Najpierw jak w tytule brak umiaru. Wczoraj trochę przeholowałam.
Rano syna do szkoły odprowadziłam, wracałam okrężną drogą i spacerek ładny wyszedł. Doszłam do domu, patrzę śnieg, myślę najstarszy syn może odśnieżyć. Hmm ale to zawsze ruch i do tego siły sporo trzeba a po co mam wypalać na pusto jak można pożytecznie. Więc łopata i 40 min odśnieżania, ale to za krótko na kardio więc od razu w domu na piłkę wskoczyłam, myślę do godziny dobiję, włączyłam film, a no dobra do półtorej godziny, eee tam. 2 godz. dam radę. No i dałam. A potem jeszcze po syna trzeba było maszerować. Oj czułam po powrocie, nie w nogach a w kręgosłupie. Wyszło mi 5 h aktywności.
Dzisiaj już jestem rozsądniejsza.
Teraz jak nie pracuję, mam w końcu czas dla siebie, jak dzieci są w szkole, mąż w pracy, (nawet mama w pracy więc mogę do niej ew. tylko zajrzeć na moment do sklepu) mam czas dla siebie, na marsze, na trening, na spokojną kawę przy kompie. Oczywiście, na ogarnięcie domu, ugotowanie, itp. też mam czas. Jest wiele rzeczy które lubię robić (np. kartki, ozdoby, szycie) i też staram się znaleźć na to czas. Popołudnia to w większości czas dla rodziny, lekcje, powtórki, treningi. Czas na obowiązki był zawsze, a teraz mam też czas dla siebie i nie muszę na piątym biegu w weekendy obowiązków nadrabiać.
Co do mojej pasji, miłości, ucieczki to znalazłam ją jak miałam ok 10 lat. Najpierw były komiksy potem książki, hurtowo, codziennie, po kilka godzin. Zamykałam się w swoim świecie i żyłam życiem bohaterów. W podstawówce to były wszystkie książki Musierowiczowej, Niziurskiego, Nienackiego. Wszystkie z serii "Tomek i..." Moja rzeczywistość była szara, a w książki to był inny świat. Były książki Dumasa i innych klasyków. Do tego jak nie znałam jakiegoś słowa to sprawdzałam je w Słowniku Wyrazów Obcych często też sprawdzałam wątki i inne kwestie w Słowniku Mitów Tradycji i Kultury. Jako 13-14 latka miałam tak bogate słownictwo i wyrobioną kulturę słowa, że zadziwiałam nauczycieli. Zresztą dzięki temu wiele rzeczy mi się w życiu udało. Oczytanie, kultura, pojęcie o świecie dały mi obycie. Za to historie z książek sprawiły, że nie bałam się marzyć, wierzyłam, że jeśli czegoś będę bardzo chciała i będę ciężko pracować to będę w stanie to osiągnąć. Zamiast utrzymywać kontakty z rówieśnikami (lepiej czułam się w otoczeniu dorosłych) wolałam moich papierowych przyjaciół. Codziennie wracając ze szkoły szłam do biblioteki po książkę. Bardzo szybko zaczęłam szybko i ze zrozumieniem czytać. Dziś książkę 300 stron (ciekawą, beletrystykę) czytam w 2,5 - 3 godziny.
Dzięki książkom nie bałam się szukać swojej drogi. Najpierw zdałam do otwieranego w moim mieście technikum hotelarskiego, tam nauczyłam się wielu rzeczy, które do teraz wykorzystuję (np. jaki kieliszek do jakiego alkoholu, jaki widelczyk do czego w przypadku gdy obok nakrycia jest po każdej stronie kilka sztućców i jeszcze nad itd., jak jeść pieczywo - łamać a nie kroić, jaki nożyk do masła, jak złożyć serwetki w wymyślne figury, jak przygotować ozdobne przystawni i ozdobić podawane dania, jak nieść na raz 4 talerze z głównym daniem itp.). O studiach stacjonarnych nie miałam co marzyć ale poszłam do pracy, w recepcji hotelu, zaczęłam pracować tuż po maturze pisemnej, i poszłam na zaoczne prawo. Pięć lat nauka, praca i moje książki nadal :). Potem szkoła oficerska. Potem studia podyplomowe. Sporo kursów i innych. Wielokrotnie udało mi się coś osiągnąć, coś zrobić dzięki moim książkom, temu czego mnie nauczyły. To one pokazały mi wielki, piękny świat. Były kryminały, romanse, fantasy, historyczne, biograficzne, psychologiczne, medyczne no i wiadomo mnóstwo prawniczego bełkotu ;)
Czytam szybko i ze zrozumieniem, bardzo szybko analizuję i znajduję powiązania. To dzięki książkom przeróżne testy jakim mnie poddawano przechodziłam śpiewająco. Potrafię prawidłowo się wysławiać, innymi słowami rozmawiałam na ten sam temat, z różnymi ludźmi dostosowując argumentację do odbiorcy. Inaczej mówiłam do moich żołnierzy jak była jeszcze służba zasadnicza, inaczej do dzieci, a inaczej do polityka.
Bardzo mi zależy aby zarazić moich synów pasją czytelnictwa. Z najstarszym się udało, nad średnim pracuję.
3 lata temu zaczęłam też czytać na komórce, marna imitacja publikacji papierowych. Wygoda ale to nie to. Wzrok mi się popsuł i problem był ze światłem w nocy, bo ja wieczorami i w nocy często czytam. Dwa lata temu mąż, stwierdził, że jak chcę elektroniczne wersje czytać to mam to robić na porządnym, dostosowanym do tego sprzęcie i tak mam KINDLE. I się zakochałam. Wiadomo to nie wersja papierowa ale najbliższa jej i mam na swoim aktualnie 500 książek, dostępnych w każdej chwili. Kupuję, ściągam, wymieniam się. I czytam. Co jest cudne to, że mam wersję wodoodporną (wanna, książka i ja to mariaż doskonały). Jest wygoda. Nadal czytam seriami. Jak mi jakiś autor podpasuje czytam wszystko co wydał, jak nie ma wersji polskiej to czytam w angielskiej chociaż wiadomo to nie to samo. Kindle to bardzo ułatwia. Wystarczy, że klikę słowo, którego znaczenia nie znam a on podaje i z Wikipedii wytłumaczenie i ze słonika tłumaczenie. To jest naprawdę wygodne dla osób które czasem czytają w języku nie ojczystym. Mój angielski jest na poziomie zaawansowanym ale zawsze, co kilka stron trafi się wyraz, którego nieznajomość powoduje, że gubię wątek. A jak książka jest ambitniejszym językiem pisana to i co kilka linijek muszę się wspomagać słownikiem.
Tak to wygląda:
Jedyne czego mi ciągle brak to wystarczająco dużo czasu aby starczało: dla rodziny, na obowiązki, na treningi :), na czytanie, na rękodzieło, szycie itp... Doba ma nadal za mało godzin ale mogę kilka z nich przeznaczyć dla siebie :) to jest luksus, który doceniam.
Janzja
14 stycznia 2022, 09:35Z wczesnych lat też lubiłam Niziurskiego, Musierowicz, Nienackiego (w tej kolejności ;)) i Złoto Gór Czarnych prócz Tomków <3
barbra1976
13 stycznia 2022, 11:45Ale bajer, nie wiedziałam, że Kindle tak ma. W orginale dużo lepiej czytać, bo tlumaczenia różne są. Też czytam od dziecka, sama się nauczyłam jeszcze w przedszkolu, tony przeczytałam. Ale czytam pomału, rozpraszam się chyba. No i mało zapamiętuję, dużo czytam ale sito w głowie.
barbra1976
13 stycznia 2022, 11:48Ostatnio uwielbiam szwedzkie kryminały, zaczęło się od Millenium ofkors. A równoległość szalałam z Sandemo, przeczytałam jej trzy długaśne sagi i chyba mam chęć powtórzyć, ludzie Lodu mają taki klimat łapiący za duszę.
barbra1976
13 stycznia 2022, 11:48Zawsze mówiłam, że mam trzy życia- real, książki i sny.
Mantara
13 stycznia 2022, 12:00Też lubię ten rodzaj literatury. Milenium super. W ogóle wolę książki od filmów. Serię całą o Wallanderze przeczytałam, jest dobra ale dla mnie trochę depresyjna, mroczna. Cała literatura skandynawska jest taka. Po serii takich kryminałów funduję sobie wesołe powieści gdzie akcja rozgrywa się w czasach Wiktoriańskich i jest ok :) Co do czytania to mam inny problem, w trakcie się wyłączam na bodźce zewnętrzne, nie słyszę nie widzę. Mogą do mnie bliscy mówić a ja wzrok nieobecny na nich podnoszę i pytam: mówiłeś coś? U mnie trzy życia to real-książki- i historie które układam w głowie.
barbra1976
13 stycznia 2022, 12:07To je pisz:) a ja poczytam. Właśnie ta skandynawska mroczność kusi.
Anna.PoR
13 stycznia 2022, 09:35Czas dla siebie jest bardzo ważny. Dobrze, że masz go teraz więcej. Również marzę o większej ilości czasu ale doczekam się tego dopiero po obronie więc gdzieś na wakacjach :) Super sprawa z takim czytaniem książek, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje.
Mantara
13 stycznia 2022, 11:20Czasu zawsze jest brak :) Powodzenia na obronie.
Berchen
13 stycznia 2022, 06:15pieknie, ja tez czytalam duzo i mysle ze tez mi to pomoglo w zyciu, teraz czytam mniej na rzecz robotek, a moja corka mnie totalnie zaskoczyla. Nigdy szczegolnie nic nie robilam zeby lubila czytanie , wyszlo to jakos samo , moze przyklad mamy oblozonej ksiazkami zadzialal, czytanie jeszcze dziecku przed snem itd, A zaskoczyla mnie niedawno , takiego ataku na literature jak zrobila od roku to i ja nie mialam. Rozmawiamy czesto przez telefon (zyje w odleglosci 1600km:) i ona opowiada mi wydarzenia historyczne o ktorych wlasnie czyta albo inne jakies ambitne historie, np ja wrocilam z urlopu i mowie jej ze zwiedzalam zamek - a ta mi historie tej rodziny krolewskiej opowiada, myslalam ze padne:):):) z zaskoczenia i z radosci:)
Mantara
13 stycznia 2022, 11:22To pewnie i geny i przykład :) nic tak nie cieszy jak rozwój naszych pociech i oglądanie efektów naszych starań. Najlepszy przykład to my sami, oby przejęli po nas tylko to co dobre.
eszaa
13 stycznia 2022, 05:58brak umiaru... cóż za mylący tytuł. Na vitalii to oznacza popłyniecie z jedzeniem ;) a tu proszę, ruch:)
Mantara
13 stycznia 2022, 11:23Niestety brak umiaru we wszystkich dziedzinach bywa zgubny :)
araksol
12 stycznia 2022, 20:55Też czytam ale teraz raczej nie powieści...
Mantara
13 stycznia 2022, 11:26U mnie to zależy od nastroju. Im smutniej dookoła tym pozytywniejsze lektury wybieram.
Serenely
12 stycznia 2022, 19:44Dla mnie emerytura w wieku 42 lat to kosmos :-) Nie wiem jak z osoby wysoce aktywnej zawodowo można zacząć przestawić się na życie emeryta - może jeszcze przy fajnej kasie i planie na aktywna przyszłość (znajoma jest ma roczny urlop i pięknie podróżuje po świecie) - w innym wypadku czas przepływałyby mi przez palce
Mantara
12 stycznia 2022, 20:23U mnie też pewnie na dłuższą metę tak nie będzie. Teraz mam mnóstwo zajęć, szczególnie z dziecmi i kilka spraw zdrowotnych do poprostowania. Co do reszty mam kilka koncepcji, zobaczymy co z tego wyjdzie. Na pewno już nie mundur i nie etat za biurkiem, mój kręgosłup nie da rady. Zobaczymy. Mam ten komfort, że mogę zrobić sobie długaśny "urlop wychowawczo-zdrowotny" (tak ten czas traktuję) i zastanowić się kim chcę być w drugiej połowie życia 😉
Serenely
12 stycznia 2022, 23:11Fajnie brzmi :-)
kwiatuszek.wiesia
12 stycznia 2022, 19:25U mnie to wszyscy lubimy czytać książki a najbardziej to córka , ale ona w wersj papierowej i sobie kupuje a znowu syn to na telefonie czyta.Pozdrawiam i życzę więcej wolnego czasu na czytanie książek..
Mantara
12 stycznia 2022, 20:27U mnie syn najstarszy tylko wersja papierowa, kupuje nie wypożycza, znowu regał muszę mu dokupić. Też czyta seriami, autorami. Dziesięciolatek na razie tylko to co musi czyta ale zaczyna mu się podobać. Mąż wersja papierowa, ulubieni autorzy kupowani reszta z biblioteki. Książek u nas dużo, nawet bardzo. Mam koleżanki co przychodzą do mnie jak do biblioteki bo bliżej 😁
aska1277
12 stycznia 2022, 19:24Kochana aktywność na medal ;) Brawo :)
Mantara
12 stycznia 2022, 20:27Dziękuję bardzo 😃
zegnajdieto
12 stycznia 2022, 19:01Kochana skąd wziąć ten słownik na kindla? Nie mogę znaleźć żadnego sensownego...
Mantara
12 stycznia 2022, 19:15Hmm prześlij mi swój adres e-mail w wiadomości to Ci prześlę.
zegnajdieto
12 stycznia 2022, 19:48Dzięki ❤️
Milosniczka!
12 stycznia 2022, 17:48Jesteś moją idolką jeśli chodzi o sport, chęci i zorganizowanie. Super!
Mantara
12 stycznia 2022, 19:17Dziękuję bardzo, póki mi choroby i inne kwarantanny nie psują szyków to staram się ruszać ile mogę. Ty wymiatacz na fitnessie no i ta kamizelka 😁
Milosniczka!
12 stycznia 2022, 19:47Robię co mogę 😀
Gacaz
12 stycznia 2022, 14:33Podziwiam za znajomość angielskiego. Też kocham książki.
Mantara
12 stycznia 2022, 16:07Do języków nie mam zdolności, okupiłam znajomość mnóstwem pracy, wykuwania, słuchania audycji, czytania, rozwiązywania zadań, pisania i wogóle. Mój rozwój zawodowy był związany z umiejętnością posługiwania się angielskim więc lata walczyłam.
Gacaz
12 stycznia 2022, 16:42Ja rozumiem tekst po niemiecku i rosyjsku nawet naukowy, gorzej rozmowa, ale dogaduję się. Angielski rozumiem gdy czytam, ale wymawiam źle i że słuchu słabo.
Mantara
12 stycznia 2022, 16:49Bierny zawszę łatwiej wychodzi. U mnie czytam i piszę ok, najtrudniej było z mówieniem, ile razy szukałam słowa a po wyjściu kogoś ono samo mi się nasuwało. Jak można znać słowa jak je czytasz czy słyszysz a w głowie pustka czasem jak chcesz je wypowiedzieć. Ja tak miewam czasami.
Mantara
12 stycznia 2022, 17:32Co do wymowy to ćwiczyłam na książkach, kupowałam to samo wydawnictwo książka i audiobook Ja czytałam normalnie w myślach a lektor na głos i działało. Zatrzymywałam po każdym trudnym słowie i powtarzałam. Czasem całe zdania. Cofałam i jeszcze raz. Czasem jedno słowo kilkadziesiąt razy tak trudno mi było poprawnie wymówić.
Gacaz
12 stycznia 2022, 17:55Dziękuję za radę. Po niemiecku i rosyjsku mówię i myślę super. Angielski piszę i czytam, ale wymowa angielska straszna i nie rozumiem że słuchu.
Alianna
12 stycznia 2022, 14:01No i cudnie, Dziewczyno. Świat książek to także mój świat 🥰 Pozdrawiam 😘
Mantara
12 stycznia 2022, 16:07Najpiękniejszy to świat.
Alianna
12 stycznia 2022, 14:01Komentarz został usunięty
Alianna
12 stycznia 2022, 14:00Komentarz został usunięty