Hejka
Troszkę mnie tu nie było. Ale czasu miałam mało ostatnio i niestety tak wyszło.
Podsumowując. W czwartek zgrzeszyłam podczas sesji garścią paluszków. Ale skończyliśmy krótko przed północą więc już nie zjadłam kolacji :P Bo za późno..
Dnia następnego.. Kalorycznie wyszło całkiem opytmalnie myślę. Nie policzyłam kcal, bo obiad zjadłam u Misia w domu. Zaraz mnie po pracy odebrał. Jego mama zrobiła rybę z piekarnika z frytkami i surówką. Zjadłam spory kawałek rybki, dużo surówki i parę frytek. Nie za dużo bo nie jestem zwolenniczką frytek. Ja nie wiem co ludzie w nich widzą. xD Na kolację Misio chcial pizze zamawiać ale na moje życzenie zjedlismy jajka gotowane
W sobotę.. Było słabo. Pizzę zjadłam - dwa trójkąty takiej 32(8-kawalkowej). Ale w pracy - pomagam w sklepie rodzicom - miałam taki zapierdol że nie miałam czasu herbaty wypić. Cały czas miałam klientów, także przez 6 godzin ciągle coś. Na kolację wciągnęłam kanapki z chlebka razowego więc cacy. W niedzielę było już ładnie, tak samo jak w poniedziałek. W niedzielę nawet pobiegłam na wybory. Mój punkt jest oddalony o ok.2 km, a biegnąc w ta i z powrotem zrobiłam 4 km w 30 minut Spodziewałam się większej katastrofy
Ogólnie w poniedziałek dosyć zrezygnowana ustałam na wadze. Nie spodziewałam się niczego dobrego.. A tutaj 60,5 kg. Pierwszy spadek! Dziś juz nie ważyłam. Nie chce zapeszyć. Byłam już pobiegać. Dziś trochę szybciej niż w nd, bo w 25 min. ten sam odcinek.
W piątek miałam rocznicę z Misiem. 5 Lat
Było cudownie. Nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, ale ta atmosfera świętowania... Mmm. Mój cudowny mężczyzna kupił mi piękne róże. 5 oczywiście. :) I śliczny perfum. Nie spodziewałam się niczego w sumie.. Ale przygotowana byłam. Koronkowe wdzianko, pończoszki i kilkunastocentymetrowe szpilki przypadły Misiowi do gustu.
I tak najbardziej uwielbiam to że jest nam tak dobrze razem. Bo wiem że Misio mnie Kocha. Nawet nie musi mówić bo widać. Cudowne uczucie, kiedy jest pewność że jest odwzajemnione.
~Ale dziś ckliwie wyszło~
To ode mnie na tyle. Buźka.