dziś jem
śniadanko. jakieś płatki zbożowe z owocami z jogurtem naturalnym. wyjątkowo wstrętne.
drugie śniadanko. precel?
obiadek. kuskus z warzywami z mrożonki i dużą ilością chili (niemrożonej).
poko. budyń waniliowy.
A. zapowiedział, że będziemy dużo ćwiczyć. ja mu będę waflować przy brzuszkach, a on... no na razie muszę znaleźć jakieś ćwiczenia, bo mój zestawik nie wymaga pomocy. ale czuję, że poćwiczymy raz, góra dwa. a potem będziemy już tylko ćwiczyć palce na klawiaturze, łojąc hordy obcych i radioaktywnych bajorek.
buziaczki.
szabadabada
14 stycznia 2014, 10:34podoba mi się skrót "poko" :D trochę podwieczorek, trochę kolacja i brzmi super, chyba skradnę ;)