Cześć.
Od pół roku pracuje w Maku i mam trochę przemyśleń na ten temat, którymi chciałabym się z wami podzielić.
Praca "na czas", w ciągłym tempie.. Wyrobiłam dzięki niej podzielność uwagi.. Jest ciężko- nie będę tego ukrywać..10-11 godzin na nogach daje w kość. Zwłaszcza w moim przypadku- trzykrotne zwichnięcie stawu kolanowego.. Jeżeli ktoś nie lubi zapier***** to nie jest praca dla niego.
Jako studentka mam zajęcia w różne dni i o różnych godzinach, pracuje w Maku na 1/4 etatu, oczywiście umowa o pracę.. Grafik jest dość elastyczny i układany pod moje czasowe możliwości..
Płaca- jak dla mnie, studentki, która sobie tylko dorabia nie jest zła.. przy 80 godzinach przepracowanych dostaje mniej więcej 750 zł.. Jednak, gdy ktoś pracuje na pełen etat to pieniądze nie są jakoś komicznie duże, zwłaszcza za tą pracę.
W Maku bardzo dbają o higienę. Mycie rąk co godzinę (podstawa) oraz po każdym pobycie w toalecie (dwa razy myjemy), po podniesieniu czegoś z podłogi itd.
Dodatkowo nawet stojąc na grillu aby wyciągnąć krążki mięsa z zamrażarki trzeba założyć rękawiczkę, następnie ją zdjąć, włączyć grilla i każda kolejna porcja mięsa to kolejne rękawiczki. Paznokcie krótkie, które nie mogą być nawet muśnięte odżywką.
Nie wolno nosić biżuterii.
Można poznać wiele ciekawych osób, ponieważ pracują tam głównie studenci.. Jeżeli się dobrze trafi na ekipę to nie chce się wychodzić z pracy..:)
Niestety u mnie ostatnio coś się popsuło, dużo osób poodchodziło a nowi nie są tacy fajni. Jednak liczę, że się to zmieni:)
Można szybko awansować na menagera, ale jeszcze szybciej można stracić tą pozycje, gdyż w Maku krzywo patrzą na zwolnienia. Musisz dawać z siebie 200%, bo szybko zamienisz koszulę na tą brązową koszulkę. Ja już kilkakrotnie miałam propozycje awansu na menagera pod warunkiem zwiększenia etatu do 1/2. Jednak ja się nie pcham, bo to jest dla mnie tylko dorywcza praca, ważniejsze są studia.
A teraz chciałabym zwrócić uwagę na kilka ważnych kwestii w relacji kasjer-gość:
Przychodzisz do Maka, a nie do restauracji z gwiazdką Michelin, więc nie ma co się tak nadymać i traktować wszystkich z góry, z pogardą. Chociaż osobiście uważam, że w takiej wykwintnej restauracji należy zachowywać się kulturalnie.
Staraj się być zdecydowany, zwłaszcza, gdy podjeżdżasz na Drive. Każda minuta się liczy. Jasne, jesteśmy tam od tego by udzielić informacji, zaproponować korzystniejszą ofertę, opowiedzieć co się znajduje w kanapkach. Ale zastanawianie się 10 minut to lekka przesada.
Jeżeli proponujemy Ci duże frytki zamiast średnich, zestaw zamiast pojedynczych produktów, to nie po to by Cię naciągnąć i nie należy wtedy być opryskliwym. Jasne, czasami zapłacisz złotówkę więcej ale sumując- lepiej na tym wychodzisz.
Największą zmorą dla kasjerów są rodzice, którzy pozwalają dzieciom decydować już przy kasie i są totalnie głusi na to, że dziecko zmienia zamówienie kilkakrotnie..
Kolejna rzecz która utrudnia nam pracę to wybieranie zabawki do Happy Meal na Drive.. Dzieci przekrzykują rodziców, nie mogą się zdecydować, zmieniają zdanie.
Wg. mnie rolą rodzica jest ustawienie dziecka do pionu. Mam wrażenie, że teraz dzieci rządzą rodzicami i robią z nimi co chcą.
Pamiętaj, że jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami.. Jasne, są pewne standardy i czas, który gość może czekać na swoje zamówienie. Ale jeżeli nagle wpada wycieczka, jest impreza gdzieś w pobliżu i w Maku są tłumy to naprawdę prosimy o wyrozumiałość. Obrażanie nas, wyzywanie, świadczy o braku klasy.
Pracuje praktycznie w każdy weekend i już po tylu miesiącach kojarzę twarze ludzi, którzy są często. Jakie to smutne jak widzę rodziców z dziećmi w każdą sobotę i w każdą niedziele składającą zamówienie na ponad 100 złotych i spełniających każdą zachciankę dzieci tylko dlatego, że się gotować nie chce.
Nie mówię, że Mak raz na czas jest zły.. Przecież, gdyby nie było tych restauracji nie miałabym pracy :D Ale pakować tak często to śmieciowe jedzenie w takie małe ciałka dzieci, które rosną i potrzebują jak najlepszej jakości produktów odżywczych to dla mnie zbrodnia.. I tak wraz z produktami, które spożywamy na co dzień przyjmujemy chemie, więc dodawać ją sobie świadomie to trochę tak jakby wiedząc, że się ma uczulenie na ryby jeść je raz na tydzień. Trochę głupie..
Zostawiam was z tą lekturą. Pewnie o pracy w McDonalds jeszcze się wiele dowiecie ale na razie mam w głowie miszmasz ;)
Pamiętaj! Jesteś wyjątkowa!
Dobranoc