Etap "męczenia" się na diecie jest już aktualnie za mną. Teraz polubiłam dietę z Vitalią naprawdę bardzo, bardzo mocno. Mam nawet wrażenie, że trochę się do niej przywiązałam. Koniec diety mam 5 marca, ale mój cel jakim jest 50 kg nie został jeszcze zrealizowany. Nie wiem czy zacząć odchudzać się na własną rękę czy wykupić abonament na kolejne 2 miesiące. Jakoś mnie korci, żeby jeszcze przedłużyć, bo jednak mam do zrzucenia całe 7kg, a nie wiadomo jak to będzie z moją umiejętnością układania sobie jadłospisu samodzielnie. Ogólnie to cieszę się, że nauczyłam się zdrowo jeść. Wszyscy w około są zachwyceni potrawami, które przyrządzam w kuchni. Przepisy są często naprawdę fajne, łatwe i smaczne. Jak ze 3 razy zdarzyło mi się przez te prawie już 2 miesiące natrafić na coś mało zjadliwego to dużo. Często zamieniam sobie posiłki. Za tą opcję naprawdę duży plus dla Vitalii! Przecież nie zawsze dietetyk trafi w mój gust, a na diecie przecież nie mogę się męczyć, więc zamieniam posiłki tak, żebym była zadowolona.
Jeszcze nigdy wcześniej nie miałam tyle sił do walki z nadwagą. Pierwszy raz robię to naprawdę dla siebie, bo chcę być zdrowa, atrakcyjna i wysportowana! Nigdy wcześniej nie wiedziałam, że bycie na diecie może przynieść tyle radości. Ostatnio moje serce podbiła Chodakowska. Mam jej książkę z przepisami i mądrymi poradami, a teraz czekam na płytę "Sukces".
Kochani! Marzenia naprawdę się spełniają, jeśli choć trochę będziemy chcieli o nie zawalczyć. A warto, naprawdę warto! :)
Buziaki