Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Kasia. Mieszkam razem z mężem i synkiem w Irlandii. Pracuję w firmie medycznej, a po pracy w zaciszu domowym tworzę torty artystyczne. Do odchudzania skłonił mnie brak zainteresowania za strony męża :(

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 637
Komentarzy: 16
Założony: 1 lutego 2015
Ostatni wpis: 14 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Libentis21

kobieta, 37 lat, Kells Co Meath

175 cm, 86.60 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zgubić do lipca 10kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2015 , Komentarze (2)

Hejka! Ciągle żyję! :)
W tygodniu nie miałam za dużo czasu by coś pisać bo miałam trzy ciacha do roboty. Ale jakoś się trzymam. W czwartek nie obyło się od pączka i faworków upichconych przez mężulka :p, ale waga nie skoczyła. W sumie to się nie ruszyła, ale po zeszłotygodniowym spadku prawie 3kg wcale się nie dziwie. Nie poddaję się ;)

Dzisiaj fundnęłam sobie fryzjera. Wieczorem idziemy na kolację do chińskiej, ale mam zamiar się nie objadać. Może jakieś winko i kto wie... ;)





7 lutego 2015 , Komentarze (1)

Witajcie kochani! 

Dzisiaj uaktualniłam pasek. Weszłam na wagę i ze zdziwieniem zauważyłam, że zeszło mi 2,9 kg. Wiem, że to wszystko to w większości woda i złogi jelitowe bo przestałam przegryzać słone przekąski i zaczęłam jeść więcej błonnika, ale i tak miło zobaczyć, że jest się bliżej 85kg niż 90kg, prawda? Dzisiaj dodałam swoje centymetry, tak więc w następnym tygodniu będę wiedziała ile cm ubyło.

Dzisiejszy dzień zleciał na zakupach spożywczych, a że nie mamy samochodu tak więc nachodziłam się trochę :p i nie miałam czasu na drugie śniadanie.

Śniadanie: Sałatka nicejska
Obiad: Leczo
Kolacja: Kanapka z szynka parmeńską i odrobiną BBQ, garstka malin i winogron
 
Dodatkowo: Kawa z mlekiem x 1 (WOW!:D), Mały Shandy Lemon x 2 (No weekend jest - cały tydzień byłam grzeczna (dziewczyna)), płaska łyżeczka czekolady
Aktywność: 6 km chodzenia po mieście (sprawdzone z Google map :))

6 lutego 2015 , Komentarze (2)

No i w końcu upragniony Piąteczek! :D

Śniadanie: Kanapka z chleba pełnoziarnistego z plasterkiem wołowiny i odrobiną ketchupu
Śniadanie II/Lunch: Zielona soczewica z kurczakiem, pomidorem, mozzarellą i szpinakiem posypana świeżą natką pietruszki doprawiona czosnkiem i chilli
Obiad: Mała porcja sałatki z soczewicy i parówka Berlinka z wody
Kolacja: Jajecznica ze szczypiokiem

Dodatkowo: Kawa z mlekiem x 3
Aktywność: 30 min spacerek

5 lutego 2015 , Komentarze (2)

Hejka! Niestety wczoraj nie miałam czasu dodać postu, ale dietkę trzymam nadal. :D Wczoraj znowu nie znalazłam czasu na ćwiczenia, ale ufundowaliśmy sobie godzinny spacerek. Może wielką aktywnością tego nie nazwę, ale na kanapie nie siedziałam. Dzisiaj... spokojnie... kolejny dzień w pracy minął. Byle do weekendu... 8)

Śniadanie: Kanapka z pieczywa pełnoziarnistego z sałatą i szynką parmeńską oraz odrobiną sosu BBQ
Śniadanie II/Lunch: Kromka pieczywa pełnoziarnistego, Gzik (chudy twaróg z rzodkiewką, kukurydzą i szczypiorkiem) oraz jajko
Obiado-kolacja: Sałatka nicejska

Dodatkowo: Kawa z mlekiem x 4, szklanka Diet Coli, herbata Ananasowa
Aktywność: 8 godzin w pracy ;)


A waga się ruszyła, ale nie cieszę się bo to zapewne woda. W sobotę uaktualnię pomiary :D

3 lutego 2015 , Komentarze (2)

Kurs z Sugarcraftu odwołany do 24 Lutego przez złą pogodę. W Irlandii -4C zakrawa na klęskę żywiołową he he he ;) No cóż...

Śniadanie: Kanapka z pieczywa pełnoziarnistego z sałatką, 2 plasterki szynki coppa
Śniadanie II/ Lunch: Sałatka z noodli z kurczakiem i warzywami na styl chiński z sosem słodko-kwaśnym
Obiad: Zupa pomidorowa z makaronem i jogurtem naturalnym
Kolacja: Kurczę wiedziałam, że o czymś zapomniałam ;)

Dodatkowo: Kawa z mlekiem x 4, Szklanka Diet Coli (tak wiem... zło ;))
Aktywność: 8 godzin stojącej pracy ;) i dwugodzinne wiszenie na telefonie na dwóch infoliniach (czyt. zabrakło mi czasu :|)

2 lutego 2015 , Skomentuj

Dzisiaj razem z mężem mieliśmy wypad do Irlandzkiej Skarbówki. Niestety będziemy musieli wrócić za jakiś czas bo nie wypełniliśmy jednej formy. Ale to nic, przynajmniej miło spędziliśmy dzień na zakupach. :p

Jutro powrót do pracy, a w sumie to lubię swoją pracę... Wiem, dziwne :) Ale jest ciekawa, a pewnie i nie jedną z was by zainteresowała. A mianowicie przygotowuję paczki na operacje i zabiegi medyczne. Więc codziennie przez moje ręce przechodzą różnego rodzaju igły, wenflony, skalpele i wiele innych różnych rzeczy, których nazwy tylko po angielsku znam :D he he. Paczki na operacje kolan, bioder, serca, mózgu... Kto wie czy może kiedy jak ktoś z was lub waszej rodziny nie będzie takiej właśnie potrzebował, to właśnie ja - Kasia, nie miałam jej przypadkiem w rękach. A do Polski też je robimy :)

Mimo to, moja praca jest dość monotonna, więc raczej w ciągu tygodnia nie będę nic ciekawego pisać. Ale chcę pisać przynajmniej jadłospis. Bo to w sumie tak jakoś mnie motywuje... no wiecie trzyma w ryzach.
No i jutro mam w planach kursy Sugarcraftingu, ale już od dwóch tygodni mi je przesuwają,  tak więc nie wiem czy się odbędą. Jak nie to rozpocznę taki lekki domowy aerobic, który kiedyś uprawiałam, żeby być bardziej fit. Później przejdę do jakiś konkretnych ćwiczeń.

Śniadanie: Owsianka na wodzie z suszonym bananem
Śniadanie II: Kromka pełnoziarnistego pieczywa z sałatą z 2 gotowanymi jajkami
Obiad (dość późny): zupa pomidorowa z garstką makaronu i jogurtem naturalnym
Kolacja: był późny Obiad tak więc tylko plasterek szynki parmeńskiej 

Dodatkowo: Kawa z mlekiem x3, Herbata z pół łyżeczki cukru, Magnez i B6
Aktywność: Spacerek 3 godzinny po sklepach :p

1 lutego 2015 , Komentarze (7)

Dawno mnie tu nie było... Witajcie po raz kolejny... Eh... Po prostu znowu dałam ciała i to po całości... (szloch)

Prawda jest taka, że zapuściłam się do tego stopnia, że nawet mąż przestał się mną interesować jako kobietą. 

Zaczęło się od tego, że w Piątek po pracy mieliśmy organizowaną z zakładu imprezę. Wyścigi konne i dyskoteka. Chciałam by mąż poszedł na nie sam. No wiecie, idź pobaw się z kolegami (ja za dwa tygodnie idę sama na 30 urodziny do kumpeli więc stwierdziłam, że będzie miło z mojej strony jeżeli go puszczę samego - poza tym nie kręcą mnie takie rzeczy).
Wrócił oczywiście z czystym sumieniem, chociaż koleżanki z pracy musiały interweniować, bo tańcząc nie mógł się odpędzić od paru bardzo natarczywych Irlandek. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie jeden szczegół, z którego zdałam sobie sprawę. Mój mąż ze mną nie tańczy nawet wolnych tańców (tłumaczy się, że jest nie tańczący), a tu wychodzi, że na dyskotece tańczy z obcymi dziewczynami... Załamałam się. Wiecie nie z zazdrości, ale... zrobiło mi się strasznie przykro.;( W czym jestem gorsza od tamtych panien? 
Jakiś czas temu też mieliśmy spięcia z powodu tego, że nie przyjemnie reagował na moje zaczepki i pieszczoty. Wiecie kiedyś mu nie przeszkadzało, że budzę go pocałunkami, a teraz odbiera to jako swego rodzaju złośliwość z mojej strony, że go budzę.

Po wielu płaczach i rozmyślaniach stwierdziłam, że to wszystko tylko z jednego powodu... już go nie pociągam...
Jestem naprawdę na skraju głębokiej depresji. Wszystkie drobne przyjemności zostały mi przez niego odebrane. Pieszczoty... taniec... pocałunek.... jakiekolwiek zainteresowanie. Nawet zwykłe przytulenie jest tylko wynikiem mojej godzinnej rozpaczy. Nie czuję się atrakcyjna, nie czuję się już przez niego kochana. 

Nie jestem szczęśliwa...
Może uda mi się to zmienić zanim będzie za późno...
Zobaczymy...

Śniadanie: Owsianka na mleku z połową jabłka i cynamonem
Śniadanie II: Mała porcja płaczu
Obiad: Duża porcja rozpaczy
Kolacja : Zupa pomidorowa z garstką makaronu i jogurtem naturalnym i 3 łyżki gotowanego mięsa z kurczaka

Dodatkowo: Kawa świeżo mielona z mlekiem x 3 (jestem strasznym kawoszem)
Aktywność: Płacz...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.