Witajcie, wczoraj trzymałam się diety. A dziś mimo wielu pokus i głodu też wytrzymałam. Jechaliśmy z mężem i teściową po towar do Łodzi, o 3 pobudka a o 19 powrót, oczywiście wzięłam sobie jedzenie na podróz, ale podczas zakupów przymarzło w aucie (było -18 w dzień w Łodzi:/). Jadłam lekko zamarzniętego banana.. oni kanapeczki, kabanoski a ja twardo wytrzymałam. Jak wpadłam do domu odrazu ugotowałam kaszę i podgrzałam męsko z warzywami bo aż niesmacznie mi bylo od takiego jedzenia zimnego.
Zakupy udane, nawet sobie cos kupiłam.. sweterki i kozaczki za kolano na obcasie - piękne, ale jeszcze piękniej prezentowałyby się na szczupłych nogach. Dlatego trzeba walczyć dalej.
Jutro powrót do pracy po 3 tygodniach laby. Jestem wychowawcą stąd 2 tygodnie wolne od szkoły, a jeszcze przed świętami byłam tydzień na zwolnieniu. Miałam operację, co jednocześnie ogranicza moją aktywność fizyczna jeszcze z 2-3 tygodnie :(
Wczoraj zrobiłam sobie zdjęcia moich wałków.. mam nadzieję ze niedługo będę mogła je porównać ze swoją nową, lepszą wersją. ah no i przydałoby się zmierzyć.
Troche motywacji na przyszły tydzien: