Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wsiąkłem? No nie! :-)


Cześć!

Jeśli wyglądało wszystko tak, jakbym wsiąkł znowu w życie niewolnika fastfoodów i grillowania, to tak nie jest. Minął miesiąc, w którym potykając się co rusz o własne nogi stabilizowałem dietę. Udało się - nieidealnie, nie na 100%, ale udało się.

W najgorszej chwili ważyłem 123 kg, dzisiaj 116,1. Te minus 6,9 kg nie spadło mi z nieba, wypracowałem je. :-) Co więcej - wypracowałem metody pracy. ;-) Być może to właśnie teraz zaczyna się u mnie prawdziwe odchudzanie, kto wie.

Wnioski / sukcesy / porażki z całego miesiąca:
1. organizm przyzwyczaja się powoli do mniejszych porcji i trzeba się liczyć z tym, że to proces a nie jednorazowa decyzja. Moim problemem zawsze było wieczorne obżeranie się - nie wytrzymywałem głodu, szedłem do lodówki, kanapki, ukochany żółty ser, upieczone mięso i ... padałem martwy z przejedzenia. :-) Postanowiłem jednak nie wpadać w poczucie winy, kolejnego dnia wstać, otrzepać kolana, nie myśleć o tym, że pewnie skopałem wynik kilku dni pracy i ruszać dalej. Teraz głód wieczorem nie jest dewastująco silny (bywa nawet przyjemny!), mam rzadziej napady jedzenia wieczorem i jem znacznie mniej. Mam nadzieję, że za miesiąc problem opanuję całkowicie. Jak nie za miesiąc, to za dwa.
2. Zacząłem chodzić po podstawowe zakupy pieszo. Mam obok piękny park a za nim Wisłę, szedłem nim i brzegiem rzeki aż do końca mojego osiedla (wybierając trasę, gdzie jest sporo schodów na parkowych skarpach), potem wchodziłem na główną ulicę mojej dzielnicy, przy której są sklepy. Ładowałem zakupy do plecaka, wracałem do domu zmęczony ale i szczęśliwy. Czuję, że mam silniejsze nogi, na swoje czwarte piętro bez windy nie wchodzę już sapiąc jak hipopotam. 
3. Nie ma co się przejmować, że na początku gotowanie nie wychodzi albo zajmuje dużo czasu. Repetitio est mater studiorum, idzie mi już duuuuużo lepiej.

Co dalej? Intensyfikować pracę. Dociskać sobie śrubę. Częściej tutaj bywać. Może zacząć wrzucać fotki kolejnych etapów - kto wie? Tak czy owak - coś czuję, że tym razem osiągnę taki efekt, o jakim marzyłem od 20 lat... :-)

Maks

  • kika_kudzika

    kika_kudzika

    25 czerwca 2021, 22:07

    Brawo! To olbrzymi krok w przod! Powodzenia!

  • aska1277

    aska1277

    25 czerwca 2021, 20:36

    Gratuluję spadku i trzymam kciuki za kolejne ;)

  • zakrecona_zona

    zakrecona_zona

    25 czerwca 2021, 18:50

    Brawo super wynik. Tyle kg w mc ;) powodzenia

  • BG1966

    BG1966

    25 czerwca 2021, 15:38

    Też uważam, że nie ma co się zrażać potknięciami. Wstać, otrzepać i znowu do działania. Bywanie na Vitalii faktycznie pomaga. Trzymam kciuki!!!

  • Blue_Fairy

    Blue_Fairy

    25 czerwca 2021, 13:09

    Skąd ja to znam... Wszystko smakuje smakuje najlepiej późnym wieczorem :(

    • wojtekewa

      wojtekewa

      25 czerwca 2021, 14:58

      Tak, tak, tak!!!!! Wieczorem jest najlepsze, najpotężniejsze i wogole naj😀😀😀

    • wojtekewa

      wojtekewa

      25 czerwca 2021, 14:59

      Miało być najsmaczniejsze zamiast najpotężniejsze

  • Hiroki

    Hiroki

    25 czerwca 2021, 12:34

    Dobra robota! Z takim podejściem rzeczywiście może coś z tego być.

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    25 czerwca 2021, 12:16

    b o s k o

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.