27.05 :) jestem,działam i widać efekty
Witajcie dziewczyny:)
Jezzzu, nie było mnie 2 tygodnie,co nie oznacza, że przebimbałam je.O nie, nie.
Miałam trochę pracy ze sobą.Musiałam dojść we wszystkim do ładu, poukładać priorytety,pogodzić się z niektórymi złymi doświadczeniami.
Nie zniszczyłam moich zmór, ale zmniejszyłam ich wartość i to na razie wystarczyło aby zapanować nad życiem.
Przyznam,że wysiłek fizyczny - koszenie i orbitrek bardzo mi pomogły rozładować złe emocje.
Dieta utrzymana- pokus brak.
Na orbicie codziennie 8 km.
Odwiedziny i najazd gości skończył się definitywnie ......do następnego razu.
Mam problemy ze snem i to mnie wku....., wspomagam się piugułami na słodkie randki z Morfeuszem :)
Na wadze mniej 1,5 kg.
Waga będzie stabilna to zmienię pasek.
Wszystko gra..... oprócz kasy .... nie nie , nie o kasę chodzi , tylko o pogodę, ale to dokucza pewnie każdemu.
Menu - bez rewelacji.
- musli
-kawka
-soczewica
-kawka
-jogurt z żurawinowymi otrębami
-mozzarella i jakieś warzywko
Ogarnę dom i siebie po tych wszystkich wizytach i będę codziennie.
Dzięki za pamięć o mnie :)
Lecę na orbitkę.
Całuję i ściskam cieplutko.