Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przykro mi...


Dzisiaj jest mi przykro. W pierwotnej wersji byłam zła, ale po przemyśleniu zrobiło mi się przykro.  Byłam po południu pobiegać w parku, a raczej chciałam ale ulotniłam się stamtąd po 10 minutach i jednak wrócę do biegania rano, kiedy wszyscy jeszcze śpią. Byłam pobiegać w parku i okazało się, że park jest okupywany przez setki ludzi. Rozumiem, że po dwóch tygodniach restrykcji wszyscy zapragnęli pobyć w parku, na słońcu, cieszyć się wiosną. Ale wyglądało to tak jakby wirus nagle wyparował z minuty na minutę. Setki ludzi, w grupach nawet całkiem sporych, większość z maseczkami zsuniętymi na podbródek, albo bez, siedzieli i spacerowali jeden obok drugiego, pili piwo, grillowali.. 

Pytam się jaki sens miało siedzenie przez miesiąc w domu? Jaki sens jest stać w kolejce do Biedry 2 m od siebie w maseczce i rękawiczkach , jaki sens mają zamknięte sklepy i zakłady, szkoły i przedszkola, skoro wszyscy wleźli jeden na drugiego we wszystkich możliwych parkach i lasach? 

A potem zrobiło mi się jeszcze smutniej, bo zrozumiałam, że to w zasadzie nie do końca jest wina tych ludzi, którzy chcą normalnie żyć, a zasługą jest brak zaufania do władz naszego kraju. Zasługą jest to, że my sami już nie wiemy co jest prawdą a co nie. Czy to wirus, czy  czy może nic już nie ma, czy prawdziwa jest jedna z miliona teorii spiskowych . Strasznie smutno jest żyć w takim kraju, w którym nie można ufać tym, którzy powinni się nami opiekować.... I, że większość osób wyszła już z założenia, że chust co będzie to będzie bo nikt nie wie jaka jest prawda.

Dzisiaj miałam dzień pokonywania własnych barier. Rano bolało gardło i w dodatku nie mogłam się zwlec z łóżka. Znowu zaczęłam chodzić za późno spać. Ale lubię wieczory. Lubię ten moment kiedy cichnie gwar miasta, cichną ptaki, pali się tylko mała lampka a dookoła jest cisza. Wtedy wydaje mi się, że dopiero mam czas dla siebie. Jedzonko dzisiaj ok, soczewica zdążyła wystygnąć zanim ugotował się kurczak i brokuł;) Ale musiałam na siebie dzisiaj huknąć w kwestii ćwiczeń. Kręciłam się kręciłam, aż w końcu na głos ryknęłam sama na siebie " Kuśwa chcesz być zdrowa i szczupła czy nie ? Jak chcesz to won do parku" i poszłam... Czasem trzeba się opieprzyć. Wkurza mnie to, że kondycja wraca tak wolno. Ale przecież ostatnie cztery lata starałam się o to aby mieć kondycję 71  latki, to czego teraz chcę? Że po dwóch miesiącach będę śmigać jak 20 latka, mając w dodatku 46 lat? 

Wiecie co sobie wyobrażam? Wyobrażam sobie, że cała moja nadwaga, te całe 25 kg tłuszczu to taka folia bąbelkowa. Tylko taka bardzo drobniutka. I jak biegnę czy ćwiczę to sobie wyobrażam jak pękają te bąbelki. Widzę oczami wyobraźni jak ten mój wysiłek powoduje, że on się robi coraz większy i większy i nagle bum... I że z każdym dniem jest ich coraz mniej, że narazie jest ich ogromnie dużo ale kiedyś zostanie tylko ten jeden jedyny , ostatni... 

Jedna z Was spytała mnie ostatnio jak zaczęłam. Otóż zaczęłam bez przygotowań. Postanowiłam pominąć fazy kontemplacji i planowania i przejść od razu do działania. Padłam na glebę i zrobiłam 10 brzuszków... i prawie umarłam. Ale następnego dnia też padłam na glebę i zrobiłam kolejne 10. Potem kupiłam matę, i piłkę tą duża bo łatwiej się na nich robi brzuchy. Po moim małym mieszkanku walają się wszędzie hantle, gumy, piłka itp. Nie chowam w ogóle bo wiem, że jak schowam to długo nie wyciągnę. Także będę was odwodziła od wielkich postanowień, od planowania " schudnę 30 kg, będę ćwiczyła 5 razy w tygodniu , i jeszcze smarowała się kremami ujędrniającymi, masowała szczotką itp itd" Nie dacie rady..  Przecież z autopsji już wiecie, że to nie działa... Pamiętacie co pisałam o silnej woli, która jest jak wyczerpująca się bateria ? I, że z tych samych zasobów silnej woli czerpiesz cały dzień, decydując w co się ubrać, co ugotować na obiad, w co pobawić się z dzieckiem ? Tak to te same zasoby, z których korzystasz, żeby wytrwać w swoich postanowieniach. Więc im bardziej jesteś zajęta w swoim życiu tym mniej ci ich zostaje na wytrwaniu w postanowieniach.  Po dwóch tygodniach jak euforia pierwszego zapału opadnie, odpuścicie. Tylko małymi kroczkami . Wyznacz sobie jeden malutki nawyk i powtarzaj go tak długo aż go zautomatyzujesz. Wtedy dopiero dokładaj następne. Tak jak ja - 10 brzuchów dziennie, bez przygotowań, bez przebierania się w dresy i całej tej otoczki - pad na ziemie i dawaj... Dzisiaj robię już minimum 80.  Pozbywamy się myślenia " wszystko albo nic", które to jest najczęstszą przyczyną przerwania łańcucha wyrabiania dobrych nawyków.  Moich  efektów jeszcze  nie widać ale trudno, żeby było pod taką oponą:) Zresztą, żeby były , trzeba wyjść z doliny rozczarowań, o której opowiem wam jutro. 

Dobrego wieczoru / dnia:)

  • renianh

    renianh

    22 kwietnia 2020, 20:01

    W zasadzie to nawet nie zagladam do pamietnikow innych niz moje znajome ale dzis przypadkowo przeczytalam kilka Twoich wpisow i bardzo fajnie i madrze piszesz.Pozdrawiam serdecznie:)

    • Lonmar

      Lonmar

      22 kwietnia 2020, 20:08

      Bardzo dziekuję;)

  • beaataa

    beaataa

    21 kwietnia 2020, 20:25

    Mój park na peryferiach, piękny, ogromny, ze stawami po których pływają łabędzie i kaczki jest zupełnie inny (o 8 rano i około 17). Mało ludzi, trzymają się "w rodzinie", żadnych imprez. Tak dużo osób maseczki ma niedokładnie tam gdzie być powinny, ale odległości są naprawdę duże.

    • Lonmar

      Lonmar

      22 kwietnia 2020, 20:09

      No włąsnie , na peryferiach a tu na Pradze szkoda gadać..

  • Nattina

    Nattina

    21 kwietnia 2020, 18:42

    Zaciekawilas mnie tym wpisem

    • Lonmar

      Lonmar

      21 kwietnia 2020, 19:38

      Bardzo mi miło :)

  • slubna26

    slubna26

    21 kwietnia 2020, 10:27

    Jak mądrze! Miło było przeczytać

    • Lonmar

      Lonmar

      21 kwietnia 2020, 11:13

      Dziękuję:) Aż bardziej chce mi się pisać :)

  • avocadooo

    avocadooo

    21 kwietnia 2020, 09:15

    Fajnie się Ciebie czyta. Z tymi małymi kroczkami to masz rację. U mnie zawsze było wszystko na raz, zmieniam dietę, ćwiczę, smaruję się, rozciągam... Ale tak się nie da. Do celu trzeba zmierzać powolutku :)

  • GGVEN

    GGVEN

    20 kwietnia 2020, 23:25

    Uwielbiam Twoje wpisy 😘 od niedawna jest to mój późno wieczorny rytuał gdy już wszystko śpi i zostaje tylko to światełko z ekranu telefonu 🙂 dziś powaliłaś mnie filią bąbelkową 😁 cudne! Co do parków, ludzi i fruwających wszędzie foliowych rękawiczek brak mi słów że smutku nad tymże, więc nie będę. Pochwalę się za to, że też dziś tak glebłam impulsywnie i bez przygotowania i zrobiłam 15 brzuszków 😆🤘do miłego!

    • Lonmar

      Lonmar

      21 kwietnia 2020, 06:39

      I tak trzymać ! Jestem dumna !

  • WracamDoFormy2020

    WracamDoFormy2020

    20 kwietnia 2020, 22:37

    wiedziałąm, że tak będzie, więc park zaliczyłam na porannym spacerze z psem. W ciągu dnia przewidziałam, że się to minie z celem...

  • Suzi...

    Suzi...

    20 kwietnia 2020, 22:22

    Mieszkam na wiosce, więc tylko mogę sobie wyobrazić ten obraz który opisałaś, dałaś mi dużo do myślenia na sam wieczór, wierzę że po przeczytaniu codziennie lektury w postaci Twoich wpisów może mi się udać schudnąć 🤔😁😉trzymam kciuki również za Ciebie, powodzenia 😁

    • Lonmar

      Lonmar

      21 kwietnia 2020, 06:38

      Cieszę się jeśli uda mi się pomoc . Mnie motywuje to ze jesteście Wy !

  • CzarnaOwieczka85

    CzarnaOwieczka85

    20 kwietnia 2020, 22:18

    U mnie też wszędzie pełno ludzi. Ludzie jacyś tacy wyluzowani jakby nigdy nic. 80 brzuszków wow jestem pod wrażeniem :). Ja dopiero ćwiczę po kilka minut i mam dość ale małymi kroczkami i do celu:)))

    • Lonmar

      Lonmar

      21 kwietnia 2020, 06:38

      Pamiętaj ze ja zaczęłam ćwiczyć 2 mce temu ! Wtedy najbardziej zależało mi na poprawieniu kondycji ale zrozumiałam ze bez zrzucenia kg to nie zadziała tak jakbym chciała . Moj pierwszy bieg to było 100 m, które w większości przeszłam :)

    • CzarnaOwieczka85

      CzarnaOwieczka85

      21 kwietnia 2020, 07:18

      Biegać też bym chciała ale to musi jeszcze potrwać bo teraz jestem za ciężka i kolana nie dadzą rady...

  • Lizzyl

    Lizzyl

    20 kwietnia 2020, 21:55

    U mnie podobnie.. Mnóstwo ludzi w parku (przechodzę codziennie jak idę do pracy) i jak gdyby nigdy nic.. Oby tylko nie było przez to problemów. Miłego wieczoru ;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.