Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas wrócić. ;]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2352
Komentarzy: 25
Założony: 10 lutego 2015
Ostatni wpis: 1 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mariliana

kobieta, 26 lat, rzeszów

164 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2015 , Skomentuj

WITAM! :D

Mundury wyprane, plecaki spakowane.... Jedziemy na poligon!! :D Hm... Pewnie zastanawiacie się teraz co też przyszło mi znowu do głowy.... OTÓŻ! :D Wybieram się na dwótygodniowe szkolenie unitarne ZS Strzelec ;) Z tego co mi wiadomo będzie BARDZO ciężko, czyli.... schudnę :D Generalnie m.in po to jadę :D  Boję się trochę, że nie podołam czy coś, ale hm... myślę, że nie może być tak źle :D Jestem w miarę silna i wysportowana... zresztą mam już na koncie półroczny staż na Strzelcu, więc siłą rzeczy musi być dobrze... Naturalnym jest, że nie jadę sama - będzie ze mną moja dobra koleżanka :D O. to świetna dziewczyna, która podobnie jak ja nie należy do grona delikatnych dziewcząt- interesuje ją boks, sztuki walki :D Myślę, że z taką osobą może być tylko... ŚWIETNIE :D Najbardziej boję się upałów... Resztę już jakoś przetrwam :D

Poza tym chciałabym Wam przedstawić moje wymiary itd... Rewelacji nie ma, ale też nie jest jakoś bardzo źle... Starałam się ostatnio... Może nie dieta była dla mnie priorytetem, ale ćwiczenia- hula hop i bieganie... Myślę, że temu zawdzięczam dużą poprawę sylwetki... A teraz popatrzmy:

WYMIARY:

szyja: 33cm

biust: 95 cm :D:D

talia: 68cm

biodra: 99cm

udo:58cm

kolano: 36,5cm

Reszty mi się nie chciało mierzyć... W tamtym roku pod koniec wakacji było lepiej, ale... pewnie jak się domyślacie, zamierzam te wyniki poprawić :D i mam na to caaaałe dłuuuugie, baaardzo wysiłkowe DWA TYGODNIE! A później ciąg dalszy wysiłków, starań itepee, itedeee..

Okej dziewczynki :D Muszę kończyć, bo jeszcze trzeba parę rzeczy ogarnąć :D Trzymajcie się ciepło! :*

6 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Hej, hej ;) Trochę się u mnie pozmieniało od ostatniego wpisu z czego jestem bardzo zadowolona. :D M.in zrobiłam sobie kolczyka w nosie, dodatkowo parę w uchu ;D Fajny efekt wizualalnie i w końcu udowodniłam, że nie jestem tak przewdywalna jak większość moich znajomych osądzała. Kolejną pozytywną zmianą jest mój wygląd. Być może póki co tylko ja ją zauważam, ale i tak niezmiernie cieszę się z tego progresu i mam nadzieję, że będzie się już tylko pogłębiał. 

Moim jedynym zmartieniem, jak zwykle w czerwcu są oceny. Po prostu nienawidzę pierwszej dekady tego miesiąca, bo wszystko trzeba poprawiać itd. W sumie to nie jest tak źle.. średnia waha się od 4,3 do 4,5, ale... wolałabym mieć tę drugą opcję a na to trzeba trochę popracować, coś zrobić.. sama nie wiem ... NIe chce mi się, jak chol*ra :D Zresztą... taka już moja domena w sumie :)

O czym tutaj jeszcze mogłabym Wam potruć, dziewczynki.. Hm.. hm... W sumie to minęło już ponad dwa lata odkąd jestem w serwisie Vitalia (wcześniej miałam inne konto). Moja waga jakby cały czas na dobrą sprawę wzrastała, chociaż w tym roku nie przekroczyłam RACZEJ tej 64, na której również zatrzymałam się w apogeum tycia w tamtym roku. (ja traktuję rok jako szkolny :D)... No ale mniejsza.. Moja najniższa waga na ubiegłych wakacjach wynosiła około 56. Byłam bardzo zadowolona z tego wyniku, ale i też zdeterminowana do zejścia niżej... Niestety.. jakieś tam wycieczki czy coś unicestwiły to marzenie na długi czas.... Teraz od nowa podchodzę do tego przedsięwzięcia... Co prawda moja waga jest o jakieś 4kg wyższa (nie jestem pewna, bo nie ważyłam się od 3 tygodni), ale myślę, że jakoś podołam. Wszystkie podołamy i w zaniedługim czasie będziemy się cieszyć efektami :D Mam taką nadzieję :D

Dobra... Już dość tego zanudzania i wgl... Zerknę jeszcze do Was i idę zjeść jakieś śniadanie. To Trzym się <3

23 maja 2015 , Komentarze (4)

Hey

Cóż powiedzieć... Od czegóż zacząć. Jakoś się układa. Dieta wydaje mi się, że jest w sam raz, a i na aktywność nie mogę narzekać. Ogólnie staram się biegać 3-4 razy w tygodniu oraz nie jeść po 17-18stej ;). Póki co działa... ale nie wiem, ile schudłam, gdyż nie używam wagi. (Zepsuła się ;) ) Może to i dobrze...

Generalnie wymyśliłam sobie cel, który chcę zrealizować do 30 czerwca - planuję przebiec łącznie 270km ;D NIe wiem, czy podołam, bo czasu mało, a poprzeczka wysoko... No ale... jest za to duża motywacja ! :D

Cóż więcej mogę powiedzieć... Jak pewnie zauważyłyście nie odzywam się za często... Noo.. tak trochę mi się nie chce, a poza tym mało czasu, dużo zajęć i obowiązków. Mam nadzieję, że u Was wszystko ok ;) ! 

Heh... ostatnio napisałam tak długiego posta, że dzisiaj nie będę Wam już truć

Tak, więc... Trzymajcie się i do następnego! :D

14 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Hej!

Nie chcę pisać tej notki, ponieważ jest mi wstyd, PONIEWAŻ poddałam się poraz n-ty! Wszystko ponownie skończyło się tak jak zwykle- efektem jo-jo. Czy jest to moja wina? Naturalnie, że nie! Absolutnie się nie usprawiedliwiam... ja po prostu znam genezę swojego "problemu" i wiem, że za pewne zmiany w psychice nie mogę obwiniać siebie, a przynajmniej nie tą siebie, która jest tu i teraz. Dlaczego więc jest to poczucie wstydu? To bardzo ludzkie... Przez pewien czas pisałam tutaj o moich sukcesach, rzadziej porażkach, ale w rezultacie mimo wszystko moje całe zmagania zakończyły się klęską, klęską, o której nawet nie chciałam myśleć, klęską, której bałam się... myślałam o niej, jak o największym złu, jakie może mi się przytrafić. A jednak! Stało się...

Można by rzec, że w moim przypadku to już taka naturalna kolej rzeczy i że tego nie zmienię - jestem (jak Wy to tutaj nazywacie) KOMPULSOWICZKĄ. Mimo wszystko jednak wierzę, że zwyciężę... Wierzę w swoje możliwości i w to, że mogę zmienić tę "kolej rzeczy". Jasne, że to będzie chole*nie ciężkie, ale wmawiam sobie ze wszystkich sił, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE! I nie... nie jest to paniczne uspokajanie siebie w krytycznej sytuacji... To APEL o nadzieję...

Może ten post to tylko część schematu notorycznie powtarzającego się: odchudzam się, poddaję się, powstaję, odchudzam...  Tylko, że każdy z tych początków jest inny... Tym razem koniec MOŻE być inny. 

Generalnie jestem osobą dosyć zakompleksioną. Czasem nie wierzę we własne możliwości, lub zbytnio się krytykuję. Nie jestem brzydka np., ale nie dbam o siebie na tyle by wyglądać rewelacyjnie. Nie zawsze na przykład mam czas, by zrobić idealny makijaż i dobrać perfekcyjnie strój... Ubieram się zazwyczaj na szybko, czasem nawet nie patrząc w co... Taki mam charakter. Moje ubrania nie są złe, ale też nie należą do iście wyrafinowanych. Nie potrafię wyobrazić sobie siebie w idealnej wersji. Niby jaka miałabym być? Pomijając już aspekty związane z figurą... Mam beznadziejne włosy, łamiące się paznokcie... Nie, jasne, że dla mnie to nie jest problem... co jednak nie znaczy, że nie chciałabym tego zmienić. I problem leży gdzie indziej : nie chce mi się właściwie tego zmieniać, gdyż wychodzę z założenia, że są ważniejsze rzeczy niż wygląd. Mimo wszystko chciałabym się dobrze czuć w swoim ciele... Te wszystkie przemyślenia doprowadzają do jakiegoś konfliktu wewnętrznego, którego nijak nie potrafię rozwiązać.. Mam wrażenie, że w tym wszystkim gubię swoje ja... Moje ego.

Gdybym chciała zacząć żyć inaczej, to chyba pierwsze co powinnam zrobić to wysprzątać własny pokój. Wprowadzić harmonię... Ale HAROMONIA to takie słowo, którego kiedyś nie tolerowałam. Moją matką była... anarchia. Nie, obecnie nie jestem anarchistką, ale był taki okres w moim życiu kiedy to miałam w niej upodobanie... Trwało to bardzo krótko, ale w jakiś sposób odbiło się na moim "stylu bycia". Dzisiaj nienawidzę zarówno anarchii (rozumianej jako nieład), jak i idealnego porządku (harmonii). Zawsze szukam złotego środka. Jestem wyjątkowa, bo chyba nie ma drugiej osoby, która by się nad tym zastanawiała... A ja lubię rozdrabniać, lubię wnikać w szczegóły i dogłębnie je analizować... Bo taka już jestem. 

Tak więc może zahaczmy o ten złoty środek... Gdzie go w ogóle znaleźć, i czy jest możliwe znalezienie czegoś takiego. Arystoteles przykładowo uważał, że tak... Ale on był idealistą, dzisiaj nie żyjemy ani w świecie idei, ani pośród filozofii materializmu... DZISIAJ wszechobecny jest REALIZM. Świat więc nie odpowie mi na moje pytania, gdyż teoretycznie nie powinny być zadane. Cóż- za nonkonformistyczną postawę życiową trzeba płacić, a do pewnych wniosków dochodzić samemu. Jakie więc są moje wnioski? Jeśli w życiu jesteśmy nieszczęśliwi tzn., że coś trzeba zmienić, ale ZMIANA jest dążeniem do pewnego celu, a cel sam w sobie okazuje się trwały tylko wtedy dążymy do niego NIE na skróty. Podsumowując: wedle mego mniemania najlepszą drogą do szczęścia jest samodoskonalenie się, długa i ciężka praca nad sobą, nie zrażanie się do przeciwności losu... Wszystko to o czym się słyszy, a czego się nie robi... BO ŚWIAT OFERUJE SKRÓTY, bo świat jest nastawiony na konsumpcjonizm... WRÓG NR 1. To dlatego chcemy wszystko dostać szybko, a cele osiągać NATYCHMIAST, a to jest ZGUBNE.

Dobra... kończę tę dysputę, z której właściwie nic nie wynika... Wszechobecna egzaltacja, której muszę się pozbyć. Może innym razem. 

Do następnego!

22 marca 2015 , Skomentuj

Hej :) Już chwilę nie pisałam tutaj, a przez ten czas wiele się wydarzyło. Wczoraj np byłam na ogólnopolskiej pielgrzymce młodzieży narodowej do Częstochowy... Wiele się działo, a ja do domu wróciłam 1,5kg lżejsza, pomimo iż nie odmawiałam sobie jeśli chodzi o jedzenie praktycznie niczego.. Cóż... zmęczenie chyba robi swoje. 

Poza tym mam bardzo napięty grafik. Praktycznie nie mam dnia wolnego.  Ciągle gdzieś wychodzę - zajęcia pozaszkolne itp. Uwielbiam być pośród ludzi <3.

Już niedługo święta... Jeszcze dwa tygodnie. Do tego czasu chciałabym ważyć 58kg, co z tego wyjdzie to nie wiem, ale warto byłoby się postarać ! ;P Zawsze po Wielkanocy czas już mija szybko, przynajmniej w moim przypadku, więc pewnie będę już wypatrywać wakacji ;) Dodatkowo w czerwcu mamy mieć wycieczkę klasową ;P Dobrze by było już na to wydarzenie zredukować wagę choć do 55kg. Ja wiem, że to nie będzie proste.. Po prostu muszę się bardziej pilnować i dbać o tę dietę, bo pomimo iż staram się nie jeść słodyczy, nie cukrzyć napojów to nadal jem za dużo.. Czasem jest to nawet 2000kcal dziennie... Cóż.. może i zdrowo, ale według mnie optymalnie to 1500-1700 i tego się postaram trzymać, a przynajmniej od przyszłego tygodnia :) 

Generalnie zawsze gdy mam czas to staram się biegać... Raczej nie ćwiczę. Nie lubię tego bardzo. Jedynie co mi odpowiada to ABS, i ewentualnie treningi Mel B, ale czasem nawet i do tego ciężko jest mi się zmotywować... Zresztą... co ja mówię: w ogóle nie mogę się zmotywować! :D

Hm... Cóż poza tym... Dzisiaj  na wadze z rana : 59 (właściwie to już po obiedzie). Satysfakcjonujący wynik. DŁUGO czekałam na 5 z przodu... Spróbuję tego nie zniszczyć. 

Tak więc to chyba tyle :) Trzymajcie się i do następnego ;)

8 marca 2015 , Komentarze (2)

Hej, hej ;)

To już 28 dzień mojego helathy lifestyle. Muszę się przyznać, ze nie zawsze bywa idealnie... Ale np. dzisiaj: pobiłam swój rekord prędkości w biegu na 6km. Jestem z siebie bardzo dumna . Do tej pory nie udało mi się osiągnąć aż tak dobrych wyników w joggingu... Przynajmniej w przeciągu tych 4 tygodni :D Niestety muszę ograniczyć bieganie tylko do 3 razy w tygodniu, bowiem prowadzę aktywny tryb życia i praktycznie we własnym domu jestem gościem, tudzież czasem jeszcze śpię :D (żartuję, staram się przynajmniej 6-7h ;P)

Co do zdrowego odżywiania się :P No... nie ukrywam, że potykam się czasem... popełniam błędy... Miałam nawet jeden napad kompulsów...Ale nauczyłam się już tym nie przejmować.. Zdarzyło się? Ok... Nie jest to do końca wina ani moja, ani mojej silnej woli... Mój mózg nie oszuka mnie już w tej kwestii, więc wydaje mi się, że powoli ten problem zaczyna się sam rozwiązywać... Błędne koło przestaje być błędne,a napady stają się rzadkością. 

Ps. Wynik SUPER! Jestem mega zadowolona, ale nie zamierzam na tym poprzestać... Najlepiej by było, gdyby udało mi się osiągnąć tempo 5.00min/km - a to jest praca na miesiące :P Hm... Przynajmniej mam jakiś cel xD 

Jeśli chodzi o dystans to czasem biegam więcej, na chwilę obecną max 8km... Jeszcze nie jestem wystarczająco przyzwyczajona do biegania, by pokonywać większe odległości, ale jeśli już tak się dzieje to w wolniejszym tempie i na spokojnie... Taka bardziej rekreacja...  ;P

No nic... Nie będę zanudzać Was :P <3 Dobranoc i... bym zapomniała:  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA KOBIET, MOJE PIĘKNE ! <3

26 lutego 2015 , Komentarze (2)

Hej ;) 

Na początku chciałabym Wam podziękować za rady pozostawione pod ostatnim wpisem :P Wiem, że niektóre produkty, z których korzystam są niezdrowe, lub jak wolicie "syfowe", ale jedzenie ich pozostało mi jeszcze w nawyku po innych dietach... No nic, spróbuję je wyeliminować ! :P

Tak jak w temacie: Dzień 18... Jakoś się trzymam, chociaż wczoraj trochę sobie pofolgowałam z jedzeniem... Dopadło mnie coś kompulsywnego- dobrze, że zaspokoiłam sie raczej zdrowymi produktami.. Mniejsza z tym, mam nadzieję, że to się już więcej nie powtórzy :P Mam motywację do dalszych starań, bowiem kupiłam sobie ostatnio (czyt. dzisiaj :D ) nowe buty do biegania... Od teraz będzie to dla mnie stanowiło jeszcze większą przyjemność...

Chyba zacznę pisać bardziej regularnie, bo dzięki temu, może któraś z Was będzie mogła mi jeszcze w czymś doradzić itp :P Spróbuję :P  

Ps. Nie wiem co z tym weekendem... Spędzę go na zgrupowaniu chóru i nie jestem pewna czy mnie ktoś czymś nie złamie.. Oi.. Mam nadzieję, że nie :P Muszę się wyposażyć w jakieś dietetyczne produkty... Jakoś dam radę :P Może tragedii nie będzie... 

Dobra, nie zamulam już. Powodzenia, laski ! :D Do następnego .. ;p

21 lutego 2015 , Komentarze (9)

Hej :P Tak jak w tytule... 2 tygodnie jakoś przeżyłam bez słodyczy i innych takich... Czuję się dobrze, a waga niestety waha się, chwieje i nie daje żadnych podstaw żeby jej wierzyć... Parę dni temu pokazała już 60kg... No a wczoraj było to znowu 62. Mniejsza z tym... Bardziej od spadku cieszy mnie, że udało mi się WCISNĄĆ w spodnie, w które za żadne skarby nie weszłabym 14 dni temu ;P Hm... Myślę, że to mój duży sukces...

Czyli podsumowując: widać jakieś zmiany :P

Co do diety: wydaje mi się, że jest zdrowa: jem 1600-1800kcal. Wiem, że to dość dużo, ale wydaje mi się, że najlepiej dla mnie... po prostu gdy się za bardzo ograniczam szybko nudzi mi sie taki stan rzeczy i wracam do starych niezdrowych nawyków żywieniowych... W związku z tym wolę już żeby to moje całe "odchudzanie" trwało dłużej i było bardziej efektywne niż żebym miała dostać potem jo-jo ;P

Obijając się jeszcze o aktywność: staram się biegać co drugi dzień, a w pozostałe dni wykonywać ćwiczenia swoją strukturą zbliżone do cardio...

Przykładowo dzisiejsze Menu:

Śniadanie:

-płatki fitness z mlekiem (300)

2 śniadanie:

jabłko, activia, sok (250)

Obiad:

-ryż brązowy, warzywa i pierś z kurczaka (hmmm 450? )

Podwieczorek:

-Aktivia, 3 kanapki chleba żytniego(300)

Kolacja:

aktivia, jabłko, kanapka (ciemne pieczywo) (300)

Reasumując: około 1600 w porywach do 1700... Chyba nie jest źle :P

Aktywność: Mel b (30min)

To bodajże wszystko :P Przepraszam za tak chaotyczne przedstawienie sprawy, ale nie mam dzisiaj wiele energii na wywody... Całusy ;** papa

14 lutego 2015 , Komentarze (3)

Wiem. Zdyskredytowałam sie na wstępie. Mniejsza. Nie jest źle, ale genialnie też nie.. Jem zdrowo.. Przez te 6 dni NIE wchłonęłam nic niezdrowego... Mój jadłospis zamyka sie najwięcej w 1700kcal...

W sumie to nawet jakoś mi idzie.. Jakoś się staram.


10 lutego 2015 , Komentarze (3)

Hej ;) Na Vitalii nowy mam tylko nick, ale nie jestem pierwszy raz... Kiedyś byłam bardzo aktywna, wiele pisałam itp. Niestety w życiu mamy wzloty i upadki... Po jednym z tych upadków stwierdziłam, że wrócę do Was, ale już nie na stare konto, gdyż kojarzy mi się ono raczej z moją osobistą przegraną. Chciałabym zacząć wszystko od początku, stąd też pomysł powrócenia na Vitalię jako "inna osoba" :D W sumie to nie tajemnica pod jakim nickiem byłam tutaj obecna kiedyś: Nastel... Jeśli ktoś kojarzy, bardzo mi miło - cieszę się ;) 

Historii swojego odchudzania skracać nie będę, to nie ma sensu :P Od wczoraj postanowiłam, że zaczynam od nowa. Życzcie mi powodzenia!!! :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.