeglądałam zdjęcia z majowych wakacji ,byłam tak już na etapie -10 kg. Tak strasznie się cieszyłam i wydawało mi się że już jestem malutka...a teraz patrzę - masakra. Nadal wielorybek. Zaczynam podejrzewać ,że trudniej niż mój tyłek będzie odchodzić moja głowę. nie chciałabym do końca życia być na jakieś fanatycznej diecie. Może któraś z was - która juz osiągnęła swój cel - podpowie czy mija ta grubość w głowie ,czy nie jest to niestety takie proste?
Dobra już widzę ,że wpadłam w ton narzekacza...powód jest niestety znany i bardzo prosty. Jedna z vitalijek (Joova - znowu nie mogę przez slaby net podlinkować) namawia mnie na półmaraton św. mikołajów w grudniu...niestety się on odbywa w Toruniu. Już chyba od środy analizuje to na wszystkie strony i ni jak nie wychodzi - logistycznie nie dam rady. Za nic nie chciałabym jechać bez męża ...ale nie mamy z kim potwora zostawić. Potwór owszem jeździ z nami praktycznie wszędzie...ale tam będą tłumy ludzi - dla potwora to męki piekielne. I tak z łezka w oku muszę się poddać tym razem. No wiem ,że w przyszłym roku będzie mnóstwo nowych imprez na które będę mogła pojechać. Kuźwa ,żeby to było w W-wie może jakoś by dało rady...ale Toruń...dobra już się nie mazgam. Po południu bieganie więc mi się humor poprawi. Wieczorem exrta muzyczka i małe piwko ...zaczynamy łikend!
A na koniec rzutem na taśmę ja w nowym biegaczowym looku ....choć buty mam zazwyczaj inne :))
flowerfairy
30 września 2013, 10:53A mi Lidla zamknęli na dwa tygodnie, akurat te dwa tygodnie kiedy są akcesoria do biegania... ;/ Fajne masz rękawiczki, ja właśnie muszę się w takie zaopatrzyć :)
ToAcceptMyself
29 września 2013, 18:22Swietne te lidlowskie ciuszki. Muszę Ci powiedzieć, ze zmobilizowałas mnie do biegania. Postanowlam sprawdzic na własnej skórze czy to takie mega fajne. Dzis zaliczyłam 6,5 km w 60 min. Oczywiście większość przeszłam a nie przebiegłam, ale ważne ze wyszłam z domu. Wszystko dzięki Tobie!! dzieki!!
magdast
29 września 2013, 16:19o widze, że nie tylko ja się w tym tygodniu w Lidlu obłowiłam ;-) wypróbowałam już spodnie, taką samą bluzke i bluzę z seledynowymi wstawami czarną z kapturem ...cudnie się ćwiczy ...a najważniejsze że kosztowała +/- 35 zł ... tylko prałam ręcznie ... i woda czarna wszystko cholernie farbuje ;-)
aleschudlas
28 września 2013, 18:26super bluza ;) skąd i za ile jeśli można wiedzieć :>
nitka67
28 września 2013, 15:27mi ubytek kilogramów nic w głowie nie przestawił-ciągle w lustrze widziałam grubą babę:(, zaczynałam dietę z wagą 105kg, morderczą walką zeszłam do 75kg (172cm) ale mój łeb dalej widział grubasa.... dziś mam mega jojo i kaca moralnego..... nie mam sił do kolejnego podejścia. dyndam sobie na vitalii i czekam na olśnienie:). nadzieja jeszcze nie umarła:)
Pokerusia
28 września 2013, 12:40dajesz czadu z tymi wszystkimi fitnessami,basenami,itp.;-) ja też od poniedziałku ruszam,look mega fajowy,pozdrawiam;-)
mama.julki
27 września 2013, 19:55No proszę polowanie rzeczywiście zakończyło się sukcesem super wyglądasz w tym Twoim nowym "biegaczowym looku " aż bije od Ciebie pozytywną energią:-)
mimi123
27 września 2013, 19:17....ja tez lubie fitnessy o wiele bardziej niz zumbe czy silownie :))) chyba sila tlumu dziala i na mnie rowniez:)))
.wavesandcurls.
27 września 2013, 17:03Podziwiam i uwielbiam Cie!:)
bitniaczek
27 września 2013, 15:20A ja z cwiczeniami w czarnej du.....ie jestem Zle . zle...wiem
ksiezniczka
27 września 2013, 14:17półmaraton św Mikołajów jest super, jestem co roku, jako widz, ale zawsze. Polecam
holka
27 września 2013, 13:38:D
holka
27 września 2013, 13:21No właśnie kiedy Ty masz czas na cokolwiek innego poza pracą i sportem?! Ale sportówka jeste z Ciebie zawodowa łał!
kemer
27 września 2013, 12:44podziwiam za tą aktywność!!!
margolix
27 września 2013, 11:20Jaka Ty jesteś aktywna!!! Wow! Wielkie gratulacje :) Dzięki, że jesteś!
Kajzera2
27 września 2013, 11:12Fakt - POZYTYWNIE ZAKRĘCONA
Agujan_M
27 września 2013, 10:46Oj jak ja chciałabym gdzieś na takie ćwiczenia pochodzić - ale jak na razie to moja główka mi nie pozwala - po prostu się wstydzę. Może jak spadnie parę kilo!! Życzę miłego dnia!!
Zaczarowana08
27 września 2013, 10:14Potrafisz zmotywować nawet wieloryba :) Więc podnoszę swój tyłek z kanapy i mam zamiar zaliczyć znów swój kolejny bieg w miejscu :)
LaraZana
27 września 2013, 10:06ja uwielbiam zumbe i zajecia fitness, silownia juz dawno mi sie znudzila :( z polmaratonem, bedzie jeszcze okazja xD
ar1es1
27 września 2013, 10:01Ja jako aspoleczna jednostka niecierpie zajec typu fitness czy zumba. Ćwiczyć potrafię jedynie w domu czy ew . siłowni. ..Co do grubości w głowie nie mam z tym problemu nie licząc dni przed @.