Szczęściara ze mnie taka, jak z Zabłockiego co to się przejechał na mydle. Dla odmiany utknęłam dzisiaj w Łodzi :D Transformator się zapalił w Koluszkach i wszystko stało ze dwie godziny albo i lepiej . Na szczęście udało mi się dotrzeć do domu. Niełatwy był to weekend ale dałam radę. Mam na myśli jedzenie. Mimo wizyty u mamy i mojej the best friend , dieta ocalona:D
Wczoraj jeden z "Vitalijczyków" troszkę mi zarzucił, że za dużo tu filozofuję a za mało konkretów - co jadłam, ile jadłam, co ćwiczę i generalnie co robię, że chudnę.
Odpowiem na to tak ... Odchudzanie jest w ..mózgu. Łapanie kilogramów też jest w mózgu. Od tego trzeba zacząć, od przywracania kontroli nad procesem jedzenia, czyli od zmiany nawyków. Możesz sobie zaplanować cud dietę, wspaniały trening i nic z tego nie będzie jeśli nie będziesz miał zasobów aby to ruszyć.
Dodam więcej. Nie ma jednaj recepty na odchudzanie. To co działa na mnie, niekoniecznie będzie działało na innych. Wyobraźmy sobie świeżo oddany do użytku apartamentowiec. Jest w nim powiedzmy 50 identycznych mieszkań a jednak przestrzeń każdego z nich będzie urządzona inaczej. Jedni wybiorą tapety, inni panele, inni jaskrawy kolor farby a jeszcze inni styl glamour. Każdy czuje się najlepiej w swojej własnej przestrzeni i przestrzeni na miarę swoich możliwości. Grunt, żeby było tam ..bezpiecznie, przyjaźnie. Tak samo tutaj. Ja biegam 10 km a czasem 3 a jeszcze innego dnia idę na spacer. Ktoś inny będzie zawzięcie i namiętnie pływał, jeszcze inny jeździł na rowerze. Ja kocham kasze i drób a ktoś inny nie je mięsa i woli dietę keto.. Nie ma jednej sprawdzonej recepty. Są tylko pewne reguły bezpieczeństwa. A najważniejsza jest...głowa. To w niej mamy zakodowaną naszą sprawczość, naszą samokontrolę, naszą skuteczność , wytrwałość, cierpliwość. To w mózgu rzeźbimy, ciężko pracując nowe ścieżki do nowych, zdrowszych, dobrych nawyków. W toku odchudzania czy raczej zmiany nawyków żywieniowych napotykamy wyzwania, które stawiają wymagania naszej zdolności radzenia sobie, używamy swoich sił jako pomocy przy doborze odpowiednich strategii radzenia sobie z wymogami sytuacji oraz przy przygotowaniach do stawiania czoła wyzwaniu. Zmiana składa się z kilku różnych faz. Każdy z nas jest w tej chwili w innej . Jedni w fazie zauważenia dopiero, że coś chyba jest nie halo ale jeszcze nie dopuszczają tego zupełnie do siebie, inni na etapie " nie mieszczę się w spodnie, chyba czas coś z tym zrobić", jeszcze inni planują już diety i treningi a kolejni właśnie zaczęli działać. Następna grupa walczy dzielnie usiłując utrzymać działanie i osiągnięty już rezultat a jeszcze inni cieszą się już sukcesem, mając zbudowany cały bagaż nowych dobrych nawyków na zawsze.
Inaczej przygotowujemy się do procesu zmiany - jedni kupują i czytają stosy książek, jeszcze inni próbują nowych potraw i idą na kurs gotowania, inni przechodzą na wegetarianizm, a jeszcze inni spędzają wieczność na oglądaniu filmików motywacyjnych itp itd... Każdy z nas jest inny, na innym etapie.
I wiecie co.. Będę pisała coraz więcej, o fazach zmiany, o gotowości na zmianę, o metodach wyrabiania nawyków, o emocjach , i o swoich codziennych zmaganiach . I jeśli pomoże to choć jednej osobie, zmienić choć odrobinkę coś w swoim życiu ku szczuplejszej i zdrowszej osobie, to warto, to będę przeszczęśliwa.. Jeśli choć jednej istocie uświadomię jakie procesy nią kierują, jakie przekonania nie pozwalają jej osiągnąć celu, lub pomogę zaakceptować siebie czy znaleźć własną strategię dążenia do celu, to naprawdę będzie cool .!!!❤🧡💛💚💙💜
adrianna1994
2 czerwca 2020, 08:25Każdy pisze tak jak lubi o o czym lubi. Ja tam lubię czytać Twoje "filozoficzne" wpisy 😉
Lonmar
2 czerwca 2020, 10:31Dziękuje ;)
Użytkownik4069352
1 czerwca 2020, 11:24zadnego paska nie ma trudno nie mozna nikogo uszczesliwiać na siłe ale cóz nie nalezy nikomu zyczyć aby miał regres i to w dwójnasób chyba ze to taaka nasza polska przypadłość aby sasiadowi to sie wszystko zawaliło i spaliło jak nie daj Bóg mysli po swojemu i cosik o tym napisze :(
Lonmar
1 czerwca 2020, 12:15Ja w ogóle nie wiem o czym Ty piszesz Tomaszu. Odpuszczam i życzę powodzenia i sukcesów jakakolwiek byś nie wybrał drogę do celu.
Lonmar
2 czerwca 2020, 12:31Julian98 to o pasku zrozumiałam i nie wnikam. Natomiast wyczułam, ze pan mi wytyka, ze w mojej poprzedniej odpowiedzi życzyłam mu jak najgorzej, regresów itp bo ja taki typowy Oklak jestem , zawistny itp
Lonmar
2 czerwca 2020, 12:34* Polak... A ja daleka jestem od takich rzeczy. I jestem chyba ostatnia osoba na ziemi, która komuś by źle życzyła. Jedynie stwierdziłam fakt, że jak nie poukładany sobie w głowie i nie utrwalimy nawyków to wracamy do poprzednich tych mocno zakorzenionych bo tak po prostu działa nasz mózg . I nie ma w tym żadnego życzenia regresu. Dlatego postanowiłam nie drążyć tematu bo to walenie głowa w mur ;)
clio
2 czerwca 2020, 14:57Ale ten pasek to obowiązkowy jest? Ja w ogóle nie rozumiem problemu, dla mnie piszesz super rzeczy, motywujące i trafiające w punkt. Nie wiem nawet ile masz nadwagi i czy ja w ogóle masz ;-) Ja z Twoich postów czerpię sporo dla siebie, nie w każdym trzeba szukać kompana do odchudzania i nie każdy pamiętnik też trzeba czytać, jak komuś treść nie odpowiada.
Lonmar
2 czerwca 2020, 15:27Nie jest obowiązkowy :) Można go uwidocznić albo nie:D Mój jest w pamiętniku na górze ;) Nie wiem jak to widać ze strony " czytającego" . Ja byłam otyła już, utyłam w Szkocji ...30 kg;/ Jak to piszę to aż sama w to nie wierzę. Zresztą jak piszę, że mam 46 lat to też nie wierzę hahaha.. zatrzymałam się na 33:D Wszystko o czym piszę to wiedza zdobyta z książek , studiów a przede wszystkim autopsji. Jestem w procesie i jestem zwolennikiem naturalnego, zdrowego odchudzania i to zawsze będę promowała ale rozumiem też jak jest skonstruowany człowiek i rozumiem, że chcemy szybko i zaraz... Stąd powodzenie miliona diet cud itp...
Użytkownik4069352
1 czerwca 2020, 11:03po czynach go poznacie jak mówi pismo sw. trudno.... tu na vitalce piszemy ile kto schudł a ile zostało do zwalenia i jak komus sie to udaje dzieli sie z innymi a pozostali i cóz albo podazają za sukcesem albo idą własną drogą wymysloną we własnym umysle moze i dobra dla siebie ale moze i...mniej skuteczną albo i wcale.... ich wybór-powodzenia
Lonmar
1 czerwca 2020, 11:10Nigdzie nie jest napisane co mam pisać a co nie i wybacz ale nikt mi nie bedzie tego narzucał. A lie schudlam widać na pasku. Dzielę się ròwnież tym co robię i w jaki sposób. Jeśli drażnią Cię moje wpisy ...nie czytaj. To nie jest obowiązek. Mam latać z kijkami bo Ty latasz? „ Zwal” jak to brzydko nazywasz , sobie ile chcesz tych kilogramów a nam pozwól wyrobić lepsze nawyki i zmienić swoje życie na zawsze a nie tylko na chwilę. Jak nie poukladasz sobie tego w głowie to Ci to wszystko wróci, podwójnie... Powodzenia
CzarnaOwieczka85
1 czerwca 2020, 10:25A ja uwazam ze kazdy ma wlasna drogę na wszystko. I masz racje to co dziala na mnie nie bedzie dzialalo na Ciebie. A pisac tu mozesz co chcesz bo to przeciez Twoj pamietnik!
Julka19602
1 czerwca 2020, 07:31Czytam Twój pamiętnik i trochę mnie motywuje do walki z kg. Mam taka sama wagę odchudzam się od lat motywuje mnie zbliżającą się uroczystość rodzinna by fajnie wyglądać gubię ok 10 kg ecjy zachwyty dobre samopoczucie a później luz bluza i wagą w górę masakra.
Lonmar
1 czerwca 2020, 09:06To Pomyśl jaki jest naprawdę Twój cel . Czy potrzebujesz tylko uwagi innych , zachwytu na chwile , a potem przestaje to mieć znaczenie ? Czy robisz to jednak dla siebie :)
gosiulek1
1 czerwca 2020, 06:44Masz rację. Chociażby dlatego, że jak się zabierasz do rzeczy i jesteś marnie przygotowana merytorycznie lub psychicznie, to za chwilę polegniesz. Poszukasz pierwszej okazji, żeby popłynąć i zrobisz to. Ja w ciągu kilku - kilkunastu ostatnich miesięcy (po urodzeniu Gabrysia) próbowałam kilkakrotnie. Co z tego, że znałam teorię, miałam skuteczną dietę, która już kiedyś się sprawdziła, więc nawet miałam doświadczenie, ale jak przychodziło co, do czego, to 2-3 dni, rzadko tydzień i d... mokra, bo coś mnie skusiło (albo ktoś bardzo pomagał a ja nie miałam siły się oprzeć). A co z tego, że w mojej diecie takie akcje są przewidziane i można sobie z nimi poradzić? Upadałam prosto na ryj a potem byłam jeszcze grubsza. Aż do teraz, kiedy w końcu złapałam wiaterek w żagle, chcę i mam siłę trwać. Ale to facet. On nie rozumie tej naszej całej gadaniny i psychologicznej otoczki. Tzn. może rozumie treść, ale nie rozumie po co nam ona. On działa i chce proste wskazówki. Może szuka dietowych inspiracji kulinarnych. 😂😂
Użytkownik4069352
1 czerwca 2020, 05:49taak zgadzam sie domy które projektuje tez powstaja w mózgu jako koncepcja ale potem trzeba to przelać na papier by uzgodnić go w urzedzie a w nim wyliczanka jaka powierzchnia zabudowy,uzytkowa jakie sciany nosne,stropy słowem czy wsio ok by był sukces i...ktostam ocenia czy jest to własciwa droga na podstawie moich danych a nie zapewnień ze mój dom bedzie piekny bo mam taki pomysł w mózgu hmm sorki ze cie deczko zbulwersowałem pewnie kazda droga jest dobra prowadzaca do sukcesu miłego dnia tomek
Lonmar
1 czerwca 2020, 09:04Nie zbulwersowałeś tylko zmusiłeś do przemyśleń i utwierdzenia się w tym, że idę dobrą drogą:)
clio
31 maja 2020, 23:51Fajnie napisane, bo gdyby to wszystko było takie proste to nie byłoby ludzi otyłych, z nadwagą, z zaburzeniami odżywania. Często dużo gorzej "przepracować" to co mamy w głowie niż tylko fizycznie. I nie chodzi tylko o silną wolę lub jej brak, raczej o to aby widzieć sens tego co robimy i aby ten sens był zawsze dla nas celem. Jak walczyć z pokusami, albo stresem, kiedy go zajadamy? Jak sobie poukładać to w głowie, żeby to do czego dążymy było zawsze na górze?